Wojsko polskie w Pile

Wszystko co jest związane z militarną przeszłością naszego miasta.
Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
MODERATOR
Posty: 3134
Rejestracja: 23 sie 2012, 18:40

Wojsko polskie w Pile

Post autor: Krzysztof Ju »

Na forum istnieje wątek o wojsku niemieckim w przedwojennej i wojennej Pile, ale brak wątku o wojsku polskim w Pile powojennej. Znalazłem tylko dwa tematy poświęcone poszczególnym jednostkom (OSS i 6PLMB) oraz jeden post z listą jednostek. Czas nadrobić zaległości.

1. Spis jednostek istniejących w Pile po II wojnie światowej.
2. Marek Fijałkowski "Garnizon pilski po 1945 r."
3. Wspomnienia Macieja Bernhardta, AK-owca, absolwenta a potem wykładowcy OSS.
4. Historia OSS na Wikipedii.
5. Pojazd do nauki jazdy czołgiem skonstruowany przez oficera WOSS.

Ad.1. Spis jednostek istniejących w Pile po II wojnie światowej. Pierwsze 12 pozycji opracował SA108 przy okazji dyskusji w wątku o wojsku niemieckim. Kolejne dodałem na podstawie tekstu z punktu 2.

Aktualizując w 2019 r. spis z 2014 r. i uzupełniając listę powojennych jednostek wojskowych w Pile (w nawiasie kwadratowym daty nadania lub nadania i anulowania numeru jednostki wojskowej) na podstawie danych z www.jednostki-wojskowe.pl:

  • Oficerska Szkoła Samochodowa (1948-1967, JW 2013 [1946-1950])
    Wyższa Oficerska Szkoła Samochodowa (1967-1990)
    Centrum Szkolenia Służby Czołgowo-Samochodowej (1990-1994)
    Centrum Szkolenia Czołgowo-Samochodowego (1994-2002)
  • 2. Dywizja Lotnictwa Myśliwsko-Bombowego (1944-1998)
  • 6. Szturmowy Pułk Lotniczy (-1950, JW 1316 [1946])
    6. Pułk Lotnictwa Szturmowego (1950-, JW 1316)
    6. Pułk Lotnictwa Myśliwsko-Szturmowego (-1983, JW 1316)
    6. Pułk Lotnictwa Myśliwsko-Bombowego (1983-1998, JW 1316)
  • 14. Samodzielna Kompania Inżynieryjno-Remontowa (1959-1961, JW 2377 [1959])
    31. Batalion Inżynieryjno-Budowlany (1961-, JW 2377)
    31. Pułk Inżynieryjno-Budowlany (-1998, JW 2377, od 1991 r. WZRB)
  • 87. Batalion Łączności (1969-1999)
  • 48. Polowe Warsztaty Lotnicze (1952-1999)
    Na stronie jednostki-wojskowe.pl prawdopodobnie pod nazwą: 48. Ruchome Warsztaty Remontowe Lotnictwa (1952-, JW 4176 [1951], ale jako bazę wskazano Mirosławiec, nie Piłę)
  • Wojewódzki Sztab Wojskowy (1975-1999)
  • 2. Centrum Dowodzenia Bojowego Armii Lotniczej (1978-1981, JW 2677 [1978])
    2. Centrum Dowodzenia Bojowego Wojsk Lotniczych Frontu (1981-2001)
    2. Ośrodek Dowodzenia Lotnictwa (-2001)
  • Orkiestra Wojskowa (1975-2001)
  • 9. Zaodrzański Pułk Piechoty (1949-1957, JW 1572 [1946])
  • 47. Eskadra Lotnicza (1979-1990)
  • 35. Ruchome Warsztaty Naprawy Samochodów (1965-1998)
  • Pilski Samodzielny Batalion Obrony Terytorialnej Kraju (1968-1975, JW 3707 [1967])
  • 23. Centralna Składnica Sprzętu Łączności (1966-1999, JW 1960 [1966])
    Na stronie jednostki-wojskowe.pl pod nazwą: Grupa Organizacyjna 23. Centralnej Składnicy Sprzętu Łączności.
  • 2. Rejonowa Baza Materiałowa (1999-2010, JW 1906, baza: Wałcz)
  • Skład Materiałowy Piła (2010-nadal)
  • Wojskowa Komenda Uzupełnień (1989-nadal)
  • 8. Batalion Rozpoznawczy (1955-1961 lub 1968, JW 1200, bazował w Wałczu i Pile)
  • 15. Dywizjon Dowodzenia Lotami (1960-1979, JW 1084 [1960])
    15. Batalion Łączności i Ubezpieczenia Lotów (1979-, JW 1084)
  • Grupa Organizacyjna 10. Szefostwa Ruchomej Bazy Armii (1966 (1983, JW 1085 [1969-1972], bazowała w Goleniowie i Pile)
  • Wydział WSW 16. Dywizji Lotnictwa Myśliwsko-Szturmowego (1962-, JW 1376 [1962])
  • 54. Batalion Obsługi Lotniska (1951-, JW 2097 [1951], bazował w Modlinie i Pile)
    54. Batalion Obsługi Lotnisk typu "BT" (JW 2097)
    54. Batalion Lotniczo-Techniczny typu "BO" (-1960, JW 2097)
    54. Batalion Zaopatrzenia (1966-1969, JW 2097)
  • 46. Batalion Obsługi Lotniska (1950-, JW 2717 [1950], bazował we Wrocławiu i w Pile)
    46. Batalion Obsługi Lotnisk typu "BO" (-1957, JW 2717)
    46. Batalion Lotniczo-Techniczny typu "BO" (1957-1960, JW 2717)
    46. Batalion Zaopatrzenia (1966-1979, JW 2717)
    46. Batalion Zaopatrzenia Pułku Lotniczego (1979-, JW 2717)
  • Ośrodek Rozpoznania i Zakłóceń Radiowych (1957-, JW 2962 [1957], baza: Piła, Grójec)
    Ośrodek Rozpoznania Radioelektronicznego (-1961, JW 2962)
    1. Ośrodek Rozpoznania Radioelektronicznego (1961-1972, JW 2962)
    1. Pułk Rozpoznania Radioelektronicznego (1972-, JW 2962)
  • 8. Samodzielna Kompania Radio-Nawigacyjna (1952-, JW 3300 [1951])
  • 57. Pułk Lotnictwa Szturmowego (1952, JW 4202 [1951], baza: Świdwin, Piła)
  • 27. Pułk Lotnictwa Myśliwskiego (1952, JW 4519 [1951], baza: jw.)
  • 24. Pułk Lotnictwa Myśliwskiego (1952, JW 4600 [1951], baza: jw.)
  • Wydział WSW Jednostek Inżynieryjno-Budowlanych (1967-1972, JW 4522 [1967])
  • Dowództwo 16. Dywizji Lotnictwa Szturmowego (1952-1960, JW 4595 [1951], baza: Mirosławiec, Piła)
    Dowództwo 16. Dywizji Lotnictwa Myśliwsko-Szturmowego (1960 -, JW 4595)
    Dowództwo 2. Brandenburskiej Dywizji Lotnictwa Myśliwsko-Szturmowego (-1971, JW 4595)
    Dowództwo 2. Brandenburskiej Dywizji Lotnictwa Szturmowo-Rozpoznawczego (1971-1983, JW 4595)
    Dowództwo 2. Brandenburskiej Dywizji Lotnictwa Myśliwsko-Bombowego (1983-, JW 4595)
  • 51. Pułk Lotnictwa Szturmowego (1952-1960, JW 4613 [1951], bazował w Gdańsk-Wrzeszcz i Pile)
    51. Pułk Lotnictwa Myśliwsko-Szturmowego (1960-1969, JW 4613, bazował w Pile)
  • 94. Kompania Łączności (1968-1974, JW 5637 [1968])
  • 27. Bateria Artylerii Przeciwlotniczej /37mm armat/ przy 6. Pułku Lotnictwa Myśliwsko-Szturmowego (1968-)
  • 28. Bateria Artylerii Przeciwlotniczej /37mm armat/ przy 51. Pułku Lotnictwa Myśliwsko-Szturmowego (1968-1969)
  • Pluton Obrony Przeciwchemicznej przy 16. Dywizji Lotnictwa Myśliwsko-Szturmowego. Jednostka miała być sformowana na wypadek wojny wg planu mobilizacyjnego z 1963 i 1965 r.
  • Pluton Chemiczny przy 2. Dywizji Lotnictwa Myśliwsko-Szturmowego. Jednostka miała być sformowana na wypadek wojny wg planu mobilizacyjnego z 1968 i 1970 r.

Ad.2. W książce "Zarys dziejów Piły w latach 1945-2000" znajduje się rozdział pt. "Garnizon pilski po 1945 r." autorstwa Marka Fijałkowskiego.

Autor opisuje dzieje szkolnictwa wojskowego w latach 1948-2002, czyli mowa o OSS, Podoficerskiej Szkole Zawodowej, WOSS i CSCS. Poprzedza to najpierw krótką historią wojskową Piły od czasów rozbiorów Polski do końca międzywojnia. W dalszej części tekstu czytamy o ścieżce bojowej 9 Zaodrzańskiego Pułku Piechoty w latach 1944-45 i stacjonowaniu w Pile aż do rozformowania w 1957 roku.

Kolejna część poświęcona jest pilskim jednostkom lotnictwa wojskowego od przejęcia lotniska po czerwonoarmistach w 1952 roku aż do roku 2002. Autor na koniec opisuje jednostki inżynieryjno-remontowe, łączności i logistyczne w Pile, ocenia wpływ wojska na rozwój miasta a także wspomina o organizacjach byłych wojskowych.

Tekst Marka Fijałkowskiego ilustruje 13 zdjęć prezentujących głównie obrazki z życia pilskich wojskowych. Poniżej okładka książki, zawierającej streszczony tekst, ze strony Muzeum Stanisława Staszica w Pile.

Obrazek
Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
MODERATOR
Posty: 3134
Rejestracja: 23 sie 2012, 18:40

Re: Wojsko polskie w Pile

Post autor: Krzysztof Ju »

Ad.3. Wspomnienia Macieja Bernhardta, AK-owca i uczestnika Powstania Warszawskiego a po wojnie absolwenta i wykładowcy OSS w Pile.

Właściwie są to fragmenty wspomnień ze książki "Z Miodowej na Bracką. Opowieść powstańca warszawskiego. Część druga" wydanej przez portal historyczny Histmag.org i w wersji papierowej lub elektronicznej można kupić w ich sklepie.

Fragmenty autobiografii Macieja Bernhardta związane z Piłą znajdują się tutaj i tutaj. Poniżej publikuję fragmenty z obu linków. Fragmenty jego wspomnień niezwiązane z Piłą można poczytać tutaj.
Na wschód od północy, czyli szkolnictwo wojskowe w Polsce Ludowej – wspomnienia

Piła, niewielkie miasto powiatowe tuż za dawną granicą polsko-niemiecką, była bardzo zniszczona. W śródmieściu ocalały dosłownie pojedyncze domy, charakterystyczne jednak, że koszary i budynki wojskowe były nieuszkodzone. Jak się później dowiedziałem od mego szwagra Kazika Szeptyckiego, który walczył w tych stronach w styczniu 1945 roku i przechodził przez Piłę zaraz po jej wyzwoleniu, podczas działań wojennych Piła ucierpiała stosunkowo niewiele, a została w znacznej części spalona dopiero po rozszabrowaniu przez Armię Czerwoną.

Przeszkolenie

Oficerska Szkoła Samochodowa mieściła się na przedmieściu w starych poniemieckich koszarach. Zostałem dołączony do dwunastu kolegów przybyłych trzy dni wcześniej — razem tworzyliśmy grupę szkoleniową, którą opiekował się major. Była tu także znacznie większa grupa przybyła dwa miesiące wcześniej. Mówiło się, że istnienie naszej nader skromnej liczebnie grupki spowodowane było jakimś bałaganem organizacyjnym, bowiem powinniśmy być powołani razem z poprzednikami.

Wszyscy kursanci — tak nas tam nazywano — byli studentami ostatnich lat studiów, głównie wydziałów mechanicznych Politechniki Warszawskiej i Łódzkiej oraz Szkoły Wawelberga. Wśród nich było nawet kilku kolegów z mego wydziału, z mojego i młodszego roku studiów. W naszej grupie (tak samo było chyba w tej przybyłej wcześniej) byłem jedynym magistrem, a wszyscy byli jeszcze studentami i to na ogół studiów inżynierskich (pierwszego stopnia). W szkole byliśmy razem zbyt krótko, aby się dobrze poznać.

Obrazek
Autor (pierwszy z lewej) na ćwiczeniach wojskowych w Pile (fot. ze zbiorów autora)

Nasza sytuacja była nieco dziwna: byliśmy oficerami bez stopnia. Status taki przyznawano w owym czasie powołanym do wojska po studiach wyższych (a jak widać na naszym przykładzie, po nieukończonych studiach także) i niemającym przeszkolenia wojskowego. Traktowani byliśmy poprawnie — kadra szkoły była przede wszystkim zaciekawiona, co to za uczone cudaki przyjechały. Nasi poprzednicy mieli pod tym względem znacznie gorzej. „Opiekował” się nimi początkowo podoficer zawodowy, który postanowił nauczyć tych „lalusiów”, co to jest wojsko. Przeliczył się jednak, bo w grupie byli „towarzysze skierowani przez partię do kariery wojskowej”, a dodatkowo znalazły się w niej także wtyczki służb specjalnych. Podoficera z hukiem przeniesiono ze szkoły do jednostki liniowej i nasza grupka nie miała już żadnych nadzwyczajnych nieprzyjemności ani kłopotów.

[…]

Nasza niewielka grupa zmniejszyła się jeszcze o trzy osoby. Zaraz na początku ubył jeden z kolegów. Okazało się, że podczas wojny był... volksdeutschem. Jak twierdził, nigdy tego nie ukrywał, a w komendzie rejonowej powiedzieli mu, że im to nie przeszkadza, a do wojska iść musi, bo jest na ich liście. Inny chłopak (nazwiskiem Poźniak, imienia nie pamiętam, był sympatyczny i inteligentny) głośno wypowiadał opinie o swym powołaniu, a gdy nasi poprzednicy zostali po przeszkoleniu zatrzymani w wojsku, stwierdził oficjalnie, że on w nim służyć nie będzie. Wylądował w kompanii karnej w kopalni węgla. Nigdy więcej z nim się nie spotkałem, ale słyszałem, że udało mu się w końcu wydostać z wojska. Kolejny członek naszej grupki został zwolniony ze służby, gdyż był zbyt duży i ciężki (ważył ponad sto czterdzieści kilogramów) i nie pasował na niego żaden mundur.

[…]

Na wschód od północy

Przeraziły mnie zajęcia polityczne. Nie tylko ze względu na ich ideologiczny charakter, ale przede wszystkim bełkot i głupotę prowadzących. Byli tak beznadziejnie ograniczeni, że trudno było wytrzymać na krześle te czterdzieści pięć minut. Nawet nasi nieliczni partyjni koledzy, mimo usilnych starań, nie byli w stanie ukryć swej dezaprobaty. Cała wiedza naszych wykładowców polegała na opanowaniu kilkudziesięciu sloganów, którymi raczyli nas szczodrze, ale bez jakiegokolwiek sensu. Recytowali wyuczone na pamięć cytaty z „poradnika agitatora” — istniało wówczas coś takiego — który zawierał tłumaczenia z analogicznego dzieła przeznaczonego dla Armii Czerwonej. Redagowali ten periodyk „intelektualiści” podobni do tych, którzy i nas „uczyli”.

Nigdy dotychczas nie miałem bezpośredniej styczności z tego rodzaju twórczością (pisaną przez duże „TFU”!) i wiedzą. Na uczelni (gdy formalnie byłem na pierwszym i drugim roku studiów), dzięki zaliczeniu większości przedmiotów z pierwszych lat studiów i życzliwości dziekana Płużańskiego, ominął mnie zaszczyt słuchania i zdawania tych bzdur. Na czwartym roku było jakieś seminarium z filozofii i jego część dotyczyła filozofii marksistowskiej. Zarówno wykładowcy, jak i studenci traktowali to z przymrużeniem oka, a przedmiot zaliczano na podstawie „czynnego uczestnictwa” w dyskusji na zajęciach. Byłem na niewielu z nich, nigdy nie zabrałem głosu, wpis do indeksu otrzymałem jednak bez najmniejszych trudności.

Szczyty głupoty reprezentował w OSS pewien oficer polityczny, który zapoznawał nas z „prawdziwą wiedzą”. Na ścianie sali wykładowej wisiała mapa Związku Radzieckiego w ujęciu umożliwiającym pokazanie całego tego wielkiego kraju, a także Europy. Takie odwzorowanie powierzchni kuli ziemskiej na płaszczyźnie spowodowało, że arkusz mapy nie miał zwykłego kształtu prostokąta, lecz odcinka szerokiego pierścienia, którego prawy koniec znajdował się wyżej od lewego. Syberia znalazła się na nim powyżej centralnej Rosji.

Nasz dzielny politruk wygłosił na jednym z pierwszych zajęć następujące zdanie, machając wskaźnikiem po owej mapie:

— Na wschód od północy, w południowej części ZSRR, powstają wielkie budowle komunizmu.

Z trudem pohamowaliśmy śmiech. Była to nie pierwsza, ale najlepsza „perełka” jego intelektu. Na przerwie któryś z kolegów uprzejmie poprosił go o wyjaśnienie tego zdania, bo nie bardzo je zrozumiał.

— Podobno kończycie studia wyższe, a takiej prostej rzeczy nie rozumiecie. Popatrzcie tylko na mapę. Te budowle komunizmu powstają w tej części ZSRR — tu wskazał na mapie południowo-wschodnią część Syberii. Północ na mapie mamy tu u góry, a ten rejon jest na prawo od górnej części mapy, czyli na wschód od północy, a te nowe budowle powstają na południu Syberii, czyli w południowej części ZSRR. Przecież to proste.

Nazywaliśmy go od tej pory: „Na wschód od północy”.

Lanie wody do chłodnicy

Czas mijał nadspodziewanie szybko. Byliśmy przez cały dzień zajęci w salach wykładowych, w polu, na strzelnicy. Oprócz politycznych, do bardzo słabych zajęć należały też te poświęcone taktyce. Wykładowcy umieli operować tylko szablonami pojęciowymi i liczbą luf na kilometr. Szczytem ich wiedzy była umiejętność pisania rozkazu bojowego oraz nanoszenia na mapę sytuacji panującej na froncie. Przekazywali nam w mało inteligentny sposób podręcznikowe informacje opracowane przez biurokratów od spraw wojskowych.

W porównaniu z ich nudnym bełkotem, wykłady na podchorążówce AK, mimo że też budziły czasami moje wątpliwości, to były fajerwerki intelektu. Natomiast zajęcia techniczne były prowadzone na ogół zupełnie dobrze, tak pod względem merytorycznym, jak i dydaktycznym, choć wykładowcom brakowało nieco głębszej wiedzy technicznej. Zaskoczyły mnie doskonałe pomoce do wykładów o technice wojskowej. Kolorowe plansze, przekrojone całe samochody, silniki, skrzynie biegów, karabiny, granaty i tak dalej. Wiele tego rodzaju eksponatów było ruchomych. Muszę się przyznać, że dowiedziałem się na tych zajęciach wielu szczegółów o budowie pojazdów wojskowych, których wcześniej nie znałem. Wśród prowadzących wyróżniał się zwłaszcza kapitan Maksymilian Kowalski, z którym później zaprzyjaźniłem się już jako wykładowca tej szkoły.

Natomiast poziom zajęć z eksploatacji pojazdów był bardzo słaby i wyraźnie odbiegał od pozostałych zajęć technicznych. Przekazywano nam instrukcje postępowania opracowane dla analfabetów technicznych. Ważne było co, kiedy i jak należy zrobić, natomiast sens techniczny wykonywanych czynności był zupełnie nieistotny. Zajęcia te nazywaliśmy „laniem wody do chłodnicy”, gdyż wykładowca poświęcił tej super złożonej czynności dużo czasu i uwagi.

[…]

Święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok spędziliśmy w Pile — nie puścili nas do domu. Wyjechali nieliczni bardzo partyjni z grupy naszych poprzedników. Widocznie tylko oni zasługiwali na spędzenie religijnych świąt z rodzinami.

[…]

Wreszcie nadeszły „egzaminy końcowe”, przez które przebrnąłem nadspodziewanie gładko, choć w żaden sposób nie byłem w stanie nauczyć się na pamięć (bo praktycznie tego od nas wymagano) różnych regulaminów.

Promocja oficerska

Pewnego pięknego dnia ustawiono naszą małą grupkę na placu apelowym szkoły, odczytano nam rozkaz ministra obrony narodowej o mianowaniu na stopnie oficerskie oraz powiadomiono, że przychylił się on do naszej prośby o pozostawienie nas w służbie zawodowej. Wprawdzie nikt nie przypominał sobie, abyśmy się o taki zaszczyt ubiegali, ale to był nieistotny drobiazg, o którym dżentelmeni nawet nie wspominają.

Wszyscy moi koledzy, którzy mieli nieukończone studia wyższe, otrzymali stopnie podporucznika. Ja miałem dyplom magistra inżyniera i otrzymałem — ku memu zdumieniu — stopień porucznika.

Koledzy dostali (w ramach troski o człowieka) skierowania do służby w miastach (lub miejscowościach położonych w pobliżu miast), w których studiowali, aby mogli dokończyć edukację. Ja jedyny miałem dyplom w kieszeni, więc dostałem przydział do Oficerskiej Szkoły Samochodowej w Pile w charakterze wykładowcy. Dostałem też tydzień czy może dziesięć dni urlopu na załatwienie swych spraw osobistych.

[…]

Starszy wykładowca

Na razie wróciłem do Piły sam, żona musiała jeszcze jakiś czas zostać w Warszawie. Karierę wykładowcy (i to od razu starszego) rozpocząłem w — jak to się zgodnie z rosyjskimi zwyczajami i terminologią nazywało — cyklu technicznym. Jako inżynier mechanik wykładałem — zgodnie z logiką wojskową — elektrotechnikę samochodową. Usiłowałem przekonać moich przełożonych, że dużo lepiej znam się na mechanice niż elektrotechnice, ale nie robiło to na nikim żadnego wrażenia. Umiałem przecież wyjaśnić podchorążym jak zbudowane są i jak działają elektryczne urządzenia w samochodzie, więc w czym miał być problem?

Obrazek
Autor (stoi po prawej) jako wykładowca OSS w Pile. (fot. ze zbiorów autora)

Do spraw nauczania podchodzono w szkole niesłychanie poważnie. Przed pierwszym moim wykładem musiałem napisać do niego konspekt, który był dyskutowany na zebraniu wszystkich wykładowców cyklu technicznego. W konspekcie trzeba było podać nie tylko kolejno omawiane zagadnienia, ale także treść wypowiedzi, tytuły czy numery plakatów i modeli, na które zamierzało się powoływać, a także w jakiej kolejności chciało się pokazywać poszczególne elementy na modelach i plakatach. Konspekt po omówieniu podlegał zatwierdzeniu przez kierownika cyklu i dopiero wtedy można było iść na wykład.

Cała ta procedura budziła moje najgłębsze zdziwienie i przerażenie, że będę musiał przygotowywać coś takiego na każdy wykład, a najczęściej miałem ich (podobnie jak inni pracownicy dydaktyczni) przez cztery dni w tygodniu „pierwsze sześć albo pierwsze osiem godzin”. Dwa dni w tygodniu przeznaczone były na nasze szkolenie wojskowe i zawodowe oraz zajęcia sportowe.

Dość prędko zorientowałem się, że ten system przygotowywania konspektów miał swoje uzasadnienie. Tylko w ten sposób można było sprawić, by wykładowcy mogli uczyć tego, o czym dotąd mieli bardzo mgliste pojęcie. Trafiali się jednak przełożeni „intelektualiści”, którzy uważali, że konspekt to nie tylko pomoc dla wykładowcy, ale także sposób na zajęcie mu czasu, aby nie przychodziły mu do głowy niewłaściwe myśli. Niektórzy z tych orłów wymagali zatem oddzielnych konspektów do identycznych wykładów w kilku grupach szkolnych. Oczywiście ciężkim wykroczeniem było także skorzystanie z konspektu z ubiegłego roku, choć program i wymagania nie uległy żadnym zmianom. Natomiast po dosłownym przepisaniu zeszłorocznego konspektu otrzymywało się akceptację przełożonego i wtedy wszystko było już w porządku. Muszę jednak dodać, że tak skrajna głupota, choć nie trafiała się zupełnie wyjątkowo, nie była też nagminną.

Wprawiłem kiedyś mego przełożonego, zresztą zupełnie przyzwoitego i w miarę rozsądnego faceta, w niemałe zakłopotanie. Miał on nad sobą właśnie „intelektualistę” wymagającego oddzielnych (co nie znaczy: o odmiennej treści) konspektów na te same zajęcia prowadzone w kilku grupach kursantów. Skorzystałem z uprzejmości zawodowego podoficera pracującego w kancelarii szkoły i napisałem konspekt przez kalkę na maszynie. Konsternacja była ogólna. „Po pierwsze — myślano — skąd on umie pisać na maszynie i to, jak życzliwi donieśli, znacznie szybciej niż plutonowy, który był do tej pory wyrocznią w tych sprawach? Po drugie, czy konspekt może być napisany na maszynie? Wprawdzie żaden regulamin nic na ten temat nie mówi, ale przecież nikt do tej pory nic takiego nie zrobił. A może to jest działanie politycznie niewłaściwe? No a już najgorsze te konspekty napisane przez kalkę. Są niby oddzielne dla każdej grupy, ale wykładowca nie musiał ich przepisywać i nie wiadomo, jakie w tej sprawie stanowisko zajmą wyżsi przełożeni”.

Ktoś w szkole miał jednak dość oleju w głowie, bo z zapowiadającej się wielkiej afery nic nie wynikło, poza tym, że trzech kolejnych (coraz wyższych) moich przełożonych odbyło ze mną rozmowę, usiłując się dowiedzieć, gdzie nauczyłem się pisać na maszynie. Moja odpowiedź, że we własnym domu, przyjmowana była z niedowierzaniem. W końcu kto trzyma w domu maszynę do pisania? A już najgorsze, że nie można tego sprawdzić — pan major był niepocieszony, gdy dowiedział się, że po moim domu nie pozostał nawet ślad.

W rezultacie całej tej afery uzyskałem oficjalne zezwolenie na pisanie na kancelaryjnej maszynie. Nie tylko konspektów, ale także artykułów do prasy wojskowej lub technicznej, byle nie naruszały tajemnicy wojskowej! Do dziś nie wiem, czy był to odruch rozsądku, czy też chytry pomysł informacji (wywiadu i kontrwywiadu): „zobaczymy w ten sposób, co i po co on pisze, może go na czymś złapiemy”, czy też może chodziło o poprawienie statystyki publikowanych przez kadrę szkoły materiałów.

[…]

Pewnego niedzielnego ranka ubrałem się w mój nowy wyjściowy mundur i pojechałem koleją do Poznania. Nie pamiętam już, czy umówiłem się z siostrą żony, która pracowała tam wtedy jako nauczycielka w szkole, czy też chciałem po prostu choć na kilka godzin uciec z Piły.

W Poznaniu gdzieś w śródmieściu wszedłem do dość eleganckiej kawiarni, w której było niewiele osób. Usiadłem przy wolnym stoliku. Przy sąsiednich siedzieli z jednej strony starsi państwo, z drugiej kilka młodych osób zajętych wesołą rozmową. Jedni i drudzy ostentacyjnie przenieśli się do dalszych stolików — nie mieli ochoty siedzieć obok oficera. Rozumiałem ich, ale nie mogę powiedzieć, żeby było mi przyjemnie. Trudno było przecież tłumaczyć każdemu nieznajomemu, w jaki sposób stałem się oficerem ludowego wojska.

Obrazek
Autor w 1952 roku (fot. ze zbiorów autora)

[…]

Moje stosunki z kolegami wykładowcami układały się zupełnie dobrze. Początkowo większość obawiała się mnie, gdyż zdawała sobie sprawę z braków swego wykształcenia, zarówno ogólnego, jak i technicznego. Nie dawałem im jednak odczuć mojej wyższości w tej materii i po początkowym „obwąchiwaniu” nasze relacje ułożyły się zupełnie prawidłowo.

Pamiętam pierwszą próbę zagięcia mnie i udowodnienia, że koledzy wykładowcy, choć bez studiów i dyplomów, jednak wiedzą więcej ode mnie. Jeden z nich zapytał mnie przy świadkach:

— Iloma śrubami przykręcona jest głowica w silniku samochodu ZiS 150?
— Nie wiem — odpowiedziałem.
— No to czego was nauczyli na tej politechnice? Tu każdy słuchacz wie że... — i tu podał liczbę.
— A czy wiecie, dlaczego właśnie tyloma, a nie jedną więcej lub mniej? — zapytałem.

Popatrzyli na mnie ze zdumieniem. Uważali, że udowodnili moją niekompetencję, a tu facet zamiast przyznać się do porażki stawia pytania, które nigdy im nie przyszły do głowy. Wygłosiłem więc krótki wykład w bardzo popularnej formie, wykazując, od jak wielu czynników zależy nie tylko ilość tych nieszczęsnych śrub, ale także ich średnica, rozmieszczenie, a nawet rodzaj gwintu. Udało mi się zrobić to w takiej formie, że nikt nie poczuł się dotknięty. Nigdy więcej już nie spotkałem się z podobnymi próbami udowodnienia mi braków w wykształceniu. Coraz częściej natomiast zdarzało się, że któryś z kolegów prosił mnie o wyjaśnienie jakiegoś problemu technicznego.

Kapitalistyczna literatura techniczna

Podczas wizyt w Warszawie wpadałem zawsze do biblioteki Naczelnej Organizacji Technicznej przy ulicy Czackiego. Była nieźle zaopatrzona w zachodnie czasopisma techniczne. Korzystałem z nich jeszcze jako student i od dawna znałem starszą panią, która była tam bibliotekarką. W zasadzie nie wypożyczała czasopism na zewnątrz, ale z samochodowych prawie nikt prócz mnie w tym czasie nie korzystał, więc po kumotersku pozwalała mi wynosić interesujące mnie tytuły na kilka dni.

Z pewnym wahaniem zgodziła się teraz na moją prośbę wypożyczania aż na miesiąc (do następnego przyjazdu) najnowszych egzemplarzy jednego miesięcznika francuskiego („Journal de la SIA”) i dwóch niemieckich (MTZ i ATZ). Wywiązałem się z terminowego zwrotu i później już bez przeszkód otrzymywałem co miesiąc kolejne egzemplarze czasopism. Pozwalały mi one śledzić na bieżąco, co dzieje się w mojej specjalności i zapewniały trening we francuskim i niemieckim. Nie przynosiłem tych pism do szkoły, aby uniknąć pytań ciekawskich kolegów, na które nie miałem ochoty odpowiadać. Czytałem je z reguły w nielicznych wolnych chwilach w domu.

Było to chyba na wiosnę 1952 roku. Z jakiegoś powodu przez kilka dni nie było wykładów, dzięki czemu mieliśmy kilka ulgowych dni i w szkole zapanował niemal urlopowy nastrój. Wbrew przyjętej zasadzie wziąłem tego dnia wypożyczone zachodnie czasopisma do szkoły. Miałem własny pokój, nie było zwyczaju wpadania na pogawędkę, zresztą koledzy wiedzieli, że każdą wolną chwilę wykorzystuję na przygotowywanie artykułów i starali się mi w tym nie przeszkadzać.

Siedziałem więc w swym pokoju i czytałem przyniesione czasopisma, gdy zadzwonił telefon. Mój przełożony prosił, abym wpadł do niego na chwilę w jakiejś drobnej sprawie. Nie schowałem czasopism do szuflady i wybiegłem z pokoju. Gdy po chwili wróciłem, przy moim biurku stał jeden z wykładowców i z zainteresowaniem (czemu się nie dziwiłem) przeglądał pozostawione czasopisma. Wymieniliśmy uwagi na temat ich zawartości, przetłumaczyłem podpisy pod rysunkami, które go zainteresowały i wyszedł.

W kilkanaście minut później odezwał się telefon. Dzwonił oficer informacji i prosił, abym natychmiast do niego przyszedł. Oczywiście wiedziałem już, o co chodziło. Mój kolega, zresztą jeden z uczestników „akcji kolacyjnej”, nie omieszkał zawiadomić kogo trzeba o podejrzanych materiałach, które zastał na moim biurku. Wziąłem je więc do teczki i poszedłem na rozmowę. Odbywała się w atmosferze super grzecznej, ale w stylu dobrze mi już znanym z wcześniejszych kontaktów ze służbami bezpieczeństwa.

— Skąd macie te pisma? A do czego są wam potrzebne? A dlaczego nie korzystacie z czasopism radzieckich? Skąd znacie język niemiecki i francuski? — jak gdyby nie czytał mojej ankiety personalnej.

Zanotował wszystkie moje odpowiedzi. Najbardziej zaskoczyła go informacja, że prenumeruję (okazało się, że jako jedyny w tym czasie w szkole) radziecką „Avtomobilną Promyszlennost’”. Grzecznie mi podziękował i wyszedłem ze „spowiedzi”. Już na drugi dzień zorientowałem się, że atmosfera wokół mnie zrobiła się gęsta.

Po mniej więcej tygodniu informacyjny wezwał mnie ponownie.

— Sprawdziliśmy podane przez was informacje. Zgadzają się. Nie mamy nic przeciw temu, że czytacie prasę fachową i interesujecie się, co dzieje się w państwach kapitalistycznych. Nie wykorzystujecie tego w celach propagandowych, więc wszystko jest w porządku, a nawet możecie być dla nas pożyteczni. Jesteście jeszcze bardzo krótko w wojsku. Być może wrócimy jeszcze do tej rozmowy.

Ledwo wróciłem do mego pokoju, zadzwonił telefon. Kierownik cyklu technicznego przekazał mi prośbę (?) komendanta szkoły o zorganizowanie prasówek, na których przedstawiałbym raz w miesiącu wybranej (!) kadrze najświeższe nowinki z zachodniej prasy technicznej. Zgodziłem się bez wahania.

Jeszcze tego samego dnia atmosfera wokół mnie zmieniła się nie do poznania. Kolega, którego zastałem przy przeglądaniu czasopism na moim biurku, przyszedł nie z przeprosinami czy też aby się wytłumaczyć, lecz żeby mi powiedzieć, jak bardzo się cieszy, że wszystko jest w porządku, on przecież spełnił tylko swój podstawowy obowiązek.

W tydzień później pojechałem do Warszawy. Wpadłem jak zawsze do NOT-u, do biblioteki. Moja znajoma bibliotekarka powitała mnie okrzykiem:

— Panie Macieju co się z panem działo?! Przychodzili tu z UB i przez dwa dni pytali się o pana. Sprawdzali jakie czasopisma, od kiedy i na jak długo pan pożyczał. Wypytywali skąd pana znam, czy pan się tu z kimś spotykał i zadawali jeszcze wiele innych pytań, ale już nie pamiętam, byłam strasznie zdenerwowana. Po kilku dniach przyszedł jeden z nich i powiedział, że mogę panu pożyczać czasopisma, nie mają nic przeciwko temu. Ale ile się o pana martwiłam, tego już mi nikt nie odbierze. O co im chodziło?

* * *

Pewnego dnia zniknął dyrektor nauk (czyli zastępca komendanta do spraw szkolenia) pułkownik Kita, przedwojenny oficer — niestety nie pamiętam jego imienia. Zniknął i przestano o nim w ogóle mówić. W wiele lat później dowiedziałem się, że w ramach wielkiej czystki został skazany na karę śmierci i wyrok wykonano. Później został zrehabilitowany. Nie wiele mogę o nim powiedzieć. Tylko raz miałem z nim do czynienia i to stosunkowo krótko przed jego zniknięciem. Wydał mi się jakiś zamyślony, nie bardzo słuchał, co do niego mówiłem. Dziś wiem, dlaczego. Atmosfera wokół niego musiała gęstnieć już od pewnego czasu.

[…]

Początki mojej współpracy z Wydawnictwami Komunikacji

Trzeciego grudnia 1950 roku zdałem magisterski egzamin dyplomowy na Wydziale Mecha-nicznym Politechniki Warszawskiej. Następnego dnia zgłosiłem się, zgodnie z otrzymanym pisemnym rozkazem, w Oficerskiej Szkole Samochodowej w Pile, w celu odbycia trzymie-sięcznego przeszkolenia wojskowego. Na szkolenie to zostało skierowanych wielu moich kolegów, dyplomantów Wydziału Mechanicznego Politechniki Warszawskiej, a jak się okazało w Pile – także innych politechnik i szkół inżynierskich.

Po zakończeniu przeszkolenia odczytano nam rozkaz ministra Obrony Narodowej, nadający stopnie porucznika, tym, którzy mieli ukończone studia magisterskie i podporucznika – pozostałym. Jednocześnie poinformowano nas, że nasze podania o pozostawienie w służbie zawodowej zostały pozytywnie załatwione. Co prawda nikt z nas nie przypominał sobie, żeby napisał takie podanie, ale ten drobiazg był zupełnie bez znaczenia.

Niewłaściwe pochodzenie społeczne...

Od pewnego już czasu dochodziły słuchy, że taki właśnie będzie przebieg zdarzeń, ale większość z nas uważała je za plotki i decyzja o pozostawieniu w służbie zawodowej w wojsku była dla wielu kompletnym zaskoczeniem. Ja miałem „złe pochodzenie społeczne”, moja żona – jeszcze gorsze; podczas okupacji byłem żołnierzem Armii Krajowej, brałem udział w Powstaniu Warszawskim; po Powstaniu byłem do wkroczenia wojsk sowieckich w partyzantce AK. Wypominano mi moje „grzechy” przy każdej urzędowej (i nie tylko) okazji, odmówiono przyjęcia na studia. Na szczęście miałem dwa lata studiów podczas okupacji i zapamiętał mnie profesor Moszyński (wykładał „Części maszyn”), który z własnej inicjatywy załatwił przyjęcie mnie na trzeci rok studiów (choć nie miałem pełnego zaliczenia pierwszych dwóch lat) z pominięciem „czynnika społecznego”.

Mogłem więc spodziewać się wszystkiego, ale nie powołania do wojskowej służby zawodowej. Był to jednak czas gwałtownego zaostrzania sytuacji międzynarodowej, wojny w Korei i nagle nawet tacy, jak ja stali się potrzebni w wojsku, choć jeszcze niedawno usłyszałem, że „ubieganie się o przyjęcie na studia z moim życiorysem jest bezczelnością”.

Po promocji otrzymałem przydział do Oficerskiej Szkoły Samochodowej w Pile w charakterze starszego wykładowcy. Ponieważ byłem inżynierem mechanikiem polecono mi wykładanie... elektrotechniki samochodowej. Po kilku miesiącach, nie bez trudności, przekonałem jednak moich przełożonych, że lepiej będę wykładać budowę i naprawę samochodów.

W szkole oficerskiej wykładowcy zobowiązani byli do przygotowywania do każdego wykładu bardzo szczegółowego konspektu. Niektórzy przełożeni („nie matura lecz chęć szczera”) pojmowali to polecenie dosłownie i żądali oddzielnego konspektu dla tego samego wykładu prowadzonego w kilku równoległych grupach. Ale to już całkiem oddzielna historia. Pisanie konspektów stanowiło duże obciążenie i traktowałem je jako bardzo uciążliwy obowiązek. Okazało się, że bardzo się przydały i to do celu, jakiego na pewno nie przewidywali moi przełożeni. Dobrze, że ich nie wyrzuciłem przy przeprowadzce do Warszawy. Ale o tym nieco dalej.

Wykładanie bez grosza przy duszy

Na początku września 1953 roku zostałem przeniesiony, po blisko trzyletnich, usilnych staraniach, z Oficerskiej Szkoły Samochodowej do Wojskowej Akademii Technicznej (...)
Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
MODERATOR
Posty: 3134
Rejestracja: 23 sie 2012, 18:40

Re: Wojsko polskie w Pile

Post autor: Krzysztof Ju »

Ad.4. Informacje o historii oficerskiej szkoły samochodowej z Wikipedii, a dokładniej kopie trzech haseł encyklopedycznych poświęconych OSS:
- 2 Szkolny Pułk Samochodowy
- Oficerska Szkoła Samochodowa
- Wyższa Oficerska Szkoła Samochodowa
2 Szkolny Pułk Samochodowy

2 Szkolny Pułk Samochodowy (2 psam) — oddział wojsk samochodowych Wojska Polskiego.

Na podstawie rozkazu Nr 31/org. ND WP z 30 września 1944 roku został sformowany 2 Samodzielny Szkolny Pułk Samochodowy. Jednostka została zorganizowana według etatu Nr 032/80. Pierwszym miejscem postoju był Lublin. Później jednostka była przenoszona do miejscowości: Zwierzyniec, Otwock, Legionowo, Bydgoszcz i Chełmno. Pułk był jednostką szkolną i zapasową wojsk samochodowych.

W październiku 1945 roku pułk został przeformowany według etatu Nr 16/7. W pierwszej dekadzie grudnia 1945 do pułku został włączony 1 Szkolny Batalion 1 Pułku Samochodowego wraz z całym składem osobowym i sprzętem.

20 maja 1946 roku ukazał się rozkaz Naczelnego Dowództwa WP, w myśl którego pułk został przeniesiony na etat Nr 16/11. Jednocześnie uległa zmianie nazwa na 2 Szkolny Pułk Samochodowy.

Jesienią 1948 roku, na mocy rozkazu Naczelnego Dowódcy WP, pułk został przeformowany na Oficerską Szkołę Samochodową [1][2].

Przypisy
1. Stanisław Komornicki: Wojsko Polskie: krótki informator historyczny o Wojsku Polskim w latach II wojny światowej. 3, Regularne jednostki Ludowego Wojska Polskiego. s. 208.
2. [red.] Antoni Karnowski: Pomorski Okręg Wojskowy. s. 21.

Bibliografia
* Anna Gąsiorowska, Jednostki zapasowe rodzajów wojsk z lat wojny oraz ich akta, Biuletyn Wojskowej Służby Archiwalnej Nr 6, Centralne Archiwum Wojskowe, Warszawa 1974
* Stanisław Komornicki: Wojsko Polskie : krótki informator historyczny o Wojsku Polskim w latach II wojny światowej. 3, Regularne jednostki ludowego Wojska Polskiego : formowanie, działania bojowe, organizacja, uzbrojenie, metryki jednostek kawalerii, wojsk pancernych i zmotoryzowanych. Warszawa : Wydaw. Min. Obrony Narodowej 1987.. ISBN 83-11-07419-4.
* [red.] Antoni Karnowski: Pomorski Okręg Wojskowy 1945-1987. Zarys dziejów. Bydgoszcz: Redakcja Wydawnictw Pozaprasowych "Pomorze", 1989. ISBN 83-7003-475-6.
Oficerska Szkoła Samochodowa

Oficerska Szkoła Samochodowa im. gen. Aleksandra Waszkiewicza (OSS) – szkoła Sił Zbrojnych PRL kształcąca kandydatów na oficerów służby samochodowej.

Szkoła powstała w lipcu 1945 roku w Bydgoszczy. W październiku 1946 roku została przeniesiona do Koszalina. W maju 1947 roku połączono ją z Oficerską Szkołą Broni Pancernej i utworzono Oficerską Szkołę Broni Pancernej i Wojsk Samochodowych w Poznaniu. W październiku 1948 roku w Pile ponownie sformowano Oficerską Szkołę Samochodową na bazie 2 samodzielnego szkolnego pułku samochodowego [1][2]. 23 sierpnia 1955 roku Minister Obrony Narodowej nadał szkole imię generała Aleksandra Waszkiewicza. W 1967 roku szkołę przekształcono w Wyższą Oficerską Szkołę Samochodową.

Oficerskie Szkoły Samochodowe w Bydgoszczy, Poznaniu, Koszalinie i Pile były założone przez kadrowego oficera LWP/MON majora inż. Zygmunta Korzeniowskiego - konstruktora w zakresie inżynierii lądowej (kanał Warta - Gopło) oraz pojazdów wojsk zmechanizowanych. Z powodu swojej bezpartyjności opisanej jako "oblicze polityczne niejasne", rozkazem gen.bryg. Józefa Turskiego, mjr. Korzeniowski został zdemobilizowany i jego teczka przekazana do Sekcji 7 (Śledczej) resortu Bezpieczeństwa Publicznego, na którego czele stał Józef Różański. 20 lipca 1966, mjr Zygmunt Korzeniowski został zlikwidowany przez "nieznanych sprawców".

Kadra i absolwenci szkoły

Komendanci
* ppłk Wacław Hryniewski (1945-1947)
* płk Czesław Wojciechowski (1948-1950)
* płk Kazimierz Underko (1950-1952)
* płk Walerian Danielewicz (1952-1953)
* płk dypl. Jan Prus (1953-1966)
* płk mgr inż. Jan Zieliński (1966-1969)

Wykładowcy
* Zbigniew Blechman

Absolwenci
* gen. broni Zbigniew Zalewski


Przypisy
1. Stanisław Komornicki: Wojsko Polskie: krótki informator historyczny o Wojsku Polskim w latach II wojny światowej. 3, Regularne jednostki Ludowego Wojska Polskiego. s. 208.
2. [red.] Antoni Karnowski: Pomorski Okręg Wojskowy. s. 21.

Bibliografia
* Popławski Zbigniew: Wojskowe zawodowe szkolnictwo samochodowe i czołgowo-samochodowe 1919-1996. Zarys dziejów, Wyd. CSCS Piła, Piła 1996. ISBN 83-906284-0-6
* Stanisław Komornicki: Wojsko Polskie : krótki informator historyczny o Wojsku Polskim w latach II wojny światowej. 3, Regularne jednostki ludowego Wojska Polskiego : formowanie, działania bojowe, organizacja, uzbrojenie, metryki jednostek kawalerii, wojsk pancernych i zmotoryzowanych. Warszawa : Wydaw. Min. Obrony Narodowej 1987.. ISBN 83-11-07419-4.
* [red.] Antoni Karnowski: Pomorski Okręg Wojskowy 1945-1987. Zarys dziejów. Bydgoszcz: Redakcja Wydawnictw Pozaprasowych "Pomorze", 1989. ISBN 83-7003-475-6.
Wyższa Oficerska Szkoła Samochodowa

Wyższa Oficerska Szkoła Samochodowa im. gen. Aleksandra Waszkiewicza (WOSS) – uczelnia wojskowa Sił Zbrojnych PRL.

Historia
Szkoła powstała we wrześniu 1967 w wyniku przekształcenia Oficerskiej Szkoły Samochodowej[1]na podstawie ustawy nadającej szkołom oficerskim statut szkoły wyższej. Uczelnia kształciła oficerów-inżynierów służby czołgowo-samochodowej na poziomie studiów inżynierskich w specjalnościach eksploatacja i naprawa pojazdów mechanicznych. Podchorążowie uzyskiwali prawo jazdy kategorii "C" [2]. Czas trwania nauki wynosił 4 lata. W 1990 roku Wyższą Oficerską Szkołę Samochodową rozformowano tworząc w jej miejsce Centrum Szkolenia Służby Czołgowo-Samochodowej, a w 1994 Centrum Szkolenia Czołgowo-Samochodowego, które rozformowano w 2002. W koszarach po WOSS powstała Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa im. Stanisława Staszica.

Komendanci
* gen. bryg. mgr inż. Sebastian Strzałkowski (1967-1974)
* płk mgr inż. Antoni Siluk (1974-1982)
* płk dr Józef Ryszard Muszyński (1982-1986)
* płk dr inż. Jan Tomasz Szettel (1986-1990)

Prymusi OSS i WOSS
* 1946 - ppor. Leonard Górecki
* 1948 - ppor. Bolesław Maik
* 1949 - ppor. Zdzisław Gałązka
* 1950 - ppor. Marian Kapuśniak
* 1951 - ppor. Marian Bandrowski
* 1952 - ppor. Jan Kłosowski
* 1953 - ppor. Władysław Bielicki
* 1954 - ppor. Andrzej Bednarski
* 1955 - ppor. Aleksander Frankowski
* 1956 - ppor. Wincenty Jończyk
* 1957 - ppor. Bolesław Maziarz
* 1958 - ppor. Jan Jucha
* 1959 - ppor. Andrzej Godlewski
* 1960 - ppor. Tadeusz Jaroszczyk
* 1961 - ppor. Władysław Rybarski
* 1962 - ppor. Leopold Włodarczyk
* 1963 - ppor. Janusz Muszyński
* 1964 - ppor. Henryk Kałwa
* 1965 - ppor. Jan Dudziak
* 1966 - ppor. Edward Kozanowski
* 1967 - ppor. Ryszard Górecki
* 1968 - ppor. Alojzy Grajczyk
* 1969 - ppor. Stanisław Kuśnierski
* 1971 - ppor. inż. Andrzej Tomas
* 1972 - ppor. inż. Zbigniew Adamski
* 1973 - ppor. inż. Andrzej Chorzewski
* 1974 - ppor. inż. Lech Borkowski
* 1975 - ppor. inż. Wiesław Jędrzejak
* 1976 - ppor. inż. Wiesław Miężalski
* 1977 - ppor. inż. Krzysztof Myszka
* 1978 - ppor. inż. Jerzy Waśkiewicz
* 1979 - ppor. inż. Aleksander Szymków
* 1980 - ppor. inż. Stanisław Senkowski
* 1981 - ppor. inż. Ryszard Smokowski
* 1982 - ppor. inż. Wiktor Kupraszewicz
* 1983 - ppor. inż. Edward Pańczuk
* 1984 - ppor. inż. Zbigniew Garczewski
* 1985 - ppor. inż. Andrzej Strużycki
* 1986 - ppor. inż. Marek Siek
* 1987 - ppor. inż. Grzegorz Sadowski
* 1988 - ppor. inż. Jerzy Bujak
* 1989 - ppor. inż. Mieczysław Manikowski
* 1990 - ppor. inż. Henryk Pietruszka
* 1991 - ppor. inż. Sławomir Gutman
* 1992 - ppor. inż. Piotr Jagielski

Absolwenci
* gen. broni Zbigniew Zalewski
* gen. dyw. Tadeusz Komarnicki
* gen. dyw. Józef Ryszard Muszyński
* gen. dyw. Jan Zieliński
* gen bryg. Stanisław Filipiak
* gen. bryg. Benedykt Grobelny
* gen. bryg. Krzysztof Juniec
* gen. bryg. Krzysztof Pajewski
* gen. bryg. Antoni Siluk
* gen. bryg. Stanisław Stańko
* gen. bryg. Waldemar Sowa

Koszary

Obrazek
Fot. Wikkup. Budynek koszarowy nr 12 CSCS od ulicy Bydgoskiej stan w 10.06.2002 r.

Obrazek
Fot. Wikkup. Widok na stołówkę żołnierską 10.06.2002 r.

Obrazek
Fot. Wikkup. Tor taktyczny na poligonie Centrum Szkolenia Czołgowo-Samochodowego w Pile stan na 10.06.2002 r. przed likwidacją Centrum

Obrazek
Fot. Wikkup. Park wozów bojowych na poligonie Centrum Szkolenia Czołgowo-Samochodowego w Pile stan na 10.06.2002 r. przed likwidacją Centrum

Przypisy
1. Józef Urbanowicz [red.]: Mała encyklopedia wojskowa. Tom 3. s. 579.
2. Bolesław Jagielski: Droga do gwiazdek. s. 171.
3. Widok budynków koszarowych z okresu późniejszego (2002)

Bibliografia
* Bolesław Jagielski: Droga do gwiazdek. Warszawa: Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, 1987. ISBN 83-11-07386-4.
* Popławski Zbigniew, Wojskowe Zawodowe Szkolnictwo Samochodowe i Czołgowo-Samochodowe 1919-1996. Zarys dziejów, wyd. CSCS Piła, Piła 1996. ISBN 83-906284-0-6
* Józef Urbanowicz [red.]: Mała encyklopedia wojskowa. Tom 3. Warszawa: Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, 1971, s. 579.
Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
MODERATOR
Posty: 3134
Rejestracja: 23 sie 2012, 18:40

Re: Wojsko polskie w Pile

Post autor: Krzysztof Ju »

Ad.5. Trenażer nauki jazdy czołgiem w LWP skonstruowany w 1969 roku przez płk mgr inż. Zbigniewa Węglarza w WOSS. Najpierw pełna informacja z Wikipedii a pod tym interesujące zdjęcia o trenażeru czołgowym na forum Odkrywcy i myvimu.com
Trenażer czołgowy MPG-69

Trenażer czołgowy MPG-69 – trenażer przeznaczony do nauki jazdy czołgiem, został skonstruowany w 1969 roku przez płk mgr inż. Zbigniewa Węglarza w Wyższej Oficerskiej Szkole Samochodowej w Pile.

Pierwsza wersja to mały pojazd gąsienicowy (MPG) przeznaczony do nauki jazdy ciągnikami gąsienicowymi, napędzany dwucylindrowym, czterosuwowym silnikiem motocyklowym M-72 o mocy 22 KM. W silniku tym zastosowano przymusowe chłodzenie przy pomocy dmuchawy połączonej z wałem korbowym silnika. Pojazd o masie 700 kg osiągał prędkość 50 km/h.

Druga wersja to trenażer czołgowy MPG-69 przeznaczony do nauki jazdy czołgiem. Różnił się on od pierwszej wersji tym, że zastosowano do napędu dwusuwowy trzycylindrowy silnik S-31, z samochodu Syrena 104, o mocy 40 KM. Zastosowano podwójne koła i szersze gąsienice co przy masie 1200 kg dawało mały nacisk jednostkowy 0,08 kg/cm², umożliwiający jazdę w każdym terenie. Maksymalną prędkość ograniczono do 35 km/h.

Trenażer miał przedział kierowcy wyposażony identycznie jak w czołgu w oryginalne czołgowe przyrządy kierowania, peryskopy i wskaźniki na desce rozdzielczej. Jazda mogła się odbywać przy zdjętym nadwoziu, przy podniesionym siodełku, z głową kierowcy wysuniętą przez luk oraz przy opuszczonym siodełku i widoczności przez peryskopy. Obok kierowcy znajdowało się siodełko instruktora, który miał okno, dodatkowy pedał hamulca, dostęp do dźwigni skrzyni biegów i wyłącznik zapłonu. Trenażery te były stosowane do nauki jazdy we wszystkich jednostkach pancernych szkolących kierowców czołgów.


[Zdjęcia]

Obrazek
Zdjęcie przedstawia trenażer czołgowy MPG w pierwszej wersji. Zdjęcie zrobiono na terenie WOSS w Pile w roku 1969. Zdjęcie prawdopodobnie pochodzi z nr 10 "Wojskowego Przeglądu Technicznego" z 1970 r.

Obrazek
Zdjęcie przedstawia trenażer czołgowy MPG-69 w wersji otwartej. Zdjęcie zrobiono na terenie WOSS w Pile, pod ścianą stacji obsługi, w roku 1970. Pierwszy pojazd prowadzi major Jan Daleki. Zdjęcie prawdopodobnie pochodzi z nr 10 "Wojskowego Przeglądu Technicznego" z 1970 r.

Obrazek
Zdjęcie wykonane na terenie autodromu Wyższej Oficerskiej Szkoły Samochodowej w Pile (aktualnie nie istniejącej). Przedstawia trenażer czołgowy MPG-69 w wersji zamkniętej. Kierujący pierwszym trenażerem jest kpr.pchor. Włodzimierz Felczyński natomiast drugim kpr.pchor.Włodzimierz Żydok. Zdjęcie prawdopodobnie pochodzi z nr 9 "Horyzonty Techniki" z 1975 r.

Obrazek
Rysunek przedstawia schemat trenażera czołgowego MPG-69 wraz z wyszczególnieniem najważniejszych elementów. Schemat prawdopodobnie pochodzi z nr 10 "Wojskowego Przeglądu Technicznego" z 1970 r.

Obrazek
Rysunek przedstawia schemat mechanizmów trenażera czołgowego MPG-69 wraz z wyszczególnieniem najważniejszych elementów. Schemat prawdopodobnie pochodzi z nr 10 "Wojskowego Przeglądu Technicznego" z 1970 r.


Dane podstawowe
Typ pojazdu: Trenażer czołgowy
Trakcja: gąsienicowa
Załoga: uczeń + instruktor

Dane techniczne
Silnik: 1 silnik gaźnikowy, 2-suwowy, 3-cylindrowy o mocy 40 KM przy 4300 obr./min
Transmisja: mechaniczna
Długość: 2,93 m
Szerokość: 2,125 m
Wysokość: 1,585 m
Prześwit: 0,42 m
Masa: 1200 kg
Prędkość: 35 km/h

Pokonywanie przeszkód
Rowy (szer.): 0,75 m
Ściany (wys.): 0,23 m
Kąt podjazdu: 30º


Bibliografia
1. Przymanowski Janusz "Pochwała treningu" [w:] Ściśle Jawne, Wydawnictwo MON, Warszawa 1973, s. 236
2. "Fabryka Małych Czołgów" [w:] "Żołnierz Polski" nr 241 z 13.10.1970 r.
3. "Horyzonty Techniki" nr 9 z 1975 r.
4. "Laureaci dorocznych nagród MON" [w:] "Żołnierz Polski" nr 241 z 13.10.1970 r.
5. "Młody Technik" nr 3 z 1974 r.
6. "MPG-69" [w:] "Żołnierz Polski" nr 13 z 24.03.1974 r.
7. "Nowocześność w szkoleniu" [w:] "Trybuna Ludu" nr 79 z 20.03.1974 r.
8. "Treningowy pojazd gąsienicowy MPG-69" [w:] "Wojskowy przegląd techniczny" nr 10 z 1970 r.
9. "Wojskowi wynalazcy i racjonalizatorzy" [w:] "Trybuna Ludu" nr z 23.09.1973 r.
10. "Wybrane projekty racjonalizatorskie – Trenażer czołgowy MPG-69" [w:] "Wojskowy przegląd techniczny" nr 9 z 1971 r.
Zdjęcia trenażera czołgowego MPG-69, które pojawiły się na forum Odkrywcy bez podania źródła skąd pochodzą.

Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

I na koniec strony instrukcji obsługi trenażera MPG-69 znalezione na http://myvimu.com

Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
MODERATOR
Posty: 3134
Rejestracja: 23 sie 2012, 18:40

Re: Wojsko polskie w Pile

Post autor: Krzysztof Ju »

W serwisie YouTube od marca 2014 r. istnieje profil Militaria Pilskie, gdzie pojawiły się krótkie filmy związane z WOSS/CSCS. Wyróżnia się 10-minutowy film Wojsko Polskie w Pile przedstawiający cykl szkoleniowy żołnierza służby samochodowo-czołgowej.

Polecam też uwadze fanpage pilskiego Dnia Miłośników Mundurów, które od 2003 roku corocznie organizuje Bronisław Bilik i Wiesław Andrzejewski, kiedyś wojskowi, aktualnie właściciele firmy motoryzacyjnej Autowtrysk.

Firma mieści się na terenie byłej szkoły oficerskiej przy ul. Ofiar Katynia 6 i nad nią znajduje się izba pamięci, gdzie prezentowane są wszelkie pamiątki po wojskowej Pile od lat powojennych do końca XX wieku.

Na YouTube znajduje się filmik, na którym panowie Bilik i Andrzejewski oprowadzają po Izbie Pamięci https://www.youtube.com/watch?v=g8w_9au7jcA#t=4m48 Oczywiście zaprezentowali tam tylko namiastkę swoich zbiorów i zachęcam do jej odwiedzenia. Nadmienię, że zasoby z tej izby często pojawiały się jako źródło danych w tekście "Garnizon pilski po 1945 r." autorstwa Marka Fijałkowskiego (patrz adnotacja do punktu drugiego).

Izba Pamięci jest otwarta dla wszystkich zainteresowanych w godzinach pracy firmy, ale na wizytę najlepiej się umówić telefonicznie lub mailowo. Telefony: (67) 215-00-42 lub 604-896-358. Mail: autowtrysk@vp.pl


Laguna i Pasjonaci Militari na profilu Automobilne i aktualne (o Izbie Pamięci od 4:48).

Ale to nie wszystko, bo obok Izby Pamięci działa jeszcze jedna izba, gdzie gromadzone są rzeczy po PRL-u. Pisała o niej Asta24.pl dwa lata temu tutaj http://archiwum.asta24.pl/rozrywka-news-3428-Czar_PRL-u
Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
MODERATOR
Posty: 3134
Rejestracja: 23 sie 2012, 18:40

Re: Wojsko polskie w Pile

Post autor: Krzysztof Ju »

Jeszcze jeden film, 14-minutowy, o ostatnich dniach 6. Pułku Lotnictwa Myśliwsko-Bombowego.


Polskie lotnictwo w Pile na profilu Marka Plucińskiego.
Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
MODERATOR
Posty: 3134
Rejestracja: 23 sie 2012, 18:40

Re: Wojsko polskie w Pile

Post autor: Krzysztof Ju »

dzienniknowy.pl pisze:Obrazek

Żołnierskie spotkanie i lekcja historii w Sali Tradycji Garnizonu Piła

W przeddzień 71. rocznicy bitwy pod Lenino w świetlicy Zarządu Rejonowego Związku Żołnierzy Wojska Polskiego w Pile odbyło się spotkanie koleżeńskie Koła nr 6. Na początku prezes koła ppłk Zenon Artowicz przywitał przedstawiciela ZR ppłk. Józefa Kanieckiego oraz przybyłych kolegów.

Ppłk Artowicz przypomniał kilka faktów z pamiętnej bitwy w dniach 12 - 13 października 1943r. Bitwa obecnie różnie jest oceniana przez środowiska historyczne jak i kombatanckie. Z szacunkiem należy złożyć hołd poległym tam żołnierzom, którzy przelali krew za Ojczyznę. Walczący żołnierz nie miał żadnego wpływu na rozgrywki polityczne ówczesnego świata. Szerokie rzesze emerytów wojskowych doskonale pamiętają, że rocznicę bitwy obchodzono jako Dzień Wojska Polskiego.

Należy dodać, że wśród zebranych było dwóch żołnierzy, którzy II wojnę światową znają nie tylko z podręczników szkolnych. To 87. letni kpt. Protazy Czech i 82. letni płk Adolf Marek. Następnie rozpoczęła się dyskusja na wszystkie tematy nurtujące środowiska wojskowe i cywilne Piły, regionu i ogólnokrajowe.

Zakończenie spotkania odbyło się w sali tradycji. Prezes koła wręczył gratulacje mianowanym na wyższe stopnie wojskowe w lipcu żołnierzom. Gratulacje otrzymali st. chor. szt.; Jan Siemiński, Leonard Busse, Leszek Grzywalski i mł. chor. Mariusz Saberniak. Tradycyjna fotografia zakończyła żołnierskie spotkanie. Wychodzący spotkali przybyłą grupę młodzieży. To uczniowie Zespołu Szkół Nr 2 im. Królowej Jadwigi w Pile. Przybyli oni wraz z panią mgr Ewą Smęda aby zapoznać się z tradycjami i pamiątkami po jednostkach wojskowych stacjonujących tak niedawno w Pile.

Z historią jednostek młodzież zapoznał pan ppłk Józef Kaniecki.


Źródło: www.dzienniknowy.pl
Data wydania: 14 października 2014
Sala Tradycji Garnizonu Piła od 2002 roku, pod patronatem Zarządu Rejonowego Związku Żołnierzy Wojska Polskiego, znajduje się przy ul. Kossaka w WKU Piła. O tym co się znajduje w tej sali, można wyczytać z poniższego pisma (znalezione na zzwp.pl), zaś zdjęcia sali można zobaczyć na stronie WKU Piła.

Obrazek
Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
MODERATOR
Posty: 3134
Rejestracja: 23 sie 2012, 18:40

Re: Wojsko polskie w Pile

Post autor: Krzysztof Ju »

asta24.pl pisze:Obrazek

Stowarzyszenie Miłośników Munduru

Piła przez ponad połowę XX wieku kojarzona była z mundurem. Pierwsi po wyzwoleniu – oprócz wojskowych – byli kolejarze.

Przez całe lata na ulicach miasta widać było mundury w różnych kolorach: szare lotników, zielone różnych formacji wojsk lądowych, „makaroniarzy” z Wyższej Oficerskiej Szkoły Samochodowej, milicjantów i policjantów, kolejarzy, leśników, górników – nafciarzy, strażaków, pocztowców i harcerzy. A dziś, gdzie są ludzie, dla których sprawy związane ze służbą dla Polski były tak ważne? Wielu z nich dziś pracuje w innych zawodach lub – będąc na emeryturze – uprawia działkę lub spędza czas przed telewizorem. Każdy z nich, każdy z członków ich rodziny ma wiele wspomnień, zna wiele zwyczajów ze swojej formacji, które nie powinny zostać zapomniane.

Dlatego dwóch zapaleńców, byłych żołnierzy zawodowych Wiesław Andrzejewski i Bronisław Bilik zgromadziło wokół siebie innych byłych żołnierzy zawodowych, byłych pracowników cywilnych jednostek wojskowych oraz osoby zainteresowane tradycjami mundurowymi. – Postanowiliśmy założyć stowarzyszenie, którego celem będzie propagowanie i rozwijanie dorobku kultury narodowej ze szczególnym uwzględnieniem historii różnych mundurów, edukacji w tym zakresie, kultywowanie tradycji narodowych, integrowanie środowiska, w tym osób niepełnosprawnych. Udało się i w lipcu Sąd Rejonowy w Poznaniu zarejestrował Stowarzyszenie Miłośników Munduru w Pile – informuje Wiesław Andrzejewski, nowy prezes nowego stowarzyszenia. – Chcemy integrować wszystkie grupy mundurowe, by móc spotykać się towarzysko, ale i połączyć siły w propagowaniu patriotyzmu wśród młodzieży Proponujemy organizację wspólnych świąt mundurowych w formie otwartych pikników z różnymi atrakcjami rozrywkowymi, według wcześniej uzgodnionych planów.

W Stowarzyszeniu nie grają głównych ról dawne stopnie, noszone na pagonach, ani pełnione wcześniej funkcje. – Wszyscy są równi, jesteśmy otwarci na wszystkie ugrupowania polityczne i szanujemy każdy światopogląd. Chcemy integrować, a nie dzielić. W tej chwili jest to realizowane w naszym gronie i nie zmierzamy tego zmieniać w przyszłości. Stawiamy na jakość, a nie na ilość, do Stowarzyszenia zapraszamy więc wszystkich, którzy chcą dać z siebie coś innym – dodaje prezes. – Nasze hasło to: „Nie siedź w domu, daj coś z siebie innym pokoleniom”.

Chętni, chcący nawiązać z współpracę ze Stowarzyszeniem Miłośników Munduru proszeni są o kontakt w siedzibie SMM w Pile, przy ul. Ofiar Katynia 6 (dawna Szkoła Oficerska, obiekt Stacji diagnostycznej „AUTOWTRYSK”), tel. 604 896 358; 602 576 581.

Obrazek
fot. Tadeusz Hieronim Rzepka / fotopolska.eu

Jedna z par takich mieczy, które kiedyś witały przyjeżdżających do województwa pilskiego, znajduje się teraz na terenie stacji, w której działa Stowarzyszenie.


Źródło: www.asta24.pl
Data wydania: 13 września 2015
Rav74
Posty: 95
Rejestracja: 01 lip 2007, 17:12
Lokalizacja: Piła

Re: Wojsko polskie w Pile

Post autor: Rav74 »

Miecze, gdzie jest Stowarzyszenie nie witały i żegnały granic województwa, tylko dumnie stały w WOSS, a dziś ul. gen. Władysława Andersa
Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
MODERATOR
Posty: 3134
Rejestracja: 23 sie 2012, 18:40

Re: Wojsko polskie w Pile

Post autor: Krzysztof Ju »

Pilskie Muzeum Wojskowe pisze:Obrazek

Mały Pojazd Gąsienicowy - ciekawa konstrukcja rodem z Piły.

Niewiele osób dzisiaj wie i pamięta, że w końcu lat 60. w pilskiej Wyższej Oficerskiej Szkole Samochodowej skonstruowano MPG-69, czyli Mały Pojazd Gąsienicowy - trenażer czołgowy, który był produkowany seryjnie.

Obrazek
MPG-69 podczas ćwiczeń. Fot. ze zbiorów Tomasz Szczerbicki

Szkolenie podchorążych w Wyższej Oficerskiej Szkole Samochodowej w Pile w zakresie nauki jazdy pojazdami gąsienicowymi generowało spore koszty w postaci paliwa i materiałów eksploatacyjnych. Dodatkowo pojazdy przejeżdżające w ciągu roku tysiące kilometrów były narażone na uszkodzenia związane z błędami kursantów doskonalącymi technikę jazdy. Wbrew pozorom, niedoświadczony kierowca może bardzo łatwo uszkodzić potężny czołg, co wiąże się z poważnymi i kosztownymi naprawami, wyłączającymi pojazd z procesu szkolenia na dłuższy okres. W pilskiej szkole powstaje kilka zespołów naukowo - badawczych i naukowo - konstrukcyjnych. W jednej z takich komórek zostaje opracowany Mały Pojazd Gąsienicowy mający cechy typowego trenażera służącego do nauki jazdy czołgami rodziny T-54 / T-55 i ciągnikiem artyleryjskim polskiej produkcji D-350 MAZUR. Konstruktorem i pomysłodawcą budowy pojazdu, który pozwoli doskonalić kursantom technikę jazdy i znacząco zmniejszy koszty szkolenia był płk mgr inż. Zbigniew Węglarz. W skład zespołu konstrukcyjnego wchodzą również:
  • płk mgr inż. Marian Samosiuk
  • mjr inż. Edward Poręba
  • kpt. inż. Stanisław Prochot
  • por. inż. Tomasz Kosiński
  • Marian Suchacki - pracownik cywilny
Pracując na rzecz rozwoju bazy szkoleniowej Wyższej Oficerskiej Szkoły Samochodowej w Pile, płk Węglarz miał już na swoim koncie wprowadzenie gokartów, które znacznie obniżyły koszty szkolenia na wstępnym etapie nauki jazdy dla przyszłych kierowców samochodów ciężarowych. Dzięki gokartom kursant doskonalił nie tylko technikę jazdy, ale także znajomość przepisów ruchu drogowego i zasady jazdy w mieście w specjalnie przygotowanym miasteczku ruchu drogowego. Trenażer czołgowy MPG-69 został zaprojektowany w grudniu 1968, a szczegółowo opracowany na początku 1969 roku.

Obrazek
Mały Pojazd Gąsienicowy (MPG). Fot. ze zbiorów płk Węglarz.

Pierwsza wersja to Mały Pojazd Gąsienicowy (MPG) przeznaczony do nauki jazdy ciągnikami gąsienicowymi, napędzany dwucylindrowym, czterosuwowym silnikiem z motocykla M-72 o mocy 22 KM. W silniku tym zastosowano przymusowe chłodzenie przy pomocy dmuchawy połączonej z wałem korbowym silnika. Pojazd o masie 700 kg osiągał prędkość do 50 km/h.

Obrazek
Kursant i instruktor w MPG-69, na środku ramy widoczna tabliczka znamionowa. Fot. ze zbiorów Tomasz Szczerbicki.

Opracowano drugą wersję trenażera czołgowego nazwanego MPG-69, który był przeznaczony do nauki jazdy czołgiem T-54/T-55. Od pierwszej wersji różnił się tym, że wykorzystano do napędu dwusuwowy, trzycylindrowy silnik S-31 chłodzony cieczą o mocy 40 KM z samochodu Syrena. Zamiast pojedynczego rzędu kół z gąsienicami o zewnętrznych grzebieniach zastosowano podwójne koła i szersze gąsienice z pojedynczym centralnie umieszczonym grzebieniem, co przy masie 1200 kg dawało mały nacisk jednostkowy 0,08 kg/cm2 na grunt, umożliwiając jazdę w każdym terenie. Maksymalna prędkość wynosiła 35 km/h. Do budowy trenażera użyto różnych części spotykanych w krajowym "cywilnym" przemyśle motoryzacyjnym, i tak sprzęgła pochodziły z samochodu ciężarowego FSC LUBLIN 51, taśmy hamulcowe od STARa 660, koła od maszyn rolniczych produkowanych w Słupsku, łańcuch i koła zębate od motocykla JUNAK, zaadoptowano również elementy z Mikrusa i Warszawy. Gąsienice były wykonane z gumowych zbrojonych pasów używanych przy taśmociągach kopalnianych, grzebienie spełniały dwie funkcje, z jednej strony zabezpieczały gąsienice przed spadaniem, z drugiej zaciśnięcie ich pomiędzy oponami koła napędowego wprawiało gąsienice w ruch. Na tej samej zasadzie pasek klinowy napędza alternator w samochodach. Kabinę kierowcy wyposażono w oryginalne urządzenia z czołgu T-54: podnoszone siedzenie kierowcy, kulisę zmiany biegów, pedały sprzęgła i hamulca, dźwignie kierowania, tablicę przyrządów kontrolno - pomiarowych.

Obrazek
Szybki montaż nadwozia przy użyciu zaledwie 4 sworzni. Fot. ze zbiorów płk Węglarz.

Na pojazd można było nałożyć lekkie brezentowe nadwozie wyposażone w peryskopy kierowcy i właz o wymiarach identycznych jak w prawdziwym czołgu. Takie rozwiązanie pozwalało na stopniowanie poziomu trudności w prowadzeniu czołgu.

Obrazek
MPG-69 podczas ćwiczeń, widoczna charakterystyczna tabliczka "NAUKA JAZDY". Fot. ze zbiorów Tomasz Szczerbicki.

Na początku kursu kierowca jeździł bez nadwozia, następnie po jego zamontowaniu, jak w prawdziwym czołgu z otwartym włazem i głową wystawioną ponad kadłub.

Obrazek
Jazda w terenie przy otwartym włazie, widoczne peryskopy kierowcy oraz zamontowana w przedniej ścianie szyba przez którą instruktor obserwował drogę. Fot. ze zbiorów Tomasz Szczerbicki.

Trenażer pozwalał również oswoić przyszłego mechanika - kierowcę czołgu z najtrudniejszymi etapami, czyli prowadzeniem wozu w terenie przy zamkniętym włazie, obserwując drogę tylko przez peryskopy znacznie ograniczające widoczność oraz w nocy przy użyciu montowanego w miejsce peryskopów kierowcy noktowizora czołgowego TWN-1. W prawdziwym czołgu młody kursant obserwując trasę przez peryskopy, czy noktowizor może łatwo stracić orientację w terenie. W takiej sytuacji instruktor nie miał możliwości zatrzymania ponad 30 tonowego czołgu, co mogło wiązać się z poważnymi konsekwencjami. W MPG-69 instruktor siedział obok kierowcy, jego stanowisko było wyposażone w dodatkowy pedał hamulca oraz wyłącznik zapłonu, co umożliwiało mu szybką reakcję w momencie zagrożenia. Takich możliwości nie było w prawdziwym czołgu.

Trzecia wersja to trenażer do nauki jazdy bojowym wozem piechoty (BWP), który został opracowany na bazie podwozia wersji II. Pozostał on jednak w fazie prototypu oraz 2 pojazdów serii próbnej i nie został wdrożony do produkcji, ze względu na wadliwy system sterowania przekładniami bocznymi, których mechaniczne systemy cięgien i linek nie wytrzymywały obciążeń z wolantu systemu kierowania zaadoptowanego z kabiny BWP.

W szkolnych warsztatach wyprodukowano eksperymentalną serię 5 pojazdów w kooperacji z Wojskowymi Zakładami Remontowymi w Radomiu, które produkowały kompletne zespoły mechanizmów skrętu i ich sterowania. Pojazdy poddano różnym próbom terenowym. Płk Węglarz próbował opatentować swój wynalazek, ale w przypadku pojazdu gąsienicowego został to już dawno zrobione. Opatentowanie trenażera czołgowego nie wchodziło w rachubę, ponieważ wojsko nie chciało płacić wynalazcy za jego późniejsze użytkowanie. Ostatecznie trenażer czołgowy został uznany za projekt racjonalizatorski. Po pomyślnie zakończonych próbach wyprodukowanych w Pile pojazdów, podjęto decyzję o seryjnej produkcji MPG-69. Niestety pilska szkoła nie dysponowała odpowiednim zapleczem technicznym, dlatego produkcję rozpoczęto w jednostce wojskowej w Braniewie. Posiadała ona rozbudowane warsztaty, nazywane w tamtych czasach po rozpoczęciu produkcji MPG-69 "fabryką małych czołgów".

Obrazek
Montaż kół do podwozia MPG-69 w Braniewie. Fot. ze zbiorów płk Węglarz.

Obrazek
Montaż osprzętu silnika, widoczna chłodnica i cewki zapłonowe, Braniewo. Fot. ze zbiorów płk Węglarz.

Obrazek
Kilku żołnierzy mogło bez trudu przestawić w miejscu MPG-69, Braniewo. Fot. ze zbiorów płk Węglarz.

W Braniewie na podstawie dostarczonej z Piły dokumentacji i próbnego egzemplarza trenażera opracowano technologię produkcji seryjnej oraz wprowadzono kilka usprawnień. Produkowaną seryjnie wersję trenażera w "fabryce małych czołgów" roboczo nazywano modelem MPG-70. Wyprodukowano ok. 200 sztuk MPG-69, które trafiły do jednostek pancernych w całej Polsce.

Obrazek
Kolumna MPG-69 podczas ćwiczeń w terenie, widoczne gaśnice oraz charakterystyczna trąbka - sygnał dźwiękowy. Fot. ze zbiorów Tomasz Szczerbicki.

W tym okresie Mały Pojazd Gąsienicowy był znacznym postępem technicznym w szkoleniu czołgistów.

Obrazek
Szkolenie młodego czołgisty na "bujance" rok 1954. Fot. ze zbiorów Tomasz Szczerbicki.

W Związku Radzieckim nie posiadano takich trenażerów, a wstępne szkolenie było bardzo prymitywne. Rolę trenażera, który miał oswoić kierowcę z jazdą czołgiem, spełniała platforma na płozach, którą bujali inni kursanci w celu oddania realiów jazdy czołgiem. Młody czołgista doskonalił technikę jazdy i nawyki od razu w prawdziwym czołgu, co wiązało się z wysokimi kosztami eksploatacji sprzętu i jego przyśpieszonym zużyciem. Polscy kursanci byli w dużo lepszej sytuacji, dzięki małemu trenażerowi zdobywali nie tylko wiedzę, ale i nawyki niezbędne dla prawidłowej eksploatacji czołgu. Trenażer rzeczywiście znacząco obniżył koszty szkolenia, jego silnik spalał ok. 20 litrów benzyny na 100 kilometrów. Dla porównania czołg w terenie spalał ponad 300 litrów oleju napędowego na 100 kilometrów. Pojazd był prezentowany w 1973r. na Centralnej Wojskowej Wystawie Wynalazczości i Racjonalizacji oraz na innych wystawach w kraju, w prasie zagranicznej publikowano artykuły na jego temat. Płk Węglarz za swoją działalność racjonalizatorską otrzymał złotą oznakę "Zasłużony racjonalizator wojskowy". Na jednej z wystaw zainteresował się pojazdem naczelny dowódca wojsk Układu Warszawskiego. Podobno wycofujące się z Polski wojska radzieckie wywiozły większość trenażerów czołgowych do ZSRR.

Niestety do dnia dzisiejszego nie zachował się w Polsce żaden egzemplarz MPG-69.

Jest jednak nadzieja. Pojawili się pasjonaci techniki, którzy chcą to zmienić. Grupa studentów Politechniki Lubelskiej skupiona w Studenckim Kole Inżynierii Materiałowej pod kierownictwem dr Leszka Gardyńskiego podjęła próbę budowy repliki MPG-69. Dzięki nagłośnieniu sprawy udało im się pozyskać oryginalną ramę trenażera oraz kilka innych elementów, między innymi: koła, gąsienice, kulisę zmiany biegów. Rama przekazana przez konsultanta filmowego pana Konrada Orłowskiego była pociętą na 10 kawałków. Jeden z boków ramy był częściowo zabetonowany w ziemi i służył, jako podpora masztu dla anteny TV. Zespołowi udało się połączyć wszystkie elementy ramy i uzupełnić powstałe w wyniku korozji ubytki. Dzięki temu można powiedzieć, że nie jest to już budowa repliki, ale odbudowa tego unikalnego pojazdu. Studentów wspiera osobiście mieszkający w Lublinie Pan płk Zbigniew Węglarz, który pomimo sędziwego wieku (93 lata!) cieszy się dobrą kondycją.

Nawiązaliśmy kontakt z Panem dr Leszkiem Gardyńskim, uznaliśmy, że naszym obowiązkiem jest wsparcie takiego projektu. MPG-69 to nie tylko kawałek historii Piły, ale przede wszystkim zabytek polskiej myśli technicznej, której w tamtych czasach niełatwo było się przebić. Ten artykuł powstał na bazie referatu, który wygłosił nasz kolega Janusz Prochot specjalnie dla pasjonatów techniki wojskowej z różnych stron Polski w 2013r. podczas III Seminarium Muzealników Wojskowych w Pile. Janusz Prochot nie był przypadkowym prelegentem, jego tata Pan Stanisław Prochot, był w zespole płk Węglarza. Pan Stanisław podzielił się z nami swoimi wspomnieniami na temat trenażera.

Kolejną ciekawostką jest to, że ponad 15 lat temu mój kolega Łukasz Wasiński odnalazł w okolicach "Autodromu" przy ul. Wawelskiej dwa pasy gumowych gąsienic z przykręconymi metalowymi ceownikami. Wtedy nie wiedzieliśmy jeszcze, co to jest, ale zapobiegawczo ukryliśmy gąsienice w lesie. Niestety, zrobiliśmy to tak skutecznie, że obecnie nie potrafimy już tego znaleziska odnaleźć. Kto wie, może się jeszcze znajdą.

Mamy także nadzieję, że dzięki temu artykułowi zdobędziemy informacje i dokumenty potrzebne studentom do odbudowy pojazdu. W związku z tym zwracamy się z prośbą do mieszkańców Piły i okolic o pomoc w postaci przekazania informacji na temat konstrukcji, użytkowania trenażera czołgowego MPG-69 oraz fotografie z okresu służby w pilskiej szkole. Na informacje czekamy pod numerem telefonu 601 291 234.

Warto uratować ten zabytek polskiej i pilskiej techniki wojskowej od zapomnienia.

Przemysław Olszyński
Dyrektor
Pilskie Muzeum Wojskowe
tel. 601 29 1234



Źródło: www.pila.fortyfikacje.pl
Data wydania: 19 czerwca 2017
Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
MODERATOR
Posty: 3134
Rejestracja: 23 sie 2012, 18:40

Re: Wojsko polskie w Pile

Post autor: Krzysztof Ju »

Pilskie Muzeum Wojskowe pisze:Obrazek

Odkrywania historii MPG-69 ciąg dalszy.

Obrazek
Pamiątkowa fotografia żołnierzy na MPG-69.

Artykuł o Małych Pojazdach Gąsienicowych MPG-69, który zamieściliśmy w połowie czerwca na naszej stronie i FB oraz w pilskich mediach, wysłałem również do znajomego z TV Braniewo, dzięki któremu artykuł zamieszczono na stronie TV Braniewo24 oraz opublikowano na łamach IKAT Gazety Braniewskiej. Tekst wzbogaciłem na podstawie krótkiego artykułu Pana Janusza Magnuskiego pt.: "FABRYKA /małych/ CZOŁGÓW" o imiona i nazwiska osób związanych z produkcją MPG-69, wtedy jeszcze w nieustalonej jednostce wojskowej w Braniewie. Liczyłem na to, że dzięki temu zdobędę jakieś nowe informacje o produkcji trenażerów czołgowych. Długo nie musiałem czekać.

Zaledwie po kilku dniach od opublikowania artykułu w gazecie zadzwonił do mnie Pan Jerzy Babiarz z Braniewa. Poinformował, że był magazynierem w JW. 3307, czyli 2 Centralnej Bazie Rezerw Wozów Bojowych i Specjalnych, w której warsztatach od 1970 roku produkowano MPG-69! Koniec produkcji "empegów" w Braniewie wiąże się z rozformowaniem JW. 3307 w 1972 roku, której kadra zawodowa przeszła do JW. 2185, czyli 4 Ośrodka Szkolenia Specjalistów Czołgowych, gdzie wykorzystywano MPG-69 do szkolenia młodych czołgistów.

Uzyskałem od Pana Babiarza kilka ciekawych informacji o pozyskiwaniu części oraz ludziach związanych z produkcją. Wspominał dobrą współpracę z dostawcami kół jezdnych z zakładów "FAMAROL" w Słupsku i problemy z pozyskiwaniem na potrzeby produkcji zabezpieczających koła pierścieni segera o symbolu "52W", które sprowadzano aż z Krakowa i Czechosłowacji. Według niego wyprodukowano 175 sztuk MPG-69, ponieważ tyle miał silników od SYRENY w magazynie sąsiadującym z halą produkcyjną i tyle ich wydał na produkcję.

Dowiedziałem się również, że w tekście artykułu, błędnie za Panem Januszem Magnuskim podałem nazwisko szefa montażu, którym był mjr Jan Gozdek (nie mjr Gozdecki).

Obrazek
Mjr Gozdek w MPG-69 na betonowym podjeździe prowadzącym na piętro budynku, w którym montowano trenażery. Fotografia przedstawia prawdopodobnie pierwszy egzemplarz pojazdu zbudowany w Braniewie, może o tym świadczyć widoczny nr "01" na obudowie tablicy przyrządów kierowcy.

Obrazek
Obok maszerujących żołnierzy jedzie MPG-69, na miejscu kierowcy mjr Gozdek. Na obudowie tablicy widoczny prawdopodobnie kolejny numer zmontowanego "empega" - tak roboczo nazywano trenażery podczas produkcji, jak wspomniał Pan Babiarz.

Dzięki Panu Babiarzowi odezwała się do mnie Pani Grażyna Kot - córka mjr Gozdka, która w rodzinnym albumie ze zdjęciami odnalazła kilka fotografii ojca z MPG-69 i zadeklarowała, że chce nam te fotografie przekazać. Wnuk mjr Gozdka Pan Robert Kot przesłał nam całą stronę z albumu z przyklejonymi unikalnymi fotografiami, które są zamieszczone w tym artykule. Skany fotografii natychmiast przesłałem do dr Leszka Gardyńskiego z Politechniki Lubelskiej, który walczy nieustanie z odbudową MPG-69.

Obrazek
Za chłodnicą silnika MPG-69 po lewej ppłk Mikołaj Magier - dowódca jednostki wojskowej nr 3307 o, której mówił Panu Januszowi Magnuskiemu z zażenowaniem a zarazem z satysfakcją: "Tak, tak to prawie jak w fabryce no. małych czołgów". Po prawej mjr Gozdek - szef produkcji.

Obrazek
Za siedzeniem kierowcy trenażera widoczna obudowa i wlot filtra powietrza, silnik i chłodnica oraz potężny czołgowy wyłącznik masy i linka ssania samochodu SYRENA. Na fotografii po lewej mjr Gozdek, po prawej można powiedzieć, że "prawa ręka" mjr Gozdka, kpt. Tadeusz Dziura nadzorujący montaż. W środku "czuwający nad wszystkim" w tamtych czasach oficer polityczny kpt. Skuza.

Dr Gardyński stwierdził, że na fotografiach jest widocznych kilka szczegółów, które ułatwią mu odbudowę pojazdu. Pan Babiarz skontaktował się również ze swoim przyjacielem Panem Stanisławem Straszewskim, z którym kiedyś pracował w Braniewie, a który obecnie, co ciekawe od kilkudziesięciu lat mieszka w Pile. Pan Straszewski od 1987r. pełnił funkcję szefa łączności w pilskiej Wyższej Oficerskiej Szkole Samochodowej. Zainteresowany przez kolegę tematem MPG-69 natychmiast zadeklarował pomoc w ustaleniu telefonów kontaktowych osób, które w Pile wchodziły w skład zespołu konstrukcyjnego MPG-69 pod kierownictwem płk. Węglarza. Już po kilku dniach otrzymałem od niego dane kontaktowe do dwóch osób mieszkających nadal w Pile, ale o tym napiszę w następnej części poświęconej odkrywaniu historii MPG-69, po spotkaniu z nimi.

Przemysław Olszyński
Dyrektor
Pilskie Muzeum Wojskowe



Źródło: www.pila.fortyfikacje.pl
Data wydania: 10 września 2017
Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
MODERATOR
Posty: 3134
Rejestracja: 23 sie 2012, 18:40

Re: Wojsko polskie w Pile

Post autor: Krzysztof Ju »

pila.pl pisze:Obrazek

Otwarcie Izby Pamięci Związku Żołnierzy Wojska Polskiego

W piątek 9 lutego w budynku Poczty Polskiej, przy al. Wojska Polskiego 36 (boczne wejście służbowe) otwarto Izbę Pamięci, w której znalazły się pamiątki po jednostkach wojskowych stacjonujących w Pile.

Obecna na otwarciu Zastępca Prezydenta Beata Dudzińska poinformowała, iż władze miasta nieustannie prowadzą prace nad znalezieniem jednego, wspólnego miejsca, w którym mogłyby się znaleźć pamiątki po bogatej historii wojskowości w Pile.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
fot. pila.pl [W linku poniżej więcej zdjęć]


Źródło: www.pila.pl
Data wydania: 12 lutego 2018
Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
MODERATOR
Posty: 3134
Rejestracja: 23 sie 2012, 18:40

Re: Wojsko polskie w Pile

Post autor: Krzysztof Ju »

Krótka historia pilskiego 31 Pułk Inżynieryjno-Budowlanego umieszczona na kanale YouTube Militaria Pilskie.



Nie wspomina się tam, jakie konkretnie obiekty wojskowe budowali, ale już wiemy, że w latach 1967-69 zbudowali jeden z trzech składów broni jądrowej dla Armii Czerwonej oraz w latach 1965-67 stanowiska wyrzutni rakiet w Glicku pod Nowogradem dla 37 dywizjonu rakietowego OPK. Informacją o wyrzutni podzielił się mania w swych wspomnieniach, gdzie jest też wzmianka sugerująca, że w 1989 r. francuski wywiad wiedział sporo o pilskiej jednostce.
Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
MODERATOR
Posty: 3134
Rejestracja: 23 sie 2012, 18:40

Re: Wojsko polskie w Pile

Post autor: Krzysztof Ju »

twoja.pila.pl pisze:Obrazek

Wojska NATO ćwiczą nad Piłą

Wielu pilan zaniepokoił dziś dźwięk samolotów latających nad naszym miastem. Aeroklub Ziemi Pilskiej uspokaja – to nie wojna, a jedynie ćwiczenia wojsk NATO, które prowadzone są również nad naszym miastem.

Polska w tym roku po raz pierwszy została gospodarzem NATO Tiger Meet, czyli elitarnych ćwiczeń eskadr lotniczych krajów należących do Sojuszu Północnoatlantyckiego, czyli właśnie NATO. 80 samolotów wchodzących w skład 30 eskadr z 16 krajów stacjonuje na co dzień w Poznaniu, a dziś samoloty można zobaczyć i usłyszeć również nad naszymi głowami.

- Dźwięki, które słyszymy obecnie za oknem to ćwiczenia „NATO Tiger Meet 2018”, które w tym roku odbywają się w Polsce. Manewry potrwają do 25 maja br. – informuje Aeroklub Ziemi Pilskiej.

Dla fanów lotnictwa to nie lada gratka, by móc obserwować takie samoloty bez ruszania się z domów.

- Na niebie możemy zaobserwować miedzy innymi: F-16C/D Block 52, EF2000 Typhoon, Tornado, Rafale M, JAS-39C/D Gripen czy F/A-18C/D Hornet – dodaje Aeroklub Ziemi Pilskiej.

Uczestnicy ćwiczeń wezmą również udział w Poznań Air Show, które odbędzie się w sobotę i niedzielę na terenie lotniska Ławica w Poznaniu.


Źródło: www.twoja.pila.pl
Data wydania: 18 maja 2018
Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
MODERATOR
Posty: 3134
Rejestracja: 23 sie 2012, 18:40

Re: Wojsko polskie w Pile

Post autor: Krzysztof Ju »

tvp.info pisze:Desantowy Fiat 126p. Miał być zrzucany razem z komandosami

Jedyny zachowany w Polsce egzemplarz Fiata 126p w wersji terenowo-desantowej został w sobotę zaprezentowany w Bielsku-Białej. Samochód nabył i wyremontował Antoni Przychodzień, który prowadzi w tym mieście Muzeum Malucha.

– W założeniach konstrukcyjnych to samochód zrzucany na spadochronach z komandosami. Na papierze został skonstruowany w Wojskowym Instytucie Broni Pancernej i Transportu Samochodowego w Sulejówku pod Warszawą, a wykonany fizycznie w Warsztatach Wyższej Oficerskiej Szkoły Wojsk Samochodowych w Pile – powiedział Antoni Przychodzień w rozmowie z TVP3 Katowice.

Unikatowy egzemplarz Fiata 126p w wersji terenowo-desantowej mało przypomina najpopularniejsze przed laty polskie auto, nadwozie przywodzi na myśl raczej prostszą wersję jeepa. Malucha można natomiast rozpoznać po charakterystycznym odgłosie dwucylindrowego silnika.


Źródło: www.tvp.info
Data wydania: 20 maja 2018
Więcej można przeczytać na Wikipedii: Lekki Pojazd Terenowy (LPT) i stamtąd pochodzi też zdjęcie desantowego malucha. Informacja prasowa znaleziona na fanpage WOSS.

Obrazek
fot. Kapitel/Wikipedia/CC0 1.0
Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
MODERATOR
Posty: 3134
Rejestracja: 23 sie 2012, 18:40

Re: Wojsko polskie w Pile

Post autor: Krzysztof Ju »

zycie.pila.pl pisze:Obrazek

Dołącz do WOT. Terytorialsi rekrutują w Pile

W Wielkopolsce rozpoczął się nabór do Wojsk Obrony Terytorialnej. Do wstąpienia w szeregi "Terytorialsów" zachęca Wojskowa Komenda Uzupełnień w Pile.

- Oferta służby w Wojskach Obrony Terytorialnej kierowana jest do wszystkich osób, zarówno cywili jak i wojskowych i ma prowadzić do umocnienia zdolności obronnych naszego kraju - czytamy na stronie internetowej Ministerstwa Obrony Narodowej.

Jak informowaliśmy w Życiu Piły we wrześniu 2017 roku - jeden z batalionów WOT - batalion lekkiej piechoty - ma powstać w podpilskim Dolaszewie. - Każdy żołnierz WOT będzie wzywany na ćwiczenia i szkolony co najmniej dwa dni w miesiącu. Ale te weekendowe szkolenia to nie wszystko. Na początku będziemy wcielali żołnierzy na szesnaście dni szkolenia podstawowego - dotyczy do tych, którzy nie mieli wcześniej do czynienia ze służbą wosjkową. Rezerwiści będą wcielani początkowo na tzw. szkolenia wyrównawcze - ośmiodniowe. Raz w roku wszycy będą odbywali też zintegrowane, czternastodniowe szkolenia - tłumaczył wówczas rzecznik prasowy Dowództwa Wojsk Obrony Terytorialnej, ppłk Marek Pietrzak.

Niedawno w Wielkopolsce rozpoczął się nabór do Wojsk Obrony Terytorialnej. - Terytorialna służba wojskowa skierowana jest zarówno dla kobiet jak i mężczyzn. Osoby zainteresowane służbą w szeregach 12. Wielkopolskiej Brygady Obrony Terytorialnej mogą kontaktować się osobiście lub telefonicznie z Wojskową Komendą Uzupełnień w Pile - informuje ppor. Szymon Andrzejewski z WKU w Pile.

Wojskowa Komenda Uzupełnień w Pile na zainteresowanych służbą w WOT czeka pod numerem tel. 261 52 20 00. Informacje można uzyskać też osobiście w WKU przy ul. Kossaka 16 w Pile.


Źródło: www.zycie.pila.pl
Data wydania: 28 maja 2018
Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
MODERATOR
Posty: 3134
Rejestracja: 23 sie 2012, 18:40

Re: Wojsko polskie w Pile

Post autor: Krzysztof Ju »

Historia Związku Inwalidów Wojennych Rzeczpospolitej Polskiej w Północnej Wielkopolsce, w tym oddziału w Pile, opublikowana w czasopiśmie "Z pierwszej ręki", nr 27, sierpień 2018 r.

Obrazek
Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
MODERATOR
Posty: 3134
Rejestracja: 23 sie 2012, 18:40

Re: Wojsko polskie w Pile

Post autor: Krzysztof Ju »

pila.pl pisze:Obrazek

Informacja o MPG-69 poszła w świat!!!

Przed kilkoma dniami na ręce prezydenta Piły Piotra Głowskiego trafił kwartalnik "TRACKLINK", wydawany przez Muzeum Czołgów w Bovington The Tank Museum - jedno z największych muzeów pancernych na świecie. Dyrektor Pilskiego Muzeum Wojskowego Przemysław Olszyński opisał historię powstania konstrukcji i odbudowie unikalnego trenażera czołgowego MPG-69. Nakład w ilości ok. 1000 egzemplarzy jest wysyłany do prenumeratorów - przyjaciół muzeum na całym świecie.

Specjalnie dla naszych czytelników publikujemy historię MPG-69.

Obrazek

Trenażer gąsienicowy MPG-69.
artykuł Przemysława Olszyńskiego


Szybki rozwój broni pancernej w Wojsku Polskim po II wojnie światowej w ramach Układu Warszawskiego wymagał wydajnego i sprawnego procesu szkolenia czołgistów. Szkolenie w zakresie nauki jazdy pojazdami gąsienicowymi generowało spore koszty w postaci paliwa i materiałów eksploatacyjnych. Dodatkowo pojazdy przejeżdżające w ciągu roku tysiące kilometrów były narażone na uszkodzenia związane z błędami kursantów doskonalących technikę jazdy. Wbrew pozorom, niedoświadczony kierowca może bardzo łatwo uszkodzić potężny czołg, co wiąże się z poważnymi i kosztownymi naprawami, wyłączającymi pojazd z procesu szkolenia na dłuższy okres. W celu uproszczenia procesu szkolenia i obniżenia jego kosztów w końcu lat 60. w Wyższej Oficerskiej Szkole Samochodowej w Pile skonstruowano MPG-69, czyli Mały Pojazd Gąsienicowy - trenażer czołgowy.

Mały Pojazd Gąsienicowy (MPG-69) posiadał cechy typowego trenażera służącego do nauki jazdy czołgami rodziny T-54 / T-55 oraz ciągnikiem artyleryjskim polskiej produkcji D-350 MAZUR. Konstruktorem i pomysłodawcą budowy pojazdu był płk mgr inż. Zbigniew Węglarz. Pracując na rzecz rozwoju bazy szkoleniowej Wyższej Oficerskiej Szkoły Samochodowej w Pile, gdzie pełniący funkcje zastępcy komendanta do spraw szkolenia płk Węglarz miał już na swoim koncie wprowadzenie gokartów, które znacznie obniżyły koszty szkolenia na wstępnym etapie nauki jazdy dla przyszłych kierowców samochodów ciężarowych. Dzięki gokartom kursant doskonalił nie tylko technikę jazdy, ale także znajomość przepisów ruchu drogowego i zasady jazdy w mieście w specjalnie przygotowanym miasteczku ruchu drogowego. Płk Węglarz to urodzony wynalazca i konstruktor, warto wspomnieć o jego jeszcze jednym ciekawym projekcie. W 1953 roku opracował i zbudował prototyp samojezdnej 57 mm armaty przeciwpancernej wz. 1943 (ZIS-2) napędzanej silnikiem motocykla M-72 z wymuszonym obiegiem chłodzenia. Silnik za pośrednictwem wału napędzał most od samochodu terenowego GAZ-67, dzięki takiemu rozwiązaniu armata mogła samodzielnie poruszać się nawet w trudnym terenie z obsługą i zapasem amunicji. Na kołach zastosowano bębny z liną stalową, które spełniały funkcje wyciągarki, umożliwiało to wjazd na nasyp o nachyleniu 45o.

Pierwsza wersja trenażera to Mały Pojazd Gąsienicowy (MPG) przeznaczony do nauki jazdy ciągnikami gąsienicowymi, napędzany dwucylindrowym, czterosuwowym silnikiem z ciężkiego sowieckiego motocykla M-72 o mocy 22 KM. W silniku tym zastosowano przymusowe chłodzenie przy pomocy dmuchawy połączonej z wałem korbowym silnika. Pojazd o masie 700 kg osiągał prędkość do 50 km/h. Trenażerem szybko zainteresowały się wojska pancerne, niestety jego silnik był za słaby do napędu gąsienicowego podwozia. Konieczne było zastosowanie silnika o większej mocy.

Drugą wersję trenażera czołgowego nazwanego MPG-69 zaprojektowano w grudniu 1968, a szczegółowo opracowano na początku 1969 roku, był on przeznaczony do nauki jazdy czołgiem T-54/T-55 oraz pojazdami specjalnymi powstałymi na ich podwoziach. Od pierwszej wersji różnił się tym, że wykorzystano do napędu dwusuwowy, trzycylindrowy silnik S-31 chłodzony cieczą o mocy 40 KM z samochodu osobowego Syrena 104 (pierwszy całkowicie polskiej konstrukcji samochód produkowany po II wojnie światowej). Napęd z silnika przekazywany był poprzez sprzęgła główne, blok napędowy i przeguby na dwa sprzęgła boczne i hamulce boczne, które służyły do kierowania trenażerem. Napęd następnie był przekazywany przez przekładnie łańcuchowe na koła napędowe i gąsienice. Zamiast pojedynczego rzędu kół z gąsienicami o zewnętrznych grzebieniach zastosowano podwójne koła i szersze gąsienice z pojedynczym centralnie umieszczonym grzebieniem, co przy masie 1200 kg umożliwiało jazdę w każdym terenie. Maksymalna prędkość wynosiła 35 km/h. W tych trudnych dla Polski czasach do budowy trenażera użyto różnych części dostępnych w krajowym „cywilnym” przemyśle motoryzacyjnym, i tak sprzęgła pochodziły z samochodu ciężarowego FSC LUBLIN 51, taśmy hamulcowe od samochodu ciężarowego STAR 66, koła od maszyn rolniczych, łańcuch i koła zębate od motocykla JUNAK. Gąsienice były wykonane z gumowych zbrojonych pasów używanych przy taśmociągach kopalnianych, grzebienie spełniały dwie funkcje, z jednej strony zabezpieczały gąsienice przed spadaniem, z drugiej zaciśnięcie ich pomiędzy oponami kół napędowych wprawiało gąsienice w ruch. Na tej samej zasadzie pasek klinowy napędzał alternator w samochodach. Przedział kierowania wyposażono w oryginalne urządzenia z czołgu T-54A: podnoszone siedzenie kierowcy, kulisę zmiany biegów, pedały sprzęgła, hamulca i przyśpiesznika, dźwignie kierowania, tablicę przyrządów kontrolno - pomiarowych. Dzięki takiemu wiernemu odwzorowaniu przedziału kierowania kursant przed uruchomieniem silnika musiał wykonać wszystkie czynności jak w prawdziwym czołgu, łącznie z uruchomieniem pompy oleju, której włączenie symulowało nawet wzrost ciśnienia oleju na wskaźniku.

Obrazek

Na pojazd można było nałożyć lekkie nadwozie z tkaniny brezentowej wyposażone w dwa peryskopy kierowcy, właz o wymiarach identycznych jak w prawdziwym czołgu oraz trzy okna z tworzywa sztucznego „pleksiglas” umożliwiające instruktorowi obserwację terenu. Takie rozwiązanie pozwalało na stopniowanie poziomu trudności w prowadzeniu czołgu.

Na początku kursu kierowca jeździł bez nadwozia, następnie po jego zamontowaniu, jak w prawdziwym czołgu z otwartym włazem i głową wystawioną ponad kadłub.

Trenażer pozwalał również oswoić przyszłego mechanika – kierowcę czołgu z najtrudniejszymi etapami, czyli prowadzeniem wozu w terenie przy zamkniętym włazie, obserwując drogę tylko przez peryskopy znacznie ograniczające widoczność oraz w nocy przy użyciu montowanego w miejsce peryskopu kierowcy noktowizora czołgowego TWN-1. W procesie szkolenia wykorzystywano również samochodowy noktowizor typu PNW-57 z lunetami zamontowanymi na hełmofonie. W prawdziwym czołgu młody kursant obserwując trasę przez peryskopy, czy noktowizor może łatwo stracić orientację w terenie. W takiej sytuacji instruktor nie miał możliwości zatrzymania ponad 30 tonowego czołgu, co mogło wiązać się z poważnymi konsekwencjami. W MPG-69 instruktor siedział obok kierowcy, jego stanowisko było wyposażone w dodatkowy pedał hamulca, co umożliwiało mu szybką reakcję w momencie zagrożenia. Takich możliwości nie było w prawdziwym czołgu.

W szkolnych warsztatach wyprodukowano eksperymentalną serię 5 pojazdów. Trenażery poddano różnym próbom terenowym. Płk Węglarz próbował opatentować swój wynalazek, ale w przypadku pojazdu gąsienicowego został to już dawno zrobione. Opatentowanie trenażera czołgowego nie wchodziło w rachubę, ponieważ wojsko nie chciało płacić wynalazcy za jego późniejsze użytkowanie. Ostatecznie trenażer czołgowy został uznany za projekt racjonalizatorski. Po pomyślnie zakończonych próbach wyprodukowanych w Pile pojazdów, podjęto decyzję o seryjnej produkcji MPG-69. Niestety Wyższa Oficerska Szkoła Samochodowa w Pile nie dysponowała odpowiednim zapleczem technicznym, dlatego produkcję rozpoczęto w jednostce wojskowej JW. 3307, czyli 2 Centralnej Bazie Rezerw Wozów Bojowych i Specjalnych w Braniewie, nadzorował ją płk Magier. Posiadała ona rozbudowane warsztaty, nazywane w tamtych czasach po rozpoczęciu produkcji MPG-69 „fabryką małych czołgów”.

W Braniewie mjr Biernacki na podstawie dostarczonej z Piły dokumentacji i próbnego egzemplarza trenażera opracował technologię produkcji seryjnej wprowadzając kilka usprawnień. Produkcja była priorytetowa i ruszyła pełna parą, funkcję szefa montażu pełnił mjr Jan Gozdek.

Seryjną wersję trenażera MPG-69 w „fabryce małych czołgów” nazwano modelem 1970 lub MPG-70 oraz potocznie „empegiem”. Według naszych ustaleń wyprodukowano w Braniewie 175 sztuk MPG-69, które trafiły do jednostek pancernych w całej Polsce. W procesie podstawowego szkolenia młody kierowca czołgu po zapoznaniu się z budową trenażera musiał przejechać nim 30 km, by móc odbyć dalszą część szkolenia - 90 km już w prawdziwym czołgu. Koniec produkcji trenażerów w Braniewie wiąże się z rozformowaniem JW. 3307 w 1972 roku, której kadra zawodowa przeszła do JW. 2185, czyli 4 Ośrodka Szkolenia Specjalistów Czołgowych, gdzie wykorzystywano MPG-69 do szkolenia młodych czołgistów.

Zarządzeniem Szefa Służby Czołgowo - Samochodowej Ministerstwa Obrony Narodowej w listopadzie 1972 roku wprowadziło do użytku w jednostkach instrukcję pt.: „Trenażer gąsienicowy MPG-69 - opis i użytkowanie” wydaną w 1973 roku. Instrukcja w bardzo przystępny sposób na 64 stronach przybliżała budowę, charakterystykę techniczną, wyposażenie, użytkowanie i obsługę trenażera.

W tym okresie Mały Pojazd Gąsienicowy był znacznym postępem technicznym w szkoleniu czołgistów.

Obrazek

W Związku Radzieckim nie posiadano takich trenażerów, a wstępne szkolenie było bardzo prymitywne. Rolę trenażera, który miał oswoić kierowcę z jazdą czołgiem, spełniała platforma na płozach, którą bujali inni kursanci w celu oddania realiów jazdy czołgiem oraz stacjonarne trenażery. Młody czołgista doskonalił technikę jazdy i nawyki od razu w prawdziwym czołgu, co wiązało się z wysokimi kosztami eksploatacji sprzętu i jego przyśpieszonym zużyciem. Polscy kursanci byli w dużo lepszej sytuacji, dzięki małemu trenażerowi zdobywali nie tylko wiedzę, ale i nawyki niezbędne dla prawidłowej eksploatacji czołgu. MPG – 69 jak na opracowany i wdrożony do produkcji seryjnej w bardzo krótkim czasie pojazd, zbudowany z ogólnie dostępnych części różnych pojazdów spełnił swoje zadanie. Według relacji użytkowników, którzy z sentymentem wspominają okres szkolenia na MPG-69, trenażer dobrze sprawdzał się w terenie podczas ćwiczeń, jego mankamentem były spadające podczas skrętów gąsienice, ale najprawdopodobniej było to spowodowane niewłaściwą obsługą i obniżeniem ciśnienia w pompowanych oponach kół napinających/napędzających gąsienice. Trenażer rzeczywiście znacząco obniżył koszty szkolenia, jego silnik spalał ok. 35 litrów benzyny na 100 kilometrów. Dla porównania czołg w terenie spalał ponad 300 litrów oleju napędowego na 100 kilometrów. Pojazd był prezentowany w 1973r. na Centralnej Wojskowej Wystawie Wynalazczości i Racjonalizacji oraz na innych wystawach w kraju, w prasie zagranicznej publikowano artykuły na jego temat. Płk Węglarz za swoją działalność racjonalizatorską otrzymał złotą oznakę „Zasłużony racjonalizator wojskowy”. Trenażery gąsienicowe MPG-69 były używane przez prawie 20 lat, wycofujące się z Polski na początku lat 90. wojska radzieckie wywiozły większość trenażerów do ZSRR.

Ślad po trenażerach zaginął, przez kilkadziesiąt lat uważano, że nie zachował się w Polsce żaden egzemplarz MPG-69.

Sytuacja uległa zmianie, gdy w 2017 roku grupa studentów Politechniki Lubelskiej skupiona w Studenckim Kole Inżynierii Materiałowej pod kierownictwem dr Leszka Gardyńskiego podjęła próbę budowy repliki MPG-69. Dzięki nagłośnieniu sprawy udało im się pozyskać oryginalną ramę trenażera oraz kilka innych elementów, między innymi: koła, gąsienice, kulisę zmiany biegów.

Rama przekazana przez konsultanta filmowego pana Konrada Orłowskiego była przecięta w 25 miejscach na 10 kawałków. Jeden z boków ramy był częściowo zabetonowany w ziemi służył, jako podpora masztu dla anteny TV ,inne za elementy ogrodzenia działki. Zespołowi udało się połączyć wszystkie elementy ramy i uzupełnić powstałe w wyniku korozji ubytki.

Dzięki temu można powiedzieć, że nie była to już budowa repliki, ale odbudowa tego unikalnego pojazdu. Studentów wspierał osobiście mieszkający w Lublinie płk Zbigniew Węglarz, który pomimo sędziwego wieku (94 lata!) cieszy się dobrą kondycją. Odbudowa pojazdu była bardzo trudna, ponieważ zespół nie posiadał żadnej oryginalnej dokumentacji technicznej, bazowano głównie na zachowanych fotografiach, metodą prób i błędów rozwiązując najtrudniejszą zagadkę przeniesienia napędu od skrzyni biegów do kół napędowych. Dużym ułatwieniem było posiadanie odbudowanej ramy, której otwory montażowe pomagały w prawidłowym dopasowaniu i rozmieszczeniu elementów napędu i wyposażenia trenażera. Odbudowa trenażera pochłonęła ponad 2200 godzin, ich efektem jest w pełni sprawny techniczne historyczny pojazd, prawdopodobnie jedyny taki na świecie.

Pilskie Muzeum Wojskowe nawiązało kontakt z Panem dr Leszkiem Gardyńskim, uznaliśmy, że naszym obowiązkiem jest wsparcie takiego projektu. MPG-69 to nie tylko kawałek historii Piły – miasta w, którym tworzymy nasze muzeum, ale przede wszystkim zabytek polskiej myśli technicznej, której w Polsce będącej w tamtych czasach pod kontrolą ZSRR niełatwo było się przebić. Odkrywaliśmy historię MPG-69 poprzez nawiązanie kontaktu z osobami związanymi z produkcja trenażerów, zdobyliśmy kilka archiwalnych fotografii oraz przekazaliśmy oryginalne części z wyposażenia przedziału kierowania typowe dla czołgów T-54/55. W zamian za okazane wsparcie odbudowany pojazd wraz z dr Leszkiem Gardyńskim oraz swoim konstruktorem płk Zbigniewem Węglarzem uświetnił otwarcie wystawy stałej naszego muzeum, która dokumentuje 100 lat tradycji polskiego wojskowego szkolnictwa motoryzacyjnego w 100 - lecie odzyskania przez Polskę Niepodległości. Byłam to świetna okazja do spotkania trenażera z czołgiem średnim T-55A z naszych zbiorów.


Autor: D. Semenov, Rzecznik prasowy, Urząd Miasta Piły
Źródło: www.pila.pl
Data wydania: 20 grudnia 2018
Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
MODERATOR
Posty: 3134
Rejestracja: 23 sie 2012, 18:40

Re: Wojsko polskie w Pile

Post autor: Krzysztof Ju »

zycie.pila.pl pisze:Obrazek

Pilanie w szeregach WOT

Kilkanaście osób z Piły i regionu wstąpiło oficjalnie w szeregi Wojsk Obrony Terytorialnej. Wkrótce batalion WOT ma zostać uruchomiony w podpilskim Dolaszewie.

Pod koniec stycznia na placu Wolności w Poznaniu odbyła się uroczysta przysięga złożona przez żołnierzy 12. Wielkopolskiej Brygady Obrony Terytorialnej. Stanęło do niej ponad dwieście osób, w tym klilkunastu mieszkańców Piły i powiatu pilskiego.

- Spośród 233 osób, które 26 stycznia stanęły do przysięgi, 12 pochodzi z powiatu pilskiego, z czego 10 z samej Piły - informuje rzecznik prasowy 12. Wielkopolskiej Brygady Obrony Terytorialnej, Anna Szymaniak.

Obecnie w szeregach Wojsk Obrony Terytorialnej w całym kraju służbę pełni blisko 18 tysięcy żołnierzy, z czego 15 tysięcy to żołnierze Obrony Terytorialnej. - 12. Wielkopolska Brygada Obrony Terytorialnej ma już w swoich szeregach około 800 Terytorialsów, którzy zasilają bataliony w Lesznie i w Śremie. Łącznie z kadrą zawodową wielkopolska Brygada liczy już blisko 1000 żołnierzy - mówi Anna Szymaniak.

Jak informowaliśmy w Życiu Piły we wrześniu 2017 roku - jeden z batalionów WOT - batalion lekkiej piechoty - ma być zlokalizowany w podpilskim Dolaszewie. Zgodnie z planami batalion w Dolaszewie powinien powstać jeszcze w tym roku.

Trwa rekrutacja kolejnych ochotników do wielkopolskiej brygady WOT. - Zważywszy, iż procedury kwalifikacyjne trwają około miesiąca, połowa lutego to dobry moment na podjęcie decyzji o wstąpieniu do służby dla tych, którzy jeszcze tej wiosny chcieliby stanąć do przysięgi wojskowej. Najbliższe wcielenie 29 marca - mówi Anna Szymaniak z 12. Wielkopolskiej Brygady Obrony Terytorialnej.

Informacje o służbie w Wojskach Obrony Terytorialnej dostępne są na stronie internetowej Ministerstwa Obrony Narodowej. Jak zostać Terytorialsem można dowiedzieć się również w Wojskowej Komendzie Uzupełnień w Pile.


Źródło: www.zycie.pila.pl
Data wydania: 21 lutego 2019
Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
MODERATOR
Posty: 3134
Rejestracja: 23 sie 2012, 18:40

Re: Wojsko polskie w Pile

Post autor: Krzysztof Ju »

zycie.pila.pl pisze:Obrazek

Amerykański bombowiec krążył nad Piłą i regionem

Amerykański bombowiec strategiczny B-52 „Stratoforteca” krążył nad Piłą i regionem. „Taki gość to duża rzadkość” - mówią eksperci od lotnictwa.

O lotach amerykańskiego bombowca nad Piłą poinformował w poniedziałek na swoim profilu na Facebooku Magazyn Lotnictwo. - To jeden z sześciu niedawno przebazowanych do Europy amerykańskich B-52H Stratofortress.

Nazywany "Stratofortecą" bombowiec nadleciał nad Polskę z bazy RAF Fairford w Wielkiej Brytanii. Stacjonuje tam sześć takich samolotów. Każdego dnia wykonują loty ćwiczebne nad całą Europą.

Samolot latał m.in. w pobliżu Gdańska i Elbląga. Najwięcej czasu spędził jednak w rejonie na północ od Piły, nad poligonem w Nadarzycach.

Szczegóły tego lotu nie są znane. Najprawdopodobniej jednak załoga ćwiczyła współpracę z polskimi żołnierzami, specjalizującymi się w naprowadzaniu nalotów.


Źródło: www.zycie.pila.pl
Data wydania: 3 kwietnia 2019
Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
MODERATOR
Posty: 3134
Rejestracja: 23 sie 2012, 18:40

Re: Wojsko polskie w Pile

Post autor: Krzysztof Ju »

zycie.pila.pl pisze:Obrazek

Terytorialsi ćwiczyli w Dolaszewie

Żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej doskonalili w Dolaszewie pod Piłą swoje umiejętności.

W miniony weekend w Dolaszewie pod Piłą odbyło się szkolenie dla żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej. W ćwiczeniach udział brali Terytorialsi z powiatu pilskiego, chodzieskiego, złotowskiego i czarnkowsko - trzcianeckiego, tworzący 125. Batalion Lekkiej Piechoty w Lesznie.

Uczestnicy szkolenia rotacyjnego w Dolaszewie realizowali zajęcia z taktyki, szkolenia strzeleckiego a także musieli zdać egzamin z wychowania fizycznego. Zajęcia prowadzone były na terenie nadleśnictwa Zdrojowa Góra w powiecie pilskim, w miejscowości Dolaszewo, gdzie w przyszłości ma powstać kolejny batalion zasilający strukturę 12. Wielkopolskiej Brygady Obrony Terytorialnej - mówi kpt Marcin Misiak z 12. Wielkopolskiej Brygady Obrony Terytorialnej.

Weekendowe działania były pierwszym w historii szkoleniem WOT na terenie powiatu pilskiego. Jak informowaliśmy w Życiu Piły we wrześniu 2017 roku - jeden z batalionów WOT ma też powstać właśnie w podpilskim Dolaszewie.

Wojska Obrony Terytorialnej cały czas prowadzą rekrutację. O tym jak dołączyć do Terytorialsów można dowiedzieć się m.in. w Wojskowej Komendzie Uzupełnień w Pile.

Oferta służby w Wojskach Obrony Terytorialnej kierowana jest do wszystkich osób, zarówno cywili jak i wojskowych i ma prowadzić do umocnienia zdolności obronnych naszego kraju - czytamy na stronie internetowej Ministerstwa Obrony Narodowej.


Źródło: www.zycie.pila.pl
Data wydania: 22 lipca 2019
Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
MODERATOR
Posty: 3134
Rejestracja: 23 sie 2012, 18:40

Re: Wojsko polskie w Pile

Post autor: Krzysztof Ju »

asta24.pl pisze:Obrazek

Muzeum Stowarzyszenia Miłośników Munduru będzie na pilskim lotnisku

W jednym z bunkrów na pilskim lotnisku powstaje Muzeum Stowarzyszenia Miłośników Munduru. W zabytkowym obiekcie znajdzie się miejsce dla eksponatów po pilskim wojsku oraz tych związanym z PRL-em.

Pierwsze co musimy zrobić to uporządkować teren. Przez te wszystkie lata pozarastał on drzewami, samosiejkami, w tej chwili żeby gdziekolwiek się tam ruszyć to trzeba zrobić porządek wokół. Trzeba doprowadzić prąd a następnie zaczniemy przenosiny. Zaczniemy ekspozycję zarówno części wojskowej jak i upamiętniającej ten czas kiedy wojsko było w Pile jak również druga strona hangaru. Będzie to zbiór pamiątek z czasów PRL-u i jeszcze wcześniejszych, których też nagromadziliśmy tutaj bardzo dużo - powiedział Wiesław Andrzejewski ze Stowarzyszenia Miłośników Munduru.

Eksponaty trafią do bunkra nr 4 na pilskim lotnisku. Miasto udostępniło obiekt w ramach niewielkiej dzierżawy. Znajdzie się w nim miejsce dla pamiątek po pilskim wojsku, okazałej kolekcji mundurów, broni, map i wojskowego sprzętu a także przedmiotów pochodzących z PRL-u. Członkowie stowarzyszenia chcą aby część zbiorów z budynku przy Ofiar Katynia, która trafi na lotnisko została udostępniona dla zwiedzających już w przyszłym roku. Celem Stowarzyszenia Miłośników Munduru jest propagowanie i rozwijanie dorobku kultury narodowej ze szczególnym uwzględnieniem historii różnych mundurów, edukacji w tym zakresie i kultywowanie tradycji narodowych. Stowarzyszenie znane jest także z corocznego Dnia Miłośników Munduru.


Autor: Artur Maras
Źródło: www.asta24.pl
Data wydania: 31 lipca 2019
Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
MODERATOR
Posty: 3134
Rejestracja: 23 sie 2012, 18:40

Re: Wojsko polskie w Pile

Post autor: Krzysztof Ju »

Pilskie Muzeum Wojskowe pisze:Obrazek

Odszedł genialny konstruktor.

Z wielkim żalem zawiadamiamy o śmierci Przyjaciela naszego muzeum, dzisiaj rano odszedł Pan płk inż. Zbigniew Węglarz. Jeszcze rok temu zaszczycił nas swoją obecnością i uroczyście otworzył wystawę stałą naszego muzeum, dokumentującą 100 lat tradycji polskiego wojskowego szkolnictwa motoryzacyjnego. Przez ostatnie dwa lata swojego życia był bardzo zaangażowany w odbudowę i promocję trenażera czołgowego MPG-69. Pan pułkownik przez 18 lat pracował w Wyższej Oficerskiej Szkole Samochodowej w Pile, gdzie stworzył gokarty do nauki jazdy samochodem ciężarowym oraz wspomniany wcześniej trenażer MPG-69 do nauki jazdy czołgiem. Był niesamowitym człowiekiem, za skonstruowanie trenażera otrzymał w 1971 nagrodę, za którą zlecił w FSO złożenie samochodu Warszawa 223 kombi. W tamtych czasach wersja kombi nie była dostępna w kraju, Pan pułkownik kupił w sklepie blachy od kombi i poprosił o złożenie takiego wozu dla siebie. Jeszcze kilka lat temu po ulicach Lublina jeździł Warszawą kombi, holując swój kolejny opatentowany wynalazek rozkładaną automatycznie przyczepę kempingową. Był ciekawym, aktywnym człowiekiem, który żył w ciekawych czasach.

Cześć Jego Pamięci.


Źródło: www.pmw.pila.pl
Data wydania: 5 sierpnia 2019
Smutną wiadomość podesłał mi Aragorn.
Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
MODERATOR
Posty: 3134
Rejestracja: 23 sie 2012, 18:40

Re: Wojsko polskie w Pile

Post autor: Krzysztof Ju »

W sierpniu polskie siły zbrojne obchodziły święto wojska polskiego i lotnictwa dla upamiętnienia trudu jaki ponieśli żołnierze oraz krwi przelanej za niepodległą i wolną Polskę. Wojsko polskie z powojenną Piłą związane jest od roku 1948, gdy koszary przy ul. Bydgoskiej zajęła Oficerska Szkoła Samochodowa, a rok później 9. Zaodrzański Pułk Piechoty skoszarowano przy ul. Kossaka. Natomiast w 1952 r. lotnisko po Rosjanach przejął 6. Pułk Lotnictwa Szturmowego jako jeden z trzech pułków 16. Dywizji Lotnictwa Szturmowego, której sztab mieścił się przy al. Wojska Polskiego w obecnej Szkole Podstawowej nr 7.

Ale początki wojska polskiego w Pile sięgają czasów staropolskich. W pierwszej połowie XVIII w. stacjonował oddział polskiej kawalerii pod dowództwem pułkownika Szlichtynga i miasto później (w 1750 r.) wybudowało dla ułanów koszary przy obecnym pl. Staszica. Między 1763 a 1768 rokiem bazowała u nas chorągiew husarska znaku ks. Adama Czartoryskiego i pod dowództwem pułkownika Rydzyńskiego. Z niepełnym uzbrojeniem wzięła udział w konfederacji barskiej przeciwko prorosyjskiemu królowi i po kilku walkach z Rosjanami husaria już nie wróciła do Piły. Pozostały po niej archaiczne pancerze i hełmy ze skrzydłami oraz działko przechowywane w kościele św. Janów, które w połowie XIX w. trafiły do kolekcji księcia Karola Pruskiego. Aktualnie w Muzeum Okręgowym w Pile można obejrzeć na wystawie stałej część poświęconą okresowi staropolskiemu, w tym też pilskiej husarii.

W 1772 r. miasto w wyniku pierwszego rozbioru Polski zagarnęły Prusy i koszary zajmowała pruska kawaleria do 1795 r. Wojsko polskie wraca do Piły wraz z wojnami napoleońskimi i powstaniem Księstwa Warszawskiego. W roku 1807 istniał garnizon w sile kompanii 1. Pułku Piechoty ochraniającej kolumny wojsk Napoleona zmierzające do rozbicia armii pruskiej i rosyjskiej. Po ostatniej wojnie napoleońskiej, w 1815 r. miasto ponownie trafia pod zabór pruski.

Więcej o wojsku w Pile od XVIII do XX w. pisze historyk Marek Fijałkowski, kustosz Muzeum Okręgowego w Pile, w tekście poświęconym garnizonowi pilskiemu i stanowiącym szósty rozdział książki "Zarys dziejów Piły w latach 1945-2000". Pozycja jest dostępna w pilskich bibliotekach.

1. Oficerska Szkoła Samochodowa - 1948-1967
2. Wyższa Oficerska Szkoła Samochodowa - 1967-1990
3. Centrum Szkolenia Służby Czołgowo-Samochodowej - 1990-1994
4. Centrum Szkolenia Czołgowo-Samochodowego - 1994-2002
5. 2 Dywizja Lotnictwa Myśliwsko-Bombowego - 1944-1998
6. 6 Pułk Lotnictwa Myśliwsko-Bombowego - 1952-1998
7. 31 Pułk Inżynieryjno-Budowlany (od 1991 r. WZRB) - 1959-1998
8. 87 Batalion Łączności - 1969-1999
9. 48 Polowe Warsztaty Lotnicze - 1952-1999
10. Wojewódzki Sztab Wojskowy - 1975-1999
11. 2 Ośrodek Dowodzenia Lotnictwa - 1978-2001
12. Orkiestra Wojskowa - 1975-2001
13. 9 Zaodrzański Pułk Piechoty - 1949-1957
14. 47 Eskadra Lotnicza - 1979-1990
15. 35 Ruchome Warsztaty Naprawy Samochodów - 1965-1998
16. Pilski Samodzielny Batalion Obrony Terytorialnej Kraju - 1968-1975
17. 23 Centralna Składnica Sprzętu Łączności - 1966-1999
18. 2 Rejonowa Baza Materiałowa - 1999-2010
19. Skład Materiałowy Piła - 2010-nadal
20. Wojskowa Komenda Uzupełnień - 1989-nadal
21. 8 Batalion Rozpoznawczy - 1955-1968
Aktualizując spis z 2014 r. i uzupełniając listę powojennych jednostek wojskowych w Pile (w nawiasie kwadratowym daty nadania lub nadania i anulowania numeru jednostki wojskowej) na podstawie danych z www.jednostki-wojskowe.pl:

  • Oficerska Szkoła Samochodowa (1948-1967, JW 2013 [1946-1950])
    Wyższa Oficerska Szkoła Samochodowa (1967-1990)
    Centrum Szkolenia Służby Czołgowo-Samochodowej (1990-1994)
    Centrum Szkolenia Czołgowo-Samochodowego (1994-2002)
  • 2. Dywizja Lotnictwa Myśliwsko-Bombowego (1944-1998)
  • 6. Szturmowy Pułk Lotniczy (-1950, JW 1316 [1946])
    6. Pułk Lotnictwa Szturmowego (1950-, JW 1316)
    6. Pułk Lotnictwa Myśliwsko-Szturmowego (-1983, JW 1316)
    6. Pułk Lotnictwa Myśliwsko-Bombowego (1983-1998, JW 1316)
  • 14. Samodzielna Kompania Inżynieryjno-Remontowa (1959-1961, JW 2377 [1959])
    31. Batalion Inżynieryjno-Budowlany (1961-, JW 2377)
    31. Pułk Inżynieryjno-Budowlany (-1998, JW 2377, od 1991 r. WZRB)
  • 87. Batalion Łączności (1969-1999)
  • 48. Polowe Warsztaty Lotnicze (1952-1999)
    Na stronie jednostki-wojskowe.pl prawdopodobnie pod nazwą: 48. Ruchome Warsztaty Remontowe Lotnictwa (1952-, JW 4176 [1951], ale jako bazę wskazano Mirosławiec, nie Piłę)
  • Wojewódzki Sztab Wojskowy (1975-1999)
  • 2. Centrum Dowodzenia Bojowego Armii Lotniczej (1978-1981, JW 2677 [1978])
    2. Centrum Dowodzenia Bojowego Wojsk Lotniczych Frontu (1981-2001)
    2. Ośrodek Dowodzenia Lotnictwa (-2001)
  • Orkiestra Wojskowa (1975-2001)
  • 9. Zaodrzański Pułk Piechoty (1949-1957, JW 1572 [1946])
  • 47. Eskadra Lotnicza (1979-1990)
  • 35. Ruchome Warsztaty Naprawy Samochodów (1965-1998)
  • Pilski Samodzielny Batalion Obrony Terytorialnej Kraju (1968-1975, JW 3707 [1967])
  • 23. Centralna Składnica Sprzętu Łączności (1966-1999, JW 1960 [1966])
    Na stronie jednostki-wojskowe.pl pod nazwą: Grupa Organizacyjna 23. Centralnej Składnicy Sprzętu Łączności.
  • 2. Rejonowa Baza Materiałowa (1999-2010, JW 1906, baza: Wałcz)
  • Skład Materiałowy Piła (2010-nadal)
  • Wojskowa Komenda Uzupełnień (1989-nadal)
  • 8. Batalion Rozpoznawczy (1955-1961 lub 1968, JW 1200, bazował w Wałczu i Pile)
  • 15. Dywizjon Dowodzenia Lotami (1960-1979, JW 1084 [1960])
    15. Batalion Łączności i Ubezpieczenia Lotów (1979-, JW 1084)
  • Grupa Organizacyjna 10. Szefostwa Ruchomej Bazy Armii (1966 (1983, JW 1085 [1969-1972], bazowała w Goleniowie i Pile)
  • Wydział WSW 16. Dywizji Lotnictwa Myśliwsko-Szturmowego (1962-, JW 1376 [1962])
  • 54. Batalion Obsługi Lotniska (1951-, JW 2097 [1951], bazował w Modlinie i Pile)
    54. Batalion Obsługi Lotnisk typu "BT" (JW 2097)
    54. Batalion Lotniczo-Techniczny typu "BO" (-1960, JW 2097)
    54. Batalion Zaopatrzenia (1966-1969, JW 2097)
  • 46. Batalion Obsługi Lotniska (1950-, JW 2717 [1950], bazował we Wrocławiu i w Pile)
    46. Batalion Obsługi Lotnisk typu "BO" (-1957, JW 2717)
    46. Batalion Lotniczo-Techniczny typu "BO" (1957-1960, JW 2717)
    46. Batalion Zaopatrzenia (1966-1979, JW 2717)
    46. Batalion Zaopatrzenia Pułku Lotniczego (1979-, JW 2717)
  • Ośrodek Rozpoznania i Zakłóceń Radiowych (1957-, JW 2962 [1957], baza: Piła, Grójec)
    Ośrodek Rozpoznania Radioelektronicznego (-1961, JW 2962)
    1. Ośrodek Rozpoznania Radioelektronicznego (1961-1972, JW 2962)
    1. Pułk Rozpoznania Radioelektronicznego (1972-, JW 2962)
  • 8. Samodzielna Kompania Radio-Nawigacyjna (1952-, JW 3300 [1951])
  • 57. Pułk Lotnictwa Szturmowego (1952, JW 4202 [1951], baza: Świdwin, Piła)
  • 27. Pułk Lotnictwa Myśliwskiego (1952, JW 4519 [1951], baza: jw.)
  • 24. Pułk Lotnictwa Myśliwskiego (1952, JW 4600 [1951], baza: jw.)
  • Wydział WSW Jednostek Inżynieryjno-Budowlanych (1967-1972, JW 4522 [1967])
  • Dowództwo 16. Dywizji Lotnictwa Szturmowego (1952-1960, JW 4595 [1951], baza: Mirosławiec, Piła)
    Dowództwo 16. Dywizji Lotnictwa Myśliwsko-Szturmowego (1960 -, JW 4595)
    Dowództwo 2. Brandenburskiej Dywizji Lotnictwa Myśliwsko-Szturmowego (-1971, JW 4595)
    Dowództwo 2. Brandenburskiej Dywizji Lotnictwa Szturmowo-Rozpoznawczego (1971-1983, JW 4595)
    Dowództwo 2. Brandenburskiej Dywizji Lotnictwa Myśliwsko-Bombowego (1983-, JW 4595)
  • 51. Pułk Lotnictwa Szturmowego (1952-1960, JW 4613 [1951], bazował w Gdańsk-Wrzeszcz i Pile)
    51. Pułk Lotnictwa Myśliwsko-Szturmowego (1960-1969, JW 4613, bazował w Pile)
  • 94. Kompania Łączności (1968-1974, JW 5637 [1968])
  • 27. Bateria Artylerii Przeciwlotniczej /37mm armat/ przy 6. Pułku Lotnictwa Myśliwsko-Szturmowego (1968-)
  • 28. Bateria Artylerii Przeciwlotniczej /37mm armat/ przy 51. Pułku Lotnictwa Myśliwsko-Szturmowego (1968-1969)
  • Pluton Obrony Przeciwchemicznej przy 16. Dywizji Lotnictwa Myśliwsko-Szturmowego. Jednostka miała być sformowana na wypadek wojny wg planu mobilizacyjnego z 1963 i 1965 r.
  • Pluton Chemiczny przy 2. Dywizji Lotnictwa Myśliwsko-Szturmowego. Jednostka miała być sformowana na wypadek wojny wg planu mobilizacyjnego z 1968 i 1970 r.
Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
MODERATOR
Posty: 3134
Rejestracja: 23 sie 2012, 18:40

Re: Wojsko polskie w Pile

Post autor: Krzysztof Ju »

pila.pl pisze:Obrazek

Ślubowanie kadetów Centrum Kształcenia „NAUKA”

Dziś, w obecności rodziców, kolegów, grona pedagogicznego oraz zaproszonych gości, 114 kadetów, którzy we wrześniu rozpoczęli naukę w klasie wojskowej w Centrum Kształcenia "Nauka", złożyło ślubowanie. Dystynkcje kadetom wręczali poseł Grzegorz Piechowiak, prezydent Piotr Głowski oraz dyrektor CK „Nauka” Roman Leniec.

Za uzyskanie oceny celującej podczas szkolenia, kadet Agata Bartenowska – uczennica trzeciej klasy liceum ogólnokształcącego o profilu wojskowym - została wyróżniona nagrodą rzeczową.

Centrum Kształcenia ,,Nauka” Sp. z o.o. zapewnia kształcenie młodzieży i osobom dorosłym. Funkcjonują zatem dwa wydziały: dzienny i zaoczny. Szkoła nieustannie się rozwija. Ministerstwo Obrony Narodowej, w porozumieniu z Ministerstwem Edukacji Narodowej, wprowadziło od 2017 roku eksperymentalny program pilotażowy dla klas wojskowych. Kwalifikacja do projektu odbyła się w maju 2017 roku. Ze zgłoszonych 250 szkół prowadzących klasy wojskowe wybrano 50 (po 3 z każdego województwa), w tym Centrum Kształcenia "Nauka". Program wprowadził nauczanie przedmiotu "Edukacja wojskowa", którego celem jest przygotowanie kandydatów do zawodowej służby wojskowej, terytorialnej służby wojskowej, studiów w uczelniach wojskowych.

Kadeci Centrum Kształcenia "Nauka" aktywnie uczestniczą w wydarzeniach organizowanych w mieście, za co dziś podziękował im prezydent Piotr Głowski. Liczymy na dalszą współpracę i życzymy, aby lata spędzone w murach szkoły były nie tylko czasem zdobywania wiedzy i umiejętności potrzebnych w życiu zawodowym, ale także okresem realizacji marzeń, pasji oraz nawiązywania przyjaźni na całe życie.

GALERIA


Autor: K.Sztafel/CK Nauka
Źródło: www.pila.pl
Data wydania: 8 listopada 2019
ODPOWIEDZ

Utwórz konto lub zaloguj się, aby dołączyć do dyskusji..

Musisz być zarejestrowanym użytkownikiem, aby móc opublikować odpowiedź.

Utwórz konto

Zarejestruj się, aby dołączyć do Nas!
Zarejestrowani użytkownicy, mają dużo więcej przywilejów, związanych z użytkowaniem forum.
Rejestracja i korzystanie z forum jest całkowicie bezpłatne.

Zarejestruj się

Zaloguj się