Kronika dawnej Piły Jana Szwedzińskiego

Fakty, wydarzenia i ciekawostki z życia powojennej Piły w nawiązaniu do historii.
Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
MODERATOR
Posty: 3134
Rejestracja: 23 sie 2012, 18:40

Kronika dawnej Piły Jana Szwedzińskiego

Post autor: Krzysztof Ju »

faktypilskie.pl pisze:Obrazek

Piła w papilotach

KRONIKA DAWNEJ PIŁY. Co prawda jesteśmy już po świątecznych szaleństwach, ale przed nami znamienna data - 14 lutego. W tym przypadku (oczywiście od pewnego czasu) świętujący dzielą się na dwie kategorie. Jedni, których jest więcej, obchodzą Dzień Św. Walentego - patrona zakochanych, drudzy (w mniejszości) będą obchodzić w tym roku "okrągłą" 69. rocznicę "powrotu Piły do Macierzy".

Obrazek
Widok z placu PPR w ulicę 14 lutego.

Zastanowiwszy się głębiej uświadomiłem sobie, że chyba nikt, kto był w Pile 14 lutego 1945 roku, nie uznał tej daty jako szczególnie przełomowej. Dlaczego? Był to kolejny dzień wojny, może ze znacznie mniejszą strzelaniną. Tamtego 14 lutego podczas walk zginął przecież Oleg Matwiejew, a mieszkańcy miasta nie zdawali sobie sprawy (bo i jak?), że 11 lutego zakończyła się Konferencja Jałtańska, podczas której zapadła decyzja o nowych granicach Polski. Podczas rozmów ze starszymi mieszkańcami naszego miasta dowiedziałem się, że nikt wtedy nie spodziewał się, że Piła będzie w granicach Polski. Ot, po prostu front przejdzie i będzie jakoś żyło się dalej. Data 14 lutego zaczęła być ważna, ale dopiero po jakimś czasie.

Nie wiem, jak świętowano pierwszą rocznicę (muszę jeszcze poszperać w archiwum), ale wiemy, jak świętowano drugą. Oto relacja z "Piła Mówi" z lutego 1947 roku: "W dniu 13 bm. w pięknie udekorowanej świetlicy ZZK (Związku Zawodowego Kolejarzy) przy Warsztatach Głównych odbyła się uroczysta akademia z okazji przypadającej w dniu 14 lutego drugiej rocznicy oswobodzenia naszego miasta przez wojska polsko-radzieckie. Zagaił akademię prezes Koła ZZK ob. Jasiński witając przedstawicieli władz państwowych i samorządowych oraz licznie zebraną publiczność, po czym starosta powiatowy, ob. Cegiełka, wygłosił okolicznościowe przemówienie. Orkiestra ZZK odegrała hymn państwowy.

Cały materiał Jana Szwedzińskiego przeczytacie w miesięczniku FAKTYPILSKIE.PL


Źródło: www.faktypilskie.pl
Data wydania: 10 lutego 2014
Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
MODERATOR
Posty: 3134
Rejestracja: 23 sie 2012, 18:40

Re: Kronika dawnej Piły Jana Szwedzińskiego

Post autor: Krzysztof Ju »

faktypilskie.pl pisze:Obrazek

J-23 nadawał z Piły

Obrazek

KRONIKA DAWNEJ PIŁY. Kilka tygodni temu zmarł aktor Stanisław Mikulski. Bardzo lubiłem pana Stanisława w roli np. Pana Samochodzika (Pan Samochodzik i Templariusze) i oczywiście w roli niezapomnianego J-23. Ale zapytacie zapewne Państwo, co to ma wspólnego z naszym miastem?

Otóż kilka lat temu grasowałem w bibliotece szkolnej Liceum Ogólnokształcącego im. M. Skłodowskiej Curie (za zgodą dyrekcji oczywiście) i w jednej ze szkolnych kronik natrafiłem na ślad bytności w tychże szacownych murach właśnie Stanisława Mikulskiego. Działo się to dokładnie 9 marca anno domini 1967. Na spotkaniu byli obecni uczniowie LO i Liceum Pedagogicznego.

A teraz, moi drodzy Czytelnicy, ciekawa historia. W kronice napisano o naszym bohaterze „Naszą szkołę odwiedził aktor Stanisław Mikulski – popularny telewizyjny kapitan Kloss. Spotkanie przebiegło w serdecznej atmosferze. Pytań było bez liku. Najwięcej pan Mikulski miał pracy z rozdawaniem autografów. Kto żyw dążył po autograf. Również i my nie zrezygnowaliśmy.”

W kronice widnieje wpis pana Stanisława: „Z okazji pobytu w Pile i oczywiście w szkole. Pozdrawiam wszystkich.” Podpis i data. Jednakże serial telewizyjny, który uczynił Stanisława Mikulskiego bożyszczem ówczesnych nastolatek w dniu 9 marca 1967 jeszcze nie zaczął się produkować. Pierwszy klaps „Stawki większej niż życie” miał miejsce w tym samym 1967 roku, ale nieco później, wówczas był okres przygotowań. Skąd zatem kapitan Kloss? Dla części Państwa nie stanowi to jednak specjalnej zagadki. Zanim powstał tak dobrze znany dzisiaj serial, od 1965 do 1967 roku pilanie oglądali „Stawkę” w postaci serii 14 widowisk teatralnych. Reżyserem teatralnej „Stawki” była Barbara Borys Damięcka, która również gościła w Pile, ale już w latach 90. lub nawet później. Co ciekawe, fabuła tych widowisk nieco różniła się od serialu – np. w tamtej wersji Herman Brunner (po polsku Studzienny) ginie – o ile pamiętam z ręki Klosa (ale głowy za to nie dam).

Nasza Ziemia Nadnotecka przeprowadziła z aktorem wywiad. No, wywiad to zdecydowana przesada – raptem kilka pytań.

Cały artykuł Jana Szwedzińskiego w nowym numerze naszego miesięcznika - od dzisiaj w sprzedaży.


Źródło: www.faktypilskie.pl
Data wydania: 17 grudnia 2014
Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
MODERATOR
Posty: 3134
Rejestracja: 23 sie 2012, 18:40

Re: Kronika dawnej Piły Jana Szwedzińskiego

Post autor: Krzysztof Ju »

faktypilskie.pl pisze:Obrazek

Biblioteka w kościele Św. Janów

Na początku lat 60. narodził się pomysł (a w zasadzie jeden z kilku), aby zagospodarować stojące w centrum Piły ruiny kościoła Św. Janów. Ten konkretny pomysł dotyczył zaadaptowania kościoła na potrzeby… biblioteki miejskiej.

Obrazek

Latem zeszłego roku „grasowałem” w archiwum pilskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Poznaniu, oczywiście za życzliwą zgodą jej kierownika, pana Romana Chwaliszewskiego, którego z tego miejsca pozdrawiam. Rozmawiając z osobą sprawującą pieczę nad archiwum pochwaliłem się (taka cecha chwalipięty), że wiem o zamiarach adaptacji kościoła na bibliotekę miejską. Ku mojemu zdziwieniu i radości, dowiedziałem się, że plany adaptacji znajdują się w zbiorach archiwalnych tego archiwum. Tak więc następnego dnia miałem już w rękach owe dokumenty, a teraz się z Państwem podzielę.

Jak wynika ze zgromadzonej dokumentacji, powstały wówczas dwie koncepcje adaptacji ruin kościoła. Pierwsza z czerwca 1963 roku zakładała wyburzenie części kościoła – nawy głównej wraz z wieżami. Wedle tego dokumentu, założeniem projektu jest: dobudować do zabytkowego prezbiterium gotyckiego nowy budynek, tworząc jeden obiekt przeznaczony na cele biblioteki. Oprócz biblioteki miejskiej w obiekcie tym będzie się mieściła biblioteka pedagogiczna, redakcja dziennika Ziemia Nadnotecka (oczywiście miesięcznika, ale to pisali ludzie z Poznania, więc skąd mieli wiedzieć) oraz mieszkanie służbowe. Ponieważ w budynku biblioteki nie powinno się umieszczać innej instytucji ani mieszkań, a w każdym razie zapewnić bibliotece osobne wejście – umieszczono redakcję i mieszkanie w bocznym skrzydle z własnym wejściem. Część zabytkową zgodnie z zaleceniami Rady Technicznej nakryto stromym dachem, wnętrze bez wprowadzenia zmian we wystroju przeznacza się na salę czytelni, do której należeć też będzie przestrzeń na emporze, dostępna schodkami ze sali. Przy projektowaniu pomieszczeń biblioteki kierowano się zasadą jak najwygodniejszego dostępu czytelnika do pomieszczeń oraz jak najszybszego jego obsłużenia. Poziom parteru założono jeden stopień powyżej poziomu ulicy. Na kondygnacji tej umieszczono wypożyczalnię oraz czytelnię ogólną.

Obrazek

Cały artykuł Jana Szwedzińskiego znajdziecie za kilka dni w nowym numerze miesięcznika FAKTYPILSKIE.PL.


Źródło: www.faktypilskie.pl
Data wydania: 26 stycznia 2015
Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
MODERATOR
Posty: 3134
Rejestracja: 23 sie 2012, 18:40

Re: Kronika dawnej Piły Jana Szwedzińskiego

Post autor: Krzysztof Ju »

faktypilskie.pl pisze:Obrazek

Balkon z widokiem na ołtarz

Kościół św. Janów uległ spaleniu podczas walk w lutym 1945 roku, a kres jego istnienia nastąpił 20 grudnia 1975 roku, gdy wysadzono jego ruiny.

Obrazek

Jednakże jeszcze w styczniu tego samego roku powstała koncepcja odbudowy w dość mocno zmienionej formie. Gdyby Piła nie została miastem wojewódzkim, w miejscu hotelu „Gromada” stałby zapewne kościół. A oto jego opis według koncepcji odbudowy:

„Kościół jest obiektem zabytkowym, związanym z historią i rozwojem miasta. Najstarszą jego część stanowi prezbiterium z XVI w o formach, późnogotyckich, z licem zewnętrznym ceglanym. Nawa, wraz z wieżami, pochodzi z drugiej połowy XIX w i utrzymana jest w stylu pseudobarokowym o skromnym wystroju. Obiekt spalony w działaniach wojennych 1945 r. pozostał do dziś ruiną, lecz mury nadają się jeszcze do odbudowy. W zamierzonej odbudowie zostanie zachowana część z XVI w tzn. prezbiterium z przybudówką zakrystii i empory. Korpus nawowy z wieżami ulegnie natomiast rozbiórce, jako mniej wartościowy pod względem zabytkowym i architektonicznym W to miejsce projektuje się nawę poszerzoną, o innym układzie funkcjonalnym, dostosowanym do dzisiejszych potrzeb społeczeństwa wiernych oraz ze względu na nowo warunki urbanistyczne, zaistniałe w rozwijającym się, nowoczesnym mieście. Ze względu na znaczne zbliżenie obiektu do ulicy i brak miejsca na ewakuację, przewiduje się usytuowanie wejść i wyjść w bocznych ścianach, po obu stronach i wydzielenie tam małych placów, takie usytuowanie pozwala również na dogodne i bezkolizyjne dojście od strony mostu ul. bydgoskiej oraz z dróg spacerowych nad rzeką, teren pozostanie otwarty, bez ogrodzenia. Zieleń i istniejący starodrzew wokół terenu zostanie zachowany, ulegnie likwidacji jedynie jedno drzewo, po stronie północnej rosnące zbyt blisko budynku. Uzupełnieniem zieleni po uporządkowaniu placów i dróg będą trawniki i niskie krzewy ozdobne. Współczesne wskazania liturgii wymagają dobrej widoczności ołtarza ze wszystkich stron nawy, a zatem dawne prezbiterium gotyckie nie może spełnić tego warunku. Projektuje się więc w "łuku tęczowym" podium ołtarzowe, podwyższone pięcioma stopniami. Część prezbiterium w głębi pozostanie kaplicą. Nawa o kształcie prostokątnym, poprzecznym, wraz z otaczającymi balkonami, nachylonymi amfiteatralnie, posiada dobrą widoczność ołtarza z każdego miejsca. Najdalsza odległość widoczności nie przekracza 23 m. Ruch komunikacyjny wejścia i wyjścia skierowany został na boki tak, że środek nawy oraz balkonów pozbawiony jest intensywniejszego ruchu. Zakrystia pozostaje według dawnego układu w gotyckiej. Powierzchnia zabudowy – 850 m kw., kubatura – 12.800m sześc., wysokość nawy – 12,7 m, wysokość szczytu – 25 m, maksymalna pojemność – 1100 osób”.

Cały artykuł Jana Szwedzińskiego ukaże się w przyszłym tygodniu w naszym drukowanym miesięczniku.


Źródło: www.faktypilskie.pl
Data wydania: 7 marca 2015
Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
MODERATOR
Posty: 3134
Rejestracja: 23 sie 2012, 18:40

Re: Kronika dawnej Piły Jana Szwedzińskiego

Post autor: Krzysztof Ju »

faktypilskie.pl pisze:Obrazek

Szarotka na cały regulator

Dzisiaj będzie nieco „od Sasa do lasa”. Zapraszam do roku 1965 - cóż zatem działo się pół wieku temu w naszym mieście?

Pewien obywatel Jerzy W., pilanin jak najbardziej, oddał marynarkę do pralni chemicznej przy ulicy generała Karola Świerczewskiego. Osobom urodzonym nieco później wyjaśniam, że opisywana pralnia miała punkt przyjęć w lokalu, w którym aktualnie mieści się lokal „Nico” przy dzisiejszej Śródmiejskiej. Sama pralnia była w podwórzu, w stojącym do dzisiaj budyneczku. Problem jednak w tym, że pilanin zostawił w tej marynarce – jak napisano w Ziemi Nadnoteckiej – „cenny długopis”. I cóż się stało? Otóż, drodzy państwo, otrzymał ten długopis z powrotem. Jak podkreślił autor notatki – uczciwość godna pochwały!

Później urodzonym chciałbym uświadomić, że były to czasy, gdy z zazdrością patrzono na posiadacza chińskiego pióra lub długopisu, a chińszczyzna nie była wówczas synonimem kiepskiej jakości. Należy jeszcze dodać, że posiadacze wspomnianych akcesoriów musieli jeszcze zdobyć odpowiednie wkłady do długopisów – chińskie lub atrament do piór. Sytuacja, gdy Parkera, Watermana albo Rotringa można było kupić za parę złotych albo wyrzuca się do śmieci BiCa (bo przecież to jednorazówka) była wtedy zupełną abstrakcją. Jeszcze w latach 80. dawało się znajomym jadącym do Poznania puste wkłady długopisowe, aby je napełnili w jednym z trudniących się tym punktów (np. na parterze poznańskiego „okrąglaka”). Dlatego w tamtych czasach utrata dobrego długopisu była naprawdę przykrym zdarzeniem.

Inna zabawna historyjka sprzed półwiecza: „Dyrekcji Zasadniczej Szkoły Zawodowej w Pile uprzejmie donosimy, iż uczniowie ZSZ lubią sobie w przerwach między lekcjami wyskakiwać na papieroska do hallu Domu Kultury. Centrum „palarni” mieści się pod drzwiami naszej redakcji”.

Chodzi, oczywiście, o uczniów z ulicy Teatralnej, o ile pamiętam mieściło się tam technikum budowlano-drogowe, ale czy to technikum mieściło się tam wtedy i czy byli to uczniowie tej szkoły, tego nie wiem. Pamiętam jednak doskonale, że palenie wśród uczniów było szalenie modne – dawało niezły lans.

W 1965 roku Piła obchodziła swoje XX lecie. Z tego powodu w jednym z numerów ZN dokonano pewnych podsumowań. Niektóre z nich są dzisiaj szalenie interesujące. Dowiedziałem się oto, że przed półwieczem MZK w Pile posiadało 28 autobusów, w Pile było zarejestrowanych 2450 telewizorów, dla porównania – w 1960 było ich tylko 5 (swoją droga ciekawe, kim byli ich posiadacze?).

Cały artykuł Jana Szwedzińskiego znajdziecie w naszej gazecie.


Źródło: www.faktypilskie.pl
Data wydania: 5 kwietnia 2015
Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
MODERATOR
Posty: 3134
Rejestracja: 23 sie 2012, 18:40

Re: Kronika dawnej Piły Jana Szwedzińskiego

Post autor: Krzysztof Ju »

faktypilskie.pl pisze:Obrazek

Powiat za dwa fortepiany

Obrazek

Nikomu z Państwa zapewne nie umknęła dyskusja dotycząca przyszłości powiatu pilskiego, a konkretnie mówiąc – secesji Piły z tegoż powiatu. Czy status Piły jako tzw. powiatu grodzkiego będzie dla nas pilan lepszy? Mam oczywiście swoje zdanie na ten temat, ale dzisiaj opowiem Wam, Drodzy Faktowicze, jak to z pilskim powiatem było niegdyś. Zabieram zatem Was w podróż do lat 1945-1946.

Zacznę od artykułu, jaki ukazał się w inauguracyjnym numerze pierwszego pilskiego periodyku, „Piła Mówi”. Cóż zatem „powiedziała” Piła w lipcu 1946 roku?

„Tak, jak przy wielu innych okazjach, w tym wypadku Piła była pierwszym obwodem na Ziemi Lubuskiej, który zorganizował Radę Narodową. W dniu 23 października 1945 r. odbyło się inauguracyjne posiedzenie i od tego czasu Rada ani na chwilę nie przestaje pracować. Zadania, jakie reprezentacja tutejszego społeczeństwa miała do spełnienia, były wyjątkowo ciężkie. Poza normalnymi pracami trzeba było stoczyć ciężką i uporczywą, przewlekającą się w nieskończoność walkę o przyszłość miasta i obwodu. Pamiętamy wszyscy dobrze te chwile. Przeżywaliśmy wówczas prawdziwy najazd różnych komisji i inspekcji, a każda przynosiła nam gorsze wieści. Jedna zawiesiła w urzędowaniu starostę (bez żadnych poważnych powodów — jak się okazało później), druga zlikwidowała starostwo, a świeżo mianowany Pełnomocnik Rządu w osobie starosty chodzieskiego przyjechał wprost zabierać akta Urzędu do Chodzieży. Zdecydowana akcja naszej Rady Narodowej położyła temu kres. Trzy razy delegacja Rady Narodowej wyjeżdżała do Poznania i Warszawy i przedstawianymi materiałami i memoriałami zdołała uzyskać należne naszemu miastu miejsce w hierarchii administracyjnej państwa. Prawdziwą satysfakcją była dla całego społeczeństwa naszego, a szczególnie dla Rady Narodowej, ta chwila, kiedy Ministerstwo Ziem Odzyskanych nadesłało jej następujące pismo:

Warszawa, dnia 6 stycznia 1946 r.
Ministerstwo Ziem Odzyskanych
L. dz. 797/I[i946 Do
Prezydium Obwodowej Rady Narodowej
w Pile

Ministerstwo Ziem Odzyskanych podziela w zupełności stanowisko Obwodowej Rady Narodowej w Pile w kwestii potrzeby zmiany obecnej sytuacji na gruncie zarządzonego przez Wojewodę Poznańskiego tymczasowego podziału administracyjnego w odniesieniu do obszaru Piły. Po szczegółowym zbadaniu sprawy Ministerstwo postanowiło w związku z przygotowanym nowym podziałem administracyjnym Ziem Odzyskanych przedstawić Radzie Ministrów projekt skomasowania obszarów powiatu Trzciańskiego i b. wydzielonego miasta Piły oraz utworzenia z tych obszarów powiatu Pilskiego z siedzibą w Pile. Z uwagi na to, że w chwili obecnej zachodzą jeszcze trudności zasadnicze w kwestii podziału na gminy, pozostaje na przyszłość otwartą sprawa wydzielenia poszczególnych gmin z obszarów sąsiednich powiatów i utworzenia nowego powiatu Pilskiego we właściwej konfiguracji.

Minister
wz. Wł. Czajkowski, wiceminister


Starania te były połączone z realną pracą nad zabezpieczeniem opuszczonego mienia poniemieckiego ruchomego oraz domów mieszkalnych. Obok Gdańska byliśmy pierwszym miastem, które otrzymało od obywatela Ministra Ziem Odzyskanych odręczne polecenia przejęcia administracji wszystkich lokali mieszkalnych z przeznaczeniem uzyskanych wpływów na zabezpieczenie dalszych obiektów. Sprawa ta była wielkim sukcesem Rady. Trzeba pamiętać o tym, że czynsz za lokale inkasowany przez T.Z.P. wychodził z miasta i był dla niego stracony. Po załatwieniu tej sprawy pozostawał na miejscu i przyczyniał się do ożywienia ruchu gospodarczego oraz do zwiększenia chłonności miasta. Rada Narodowa troszczyła się o bezpieczeństwo o należyty rozwój przemysłu, szkolnictwa itd. Dosłownie każdy przejaw życia społecznego był omawiany na jej posiedzeniach. Bezstronnie należy stwierdzić, że każda akcja podejmowana przez Radę zmierzała do ogólnego dobra. Czy to w walce z szabrownictem i innymi przejawami szkodnictwa społecznego, czy w wykonywaniu ustawowych obowiązków kontroli nad organami władz i urzędów państwowych i samorządowych Rada Narodowa dążyła zawsze do osiągnięcia takiego stanu, aby praca w Pile odbywała się w czystej i spokojnej atmosferze wzajemnego zaufania i spokoju. Ponieważ szczęśliwie udało się Radzie uniknąć podejmowania akcji niecelowych i nieżyciowych, ponieważ każda sprawa była załatwiona sprawiedliwie, zdecydowanie i stanowczo - Obwodowa Rada Narodowa w Pile cieszy się zarówno w szerokich kołach społeczeństwa, jak u władz i urzędów, zaufaniem i poparciem.

Rada Narodowa w Pile, pomimo tak rozlicznych i ciężkich zadań, znalazła jednak czas aby pomyśleć o odbudowie Warszawy. Z zakupionych przez miasto od wojsk radzieckich przedmiotów postanowiono przesłać stolicy 25 pianin i 2 fortepiany. Po załatwieniu niezbędnych formalności, w początkach lutego b. r. jeszcze raz wyjechała delegacja Rady, aby ten „wdowi grosz” w uroczystej formie przekazać władzom miejskim Warszawy. Ludność Piły w niemałym procencie składa się z warszawiaków, poza tym każdy Polak serdecznie myśli o tym najbardziej bohaterskim z miast świata - ten dar płynący z potrzeby naszych serc Warszawa sercem przyjęła we wzruszającej uroczystości na Ratuszu”.

Cały artykuł Jana Szwedzińskiego już za kilka dni w nowym numerze naszej gazety.


Źródło: www.faktypilskie.pl
Data wydania: 12 maja 2015
Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
MODERATOR
Posty: 3134
Rejestracja: 23 sie 2012, 18:40

Re: Kronika dawnej Piły Jana Szwedzińskiego

Post autor: Krzysztof Ju »

faktypilskie.pl pisze:Obrazek

W białym domku nad Gwdą…

Obrazek

Całkiem niedawno wpadła mi w ręce książeczka pod tytułem „IX Nadzwyczajny Zjazd PZPR. Stenogram z obrad plenarnych”. Zjazd ów odbył się pomiędzy 14 a 20 lipca 1981 roku. Był to gorący czas, gęsty od wszelakiego rodzaju wydarzeń.

Edward Gierek był już wtedy w „odstawce”, a rządy przejściowo sprawował tow. Stanisław Kania. Pół roku później gen. Wojciech Jaruzelski wprowadził stan wojenny i rankiem 13 grudnia nie było teleranka, a u drzwi stanęła załoga „G” i miś kolabor (jeżeli młodsi nie rozumieją ostatniego zdania, odsyłam do starszych albo do google i ewentualnie youtube).

Na razie jednak radzono. Oto tow. Krzysztof Krawczyk (ale nie ten od „Parostatku”) z województwa radomskiego zaproponował, że „na zjeździe musimy wypracować założenia nowego ładu gospodarczego kraju, zgodnie z zasadami ustroju socjalistycznego. Ale odrzućmy elementy zmurszałe, przez które państwo doprowadzone zostało do rozkładu, przez które stworzyliśmy system samoparaliżu, system, w którym tak zniekształcono ideę humanitaryzmu, że najlepiej żyje się kombinatorom i obibokom, nie opłaca się dobrze pracować, a opłaca się równać w dół. Stworzyliśmy również system, który jest doskonałą antyreklamą naszego ustroju, w którym istnieje forma wyzysku człowieka przez człowieka, bo nierób i obibok zarabia często więcej, niż uczciwie pracujący człowiek. Dzieje się to w aureoli prawa i przepisów. Jest on niezwykle perfidny, bo nie nazwany po imieniu – demoralizuje uczciwych ludzi”.

Ale właściwie po co kupiłem za paręnaście złotych te ponad 1100 stron skrajnych bzdur? Ano dlatego, że swoje „złote myśli” dorzucił tam Michał Niedźwiedź, I sekretarz KW PZPR w Pile, pierwszy gospodarz białego wieżowca nad Gwdą przy ulicy Dąbrowskiego. Z reguły pamiętamy pierwszego pilskiego wojewodę Andrzeja Śliwińskiego - dzisiejszego Honorowego Obywatela Miasta Piły z roku 2001. Jednak było ich dwóch ważnych: Śliwiński i Niedźwiedź. Cóż zatem za mądrości wygłaszał nasz „Pierwszy”?

Cały artykuł Jana Szwedzińskiego od jutra w miesięczniku FAKTYPILSKIE.PL.


Źródło: www.faktypilskie.pl
Data wydania: 23 lipca 2015
Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
MODERATOR
Posty: 3134
Rejestracja: 23 sie 2012, 18:40

Re: Kronika dawnej Piły Jana Szwedzińskiego

Post autor: Krzysztof Ju »

Artykuł Jana Szwedzińskiego pt. "Trudne początki pilskiego samorządu", o kształtowaniu się administracji w zniszczonej Pile w latach 1945-47, opublikowany w listopadowym wydaniu informatora miejskiego "Z pierwszej ręki".

Obrazek
Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
MODERATOR
Posty: 3134
Rejestracja: 23 sie 2012, 18:40

Re: Kronika dawnej Piły Jana Szwedzińskiego

Post autor: Krzysztof Ju »

faktypilskie.pl pisze:Obrazek

Smiena w klozecie

„Niespodzianka”, przygotowana przez gen. Jaruzelskiego 13 grudnia 1981 roku, piszącego te słowa – wówczas 18-latka – spotkała daleko od Piły. Z tego też powodu m.in. nie słyszałem, jak krótko po północy aresztowano mojego sąsiada z piętra wyżej.

34 lata temu dzień 13 grudnia spędziłem prawie cały w autobusie, wraz z moimi koleżankami i kolegami szkolnymi. Po przybyciu do Piły krótko po godzinie 21. wracałem do domu pilskimi ulicami, na których wiele osób pytało się na wzajem o godzinę, nie chcąc „załapać się” na godzinę milicyjną.

Co jednak działo się wówczas w Pile? Akcja wprowadzenia stanu wojennego była przygotowywana przez ówczesne władze od wiosny 1981 roku. Mimo to jej przeprowadzenie było dalekie od ideału. Wojsko traciło sprzęt – parę transporterów wpadło do rzek, utracono trochę broni, czołgi stały na poboczach, bo się psuły itp. Czasem zdarzało się, że milicjanci chcąc kogoś aresztować szli pod stare, nieaktualne adresy – tak było też w Pile. Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że aresztowano nie tylko stronę solidarnościową, ale też przedstawicieli władzy związanych z ekipą Gierka – wtedy już w odstawce. Tych drugich aresztowano dla ich dobra – obawiano się aktów represji ze strony członków Solidarności.

W Pile zatrzymano 23 działaczy plus Eligiusza Naszkowskiego, przewodniczącego Zarządu Regionu Pilskiego Solidarności. Jak się wkrótce okazało, był on współpracownikiem SB jako TW „Grażyna”. Kilka osób ukrywało się, ale zostali dość szybko aresztowani. W ukrywaniu się pilskich działaczy pomagał proboszcz Parafii pw. Św. Rodziny ks. Stanisław Styrna. W kilku przypadkach wyważono drzwi, rewizje były przeprowadzane pobieżnie albo wcale, jedynie w dwóch przypadkach funkcjonariusze przyłożyli sie do pracy, konfiskując przede wszystkim prasę i książki z drugiego obiegu.

W wydanej w tamtym czasie podziemnej ulotce Pilskiego Regionu Solidarności informowano o 3000 tysiącach zatrzymanych w województwie pilskim i o 500 działaczach aresztowanych w Pile. Ulotka wymienia 19 osób – w tym E. Naszkowskiego, co świadczy o dużej dezorientacji działaczy. Internowanych przewożono na komendę, jednak byli tam krótko i szybko ekspediowano ich do więzienia we Wronkach.

We wspomnieniach internowanych służba więzienna zachowywała się raczej przyzwoicie. Poza nielicznymi przypadkami strażnicy wykonywali jedynie swoje obowiązki. Początkowo pisali raporty o nieregulaminowym zachowaniu się więźniów, jeden grzebał paluchem w słoiku smalcu, inny pchnął działacza kluczem pod żebra prowadząc do celi, ale to były wyjątki. Na początku zdarzały się zabawne nieporozumienia. Z powodu szaro-niebieskich mundurów milicjantów, niektórym internowanym wydawało się, że to lotnicy.

5 stycznia 1982 roku pilan przewieziono do obozu w Gębarzewie, 5 km od Gniezna. Dość szybko wyszła sprawa Eligiusza Naszkowskiego. Siedzący razem z pilanami poznaniacy mówili: jesteśmy „od Eligiusza”, na co nasi protestowali – „jesteśmy z Piły”.

Pilanie byli dość przedsiębiorczy, siostra jednego z internowanych przemyciła małe radio. Słuchano go w nocy, a potem wiadomości przekazywano innym. Problemem były baterie, ale te kombinowano w różny sposób. Jednym z kanałów był strażnik więzienny, którego z powodu bujnych wąsów przezwano „Wałęsa”. Oczywiście, SB cały czas prowadziła przesłuchania i nakłaniała do podpisania lojalki. Zdarzały się też dość nieoczekiwane historie. Podczas jednej z mszy św. ksiądz kapelan wytknął internowanym, że śpiewając „Boże coś Polskę” zmieniają słowa na „Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”, łamiąc przez to regulamin. Oczywiście, skutek takiego napomnienia mógł być tylko jeden – internowani śpiewali zakazane słowa z jeszcze większym zapałem.

Miała miejsce także próba prowokacji. Jednym z przetrzymywanych w obozie był działacz NZS, student UAM, a od 1983 oficer SB. Człowiek ten zaaranżował próbę „ucieczki”. Podczas spaceru wspiął się na mur, strażnik oddał ostrzegawcze strzały i nasz dzielny młodzieniec odpadł od muru. Przy tym teatrzyku z powodu swojej nieudolności skręcił sobie kostkę. Wywołało to, oczywiście falę, oburzenia wśród więźniów. Część z nich (kryminalni) zaczęła nawet rzucać w wieżyczkę kamieniami. Skutkiem był też trzydniowy strajk głodowy, ale na szczęście nie doprowadziło do pacyfikacji obozu, jak być może oczekiwała SB.

Władze stosowały politykę dzielenia więźniów. Polegało to na dawaniu pewnych przywilejów osobom, które „zasłużyły”, np. nie śpiewały w celach. Proponowano wyjazdy za granicę – ale były to bilety w jedną stronę. Z pilan zgodziła się na to tylko jedna osoba, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło.

W marcu 1982 zaczęły się pierwsze zwolnienia. Trudno jednak było orzec, czym kieruje się władza zwalniając akurat te osoby. Jak wspomniałem, nasi internowani byli dość przedsiębiorczy. Oprócz aparatu radiowego, zorganizowali aparat fotograficzny. Ze zrozumiałych względów mogła to być jedynie znana wszystkim radziecka Smiena 8; po prostu smienka była dość małych rozmiarów. Zrobiono nią około 20 zdjęć. Kasetę z filmem przemycono na wolność podczas odwiedzin. Niestety, najprawdopodobniej jakiś więzień kryminalny musiał zobaczyć smienkę i zwyczajnie „podpucował” naszych. W efekcie zorganizowano dość potężny kipisz w obozie i znaleziono nie tylko rzeczoną smienkę, ale przy okazji siedem innych odbiorników radiowych i trochę bibuły, czyli podziemnej prasy. Smienka została zniszczona i wrzucona do klozetu. Chociaż była rodem z ZSRR, też stała się ofiarą stanu wojennego.

Mimo że internowanych ubywało, pozostali starali się nie tracić ducha. Dalej organizowano chóralne śpiewy, za które władza odwdzięczała się groźbami odebrania różnych przywilejów. Odpowiedzią były, oczywiście, jeszcze głośniejsze śpiewy. Co ciekawe na specjalne okazje internowani mieli w swoim repertuarze „Czerwony Sztandar”. Jednym z żelaznych punktów „internatu” było obchodzenie różnych rocznic, np. 3 Maja czy Poznańskiego Czerwca. Tę ostatnią internowani uczcili swoistym transparentem – na prześcieradle wymalowali pomnik Ofiar Czerwca w Poznaniu, jako swoisty bonus odbyło się spotkanie z budowniczymi pomnika, którzy też „przypadkiem” tam się znajdowali. Nie mogło się także obyć bez okolicznościowych pieśni.

Ale jeżeli myślicie, Drodzy Czytelnicy, że było tak fajnie, to raczej się mylicie. 14 sierpnia 1982 roku obóz został spacyfikowany przez oddział ZOMO ze Sztumu. Zaczęło się od zatargu dotyczącego odwiedzin. Doszło oto do pewnego incydentu: internowany na krótko oddalił się z obozu z odwiedzającą rodziną, co stało się przyczyną zmiany komendanta obozu, ponadto ograniczono widzenia. Spowodowało to ostry konflikt, który zakończył się pacyfikacją. Podczas najazdu ZOMO dwóch internowanych odwieziono do szpitala z problemami sercowymi, pobito 80 osób. Skutkiem akcji był m.in. wyrok 2 lat pozbawienia wolności dla jednego z ciężko pobitych więźniów, ale też kolejna głodówka, która skończyła się dopiero we wrześniu.

Stopniowo kończyło się internowanie dla pilan, ostatni mieszkańcy „internatu” wyszli na wolność 4 grudnia 1982 roku, prawie rok po uwięzieniu. Powyższe informacje zaczerpnąłem z artykułu znanego pilskiego historyka Marka Fijałkowskiego „Internowani działacze NSZZ Solidarność z Regionu Pilskiego”. Artykuł ukazał się w zbiorze „Solidarność Pilska w podziemiu 1981-1989”, wydanym w 2006 roku. Jeżeli macie Państwo możliwość, szczerze polecam tę lekturę.

Kilka dni temu – w połowie grudnia br. – ukazała się inna, również niezwykle ciekawa pozycja historyczna, dotycząca Piły i tamtego czasu. Inny pilski historyk, ks. Jarosław Wąsowicz SDB dokonał wyboru i opracował oraz opatrzył wstępem „Kroniki Parafii Św. Rodziny w Pile z okresu 1978-1989”. Z tej pozycji możemy m.in. dowiedzieć się o tym, co działo się w parafii w okresie wprowadzenia stanu wojennego. Jak już wspomniałem, proboszczem wówczas był ks. Stanisław Styrna. Z kronik dowiadujemy się o codziennych problemach pilskich księży, np. o brak benzyny, która była potrzebna po to, aby przywieźć zagraniczne dary dla potrzebujących rodzin.

Wprowadzenie stanu wojennego to przede wszystkim ogromna niepewność co do najbliższej przyszłości. To również próby pomocy prześladowanym działaczom Solidarności, np. w postaci tymczasowego schronienia. Na plebanii przechowywano sztandary związkowe, prowadzono pomoc dla rodzin aresztowanych związkowców i jeszcze do tego odbywała się praca duszpasterska. Trudno to sobie dzisiaj wyobrazić, ale SB urządziło awanturę ks. Styrnie za odczytanie w kościele komunikatu Rady Głównej Episkopatu Polski. Zawieszono działalność Klubu Inteligencji Katolickiej.

Dość dziwnie to dzisiaj brzmi, ale z okazji wigilii (pasterka) i sylwestra (wiadomo) zawieszono godzinę milicyjną. Jako młodzieniec skorzystałem z jednego i drugiego. 26 grudnia 1982 roku odprawiono mszę św. ofiarowaną przez podchorążych, aby nie musieli pełnić służby przeciwnej ich godności żołnierzy WP. Sanepid zażądał badania darów zagranicznych – to taki nasz lokalny kolorycik. Swoją drogą ciekawie co by było, gdyby Sanepid zakwestionował jakość darów i zakazał ich rozprowadzania? Czasem dość trudno pojąć działanie ówczesnej władzy...

W kronice tamtych dni można znaleźć jeszcze kilka interesujących wpisów. Zimą 1982 roku parafia zajmowała się rozdziałem darów. Kilkakrotnie można trafić na wpisy, gdzie autor zastanawia się nad zachłannością niektórych parafian i pisze, że czasem prawdziwie potrzebujący wstydzą się o te dary prosić. Z tych wpisów można wywnioskować, że rozdział darów był rzeczą niełatwą. Jeden z wpisów przypomniał mi, że 4 stycznia 1982 roku wznowiono naukę w pilskich szkołach.

W momencie wprowadzenie stanu wojennego władze różnego szczebla wydawały różnorakie zarządzenia, niektóre dość ciekawe. Wojewoda pilski wydał zarządzenie w sprawie „Zapewnienia porządku publicznego na obszarze woj. pilskiego w czasie obowiązywania stanu wojennego”. Zaczął z „grubej rury”, bo w paragrafie 1 wprowadził „Zakaz sprzedaży napojów zawierających więcej niż 4,5% alkoholu we wszystkich placówkach handlu detalicznego oraz zakładach gastronomicznych. Zabrania się sprzedaży, podawania i spożywania napojów zawierających więcej niż 4,5% alkoholu w miejscach publicznych". Aby dobić już rodaków zupełnie, w paragrafie 2 wprowadził zakaz przebywania w miejscach publicznych osobom znajdującym się w stanie nietrzeźwości. Z kolei w paragrafie 3 wprowadzono zakaz działalności wszelkich instytucji rozrywkowych i kulturalnych, ale oszczędzono biblioteki i – uwaga! – świetlice szkolne. W kolejnym paragrafie zakazano wszelkiego handlu poza miejscami wyznaczonymi – w domyśle poza targowiskami. W innym zarządzeniu wojewoda wziął się także za handel: „Sprzedaż artykułów spożywczych nie objętych reglamentacją (znaczy się bez kartek) odbywać się będzie w ilościach ograniczonych dla jednego nabywcy, a mianowicie: pieczywo - 2 kg, mleko - 2 litry, kasza - 1 kg, fasola, groch - 1 kg, mączka ziemniaczana - 1 opakowanie, sól - 1 kg, zapałki - 5 pudełek, świece stołowe - 1 opak., ryby - 1 kg, miód - 1 opak.” Podobnie było z artykułami przemysłowymi – wprowadzono sprzedaż np. obuwia, odzieży, bielizny, pościeli, skarpet, rajstop, pończoch w ilościach jednostkowych, czyli para, sztuka.


Źródło: www.faktypilskie.pl
Data wydania: 22 grudzień 2015 (fragment), 2 stycznia 2016 (całość)
ODPOWIEDZ

Utwórz konto lub zaloguj się, aby dołączyć do dyskusji..

Musisz być zarejestrowanym użytkownikiem, aby móc opublikować odpowiedź.

Utwórz konto

Zarejestruj się, aby dołączyć do Nas!
Zarejestrowani użytkownicy, mają dużo więcej przywilejów, związanych z użytkowaniem forum.
Rejestracja i korzystanie z forum jest całkowicie bezpłatne.

Zarejestruj się

Zaloguj się