Piła Mówi (1946-47), Głos Pilski (1959-60) i jednodniówki
: 03 lis 2005, 15:33
Do obróconego w perzynę miasta zjechał Tadeusz Kowalewski w trzeciej dekadzie maja 1945 roku. Przybył ze spalonej stolicy, gdzie w ósmym dniu wojny od hitlerowskiej bomby padło jego mieszkanie, a później w powstaniu warszawskim, warsztat pracy - własna drukarnia. Rozglądając się za chlebem i dachem nad głową "zawadził" - jak powiada - o Wydział Przemysłowy Starostwa w Pile, gdzie od razu zaangażowany został na stanowisko inspektora, by już po kilku dniach przejść do Urzędu Pełnomocnika Rządu.
Wspomina tamte chwile tak: "W tym czasie - w końcu maja 1945 r. - nie było w Pile pełnomocnika rządowego. Inż. Rogoziński, który wcześniej pełnił tę funkcję, został zdjęty ze stanowiska i nie mianowano nikogo na jego miejsce przez kilka tygodni. Obwodowa Rada Narodowa starała się o obsadzenie tego stanowiska, ponieważ Pile groziło zepchnięcie do roli zwykłej gminy. Przewodniczący Obwodowej Rady Narodowej oraz przewodniczący Miejskiego Komitetu PPS, a także burmistrz, postanowili nie dopuścić do obniżenia rangi miasta. Zaczęła krążyć wówczas plotka, że wojewoda Wielowiejski jechał kiedyś z Poznania do Szczecina i nocą dotarłszy do Piły, nie mógł wydostać się z gruzów. Odwołał więc pełnomocnika, a miasto kazał włączyć jako gminę w powiat chodzieski".
Czy było to możliwe? Życie i późniejsze praktyki uczą, że w zupełności.
Bronili się więc włodarze pilscy jak mogli, aż w końcu 9 listopada 1945 roku na stanowisku pełnomocnika Rządu PRL w Pile osadzili Tadeusza Kowalewskiego. Tak zaczęło się dla niego sześć burzliwych, trudnych i pełnych emocji miesięcy. Sprawowania tego ważnego wówczas urzędu nie wyobrażał sobie Tadeusz Kowalewski bez organu prasowego. Jak inaczej rozmawiać można było ze społeczeństwem, jak informować go o czymkolwiek, w jaki inny sposób zainteresować zamiarami i planami na najbliższą przyszłość i pozyskać dla ich realizacji zwolenników oraz sojuszników?
W Poznaniu drukowano już wówczas dwie gazety, które choć docierały do Piły, jej samej nie poświęcały zbyt wiele uwagi. Tu zagrała w T. Kowalewskim dusza poligrafa i narodziło się pierwsze powojenne pismo ''PIŁA MÓWI".
Stał się jego wydawcą, redaktorem naczelnym i jednym z głównych autorów tekstów, a wszystko to robił społecznie. Poza tylko jednym wyjątkiem - modelem wynagrodzenia - pismo znakomicie znalazłoby się w obecnych czasach. Finansowało się zupełnie samo... Drukowano je w czynie społecznym lub w ramach szkolenia załogi zakładu poligraficznego, na papierze zaoszczędzonym przy produkcji innych druków, w ilości tysiąca egzemplarzy każdorazowo.
Kto pisał? Przede wszystkim T. Kowalewski, ale jak sam wspomina, przykładali również swoich piór do tego dzieła "... inteligent Ran - Rokicki, Jankowiak - mądry człowiek, Żebrowski z ZNTK. Była dziewczyna, która podpisywała się pod reportażami z fabryk M-ka. Pomocą techniczną natomiast służyła stenotypistka pani Chociłowska, która robiła również korektę. I była dr Magierowa oraz polonistka pani Broszczykowa z mężem Konradem".
Pierwszy numer "PIŁA MÓWI'' wyszedł w 1946 roku tuż przed wyborami do Sejmu. Piszący stanęli na stanowisku jedności narodowej i z tej pozycji uprawiali swoją działalność informacyjno - propagandową. W ciągu ośmiu miesięcy istnienia pisma zmagali się w imieniu społeczeństwa z różnymi uciążliwościami codziennego życia w zamienionym w zgliszcza mieście. Raz nawet zaatakowali komendę Milicji Obywatelskiej oraz sąd, które wygodnie urządziły się w Trzciance i w żaden sposób nie chciały przejść do Piły, gdzie właśnie tworzył się powiat. Swój ogromny wkład zresztą w to ostatnie dzieło miał właśnie T. Kowalewski. Do dziś przetrwały dokumenty zaświadczające, iż "dzięki jego wysiłkom i niestrudzonej pracy oraz dużej inicjatywie został utworzony powiat pilski z szerokim zapleczem gospodarczym".
Później jednak... jak to w życiu bywa - minęły wybory - wspomina z sarkazmem pan Tadeusz - politycy zajęli wywalczone przez siebie miejsca, a tuba propagandowa w rodzaju "PIŁA MÓWI" nie była już chyba tak potrzebna. Był rok 1947. Główny Urząd Kontroli Prasy cofnął zgodę na wydawanie pisma. Wszelkie nasze odwołania nie odniosły upragnionego skutku.
I tak wydali 25 numerów ośmiokolumnowej, pierwszej w powojennej Pile gazety. W grudniu 1948 roku, Tadeusz Kowalewski wyjechał do Warszawy.
Po 32 latach od "PIŁA MÓWI", ukazał się pierwszy numer nowego tygodnika. Był to "TYGODNIK PILSKI" który jest z nami do dziś. Wspominając historię pierwszej pilskiej powojennej gazety, warto dodać że w 1984 roku, ukazał się dodatek nadzwyczajny "TYGODNIKA PILSKIEGO" z datą 14 lutego, z dołączoną gazetą "PIŁA MÓWI".
Przeczytać tam można było wspomnienia ludzi związanych z życiem w powojennym mieście jak i plany związane z dalszym rozwojem miasta.
Wspomina tamte chwile tak: "W tym czasie - w końcu maja 1945 r. - nie było w Pile pełnomocnika rządowego. Inż. Rogoziński, który wcześniej pełnił tę funkcję, został zdjęty ze stanowiska i nie mianowano nikogo na jego miejsce przez kilka tygodni. Obwodowa Rada Narodowa starała się o obsadzenie tego stanowiska, ponieważ Pile groziło zepchnięcie do roli zwykłej gminy. Przewodniczący Obwodowej Rady Narodowej oraz przewodniczący Miejskiego Komitetu PPS, a także burmistrz, postanowili nie dopuścić do obniżenia rangi miasta. Zaczęła krążyć wówczas plotka, że wojewoda Wielowiejski jechał kiedyś z Poznania do Szczecina i nocą dotarłszy do Piły, nie mógł wydostać się z gruzów. Odwołał więc pełnomocnika, a miasto kazał włączyć jako gminę w powiat chodzieski".
Czy było to możliwe? Życie i późniejsze praktyki uczą, że w zupełności.
Bronili się więc włodarze pilscy jak mogli, aż w końcu 9 listopada 1945 roku na stanowisku pełnomocnika Rządu PRL w Pile osadzili Tadeusza Kowalewskiego. Tak zaczęło się dla niego sześć burzliwych, trudnych i pełnych emocji miesięcy. Sprawowania tego ważnego wówczas urzędu nie wyobrażał sobie Tadeusz Kowalewski bez organu prasowego. Jak inaczej rozmawiać można było ze społeczeństwem, jak informować go o czymkolwiek, w jaki inny sposób zainteresować zamiarami i planami na najbliższą przyszłość i pozyskać dla ich realizacji zwolenników oraz sojuszników?
W Poznaniu drukowano już wówczas dwie gazety, które choć docierały do Piły, jej samej nie poświęcały zbyt wiele uwagi. Tu zagrała w T. Kowalewskim dusza poligrafa i narodziło się pierwsze powojenne pismo ''PIŁA MÓWI".
Stał się jego wydawcą, redaktorem naczelnym i jednym z głównych autorów tekstów, a wszystko to robił społecznie. Poza tylko jednym wyjątkiem - modelem wynagrodzenia - pismo znakomicie znalazłoby się w obecnych czasach. Finansowało się zupełnie samo... Drukowano je w czynie społecznym lub w ramach szkolenia załogi zakładu poligraficznego, na papierze zaoszczędzonym przy produkcji innych druków, w ilości tysiąca egzemplarzy każdorazowo.
Kto pisał? Przede wszystkim T. Kowalewski, ale jak sam wspomina, przykładali również swoich piór do tego dzieła "... inteligent Ran - Rokicki, Jankowiak - mądry człowiek, Żebrowski z ZNTK. Była dziewczyna, która podpisywała się pod reportażami z fabryk M-ka. Pomocą techniczną natomiast służyła stenotypistka pani Chociłowska, która robiła również korektę. I była dr Magierowa oraz polonistka pani Broszczykowa z mężem Konradem".
Pierwszy numer "PIŁA MÓWI'' wyszedł w 1946 roku tuż przed wyborami do Sejmu. Piszący stanęli na stanowisku jedności narodowej i z tej pozycji uprawiali swoją działalność informacyjno - propagandową. W ciągu ośmiu miesięcy istnienia pisma zmagali się w imieniu społeczeństwa z różnymi uciążliwościami codziennego życia w zamienionym w zgliszcza mieście. Raz nawet zaatakowali komendę Milicji Obywatelskiej oraz sąd, które wygodnie urządziły się w Trzciance i w żaden sposób nie chciały przejść do Piły, gdzie właśnie tworzył się powiat. Swój ogromny wkład zresztą w to ostatnie dzieło miał właśnie T. Kowalewski. Do dziś przetrwały dokumenty zaświadczające, iż "dzięki jego wysiłkom i niestrudzonej pracy oraz dużej inicjatywie został utworzony powiat pilski z szerokim zapleczem gospodarczym".
Później jednak... jak to w życiu bywa - minęły wybory - wspomina z sarkazmem pan Tadeusz - politycy zajęli wywalczone przez siebie miejsca, a tuba propagandowa w rodzaju "PIŁA MÓWI" nie była już chyba tak potrzebna. Był rok 1947. Główny Urząd Kontroli Prasy cofnął zgodę na wydawanie pisma. Wszelkie nasze odwołania nie odniosły upragnionego skutku.
I tak wydali 25 numerów ośmiokolumnowej, pierwszej w powojennej Pile gazety. W grudniu 1948 roku, Tadeusz Kowalewski wyjechał do Warszawy.
Po 32 latach od "PIŁA MÓWI", ukazał się pierwszy numer nowego tygodnika. Był to "TYGODNIK PILSKI" który jest z nami do dziś. Wspominając historię pierwszej pilskiej powojennej gazety, warto dodać że w 1984 roku, ukazał się dodatek nadzwyczajny "TYGODNIKA PILSKIEGO" z datą 14 lutego, z dołączoną gazetą "PIŁA MÓWI".
Przeczytać tam można było wspomnienia ludzi związanych z życiem w powojennym mieście jak i plany związane z dalszym rozwojem miasta.