Patroni pilskich ulic
Patroni pilskich ulic
Witam,
Zgodnie z ustawą o zakazie propagowania komunizmu itd. oraz opinią IPNu do 2 września 2017 r. mają zostać w Pile zmienione nazwy 4 ulic i placu. Osobiście chciałbym bardzo, aby patronami tych ulic zostały osoby, które mają związek z naszym miastem, czy to poprzez pochodzenie, czy też działalność dla dobra miasta i lokalnej społeczności. Wpadłem na pomysł, aby wysłać list do Pana Prezydenta Miasta Piły z sugestią wzięcia pod uwagę kilku osób, w moim przekonaniu godnych tego zaszczytu. Są to: Teofil Drozdowski, dr Antoni Drożyński, ks. Zygmunt Dykiert, Antoni Kiszewski, Marcin ze Sławska, Samuel Targowski i Stefan Wojciechowski. Warto dodać, że wspomniane osoby są słabo lub prawie wcale nieznane i zapomniane przez pilan. List taki będzie miał większą "siłę przekonywania" jeśli uda się zgromadzić podpisy osób, które poprą tą inicjatywę. Do listu zamierzam załączyć notki biograficzne kandydatów, które zamieszczam poniżej. Będę wdzięczny za poparcie mojej inicjatywy.
Pod wspomnianym listem można podpisać się od poniedziałku do piątku w godz. 8.00-16.00 w Muzeum Stanisława Staszica lub skontaktować się ze mną w tej sprawie indywidualnie.
Pozdrawiam
Zgodnie z ustawą o zakazie propagowania komunizmu itd. oraz opinią IPNu do 2 września 2017 r. mają zostać w Pile zmienione nazwy 4 ulic i placu. Osobiście chciałbym bardzo, aby patronami tych ulic zostały osoby, które mają związek z naszym miastem, czy to poprzez pochodzenie, czy też działalność dla dobra miasta i lokalnej społeczności. Wpadłem na pomysł, aby wysłać list do Pana Prezydenta Miasta Piły z sugestią wzięcia pod uwagę kilku osób, w moim przekonaniu godnych tego zaszczytu. Są to: Teofil Drozdowski, dr Antoni Drożyński, ks. Zygmunt Dykiert, Antoni Kiszewski, Marcin ze Sławska, Samuel Targowski i Stefan Wojciechowski. Warto dodać, że wspomniane osoby są słabo lub prawie wcale nieznane i zapomniane przez pilan. List taki będzie miał większą "siłę przekonywania" jeśli uda się zgromadzić podpisy osób, które poprą tą inicjatywę. Do listu zamierzam załączyć notki biograficzne kandydatów, które zamieszczam poniżej. Będę wdzięczny za poparcie mojej inicjatywy.
Pod wspomnianym listem można podpisać się od poniedziałku do piątku w godz. 8.00-16.00 w Muzeum Stanisława Staszica lub skontaktować się ze mną w tej sprawie indywidualnie.
Pozdrawiam
Re: Patroni pilskich ulic
Bardzo cenna inicjatywa. Popieram! Takimi sprawami winni się zajmować historycy, a nie - za przeproszeniem - grzebaniem w życiorysach noblistów.
Re: Patroni pilskich ulic
Nie do końca przemawia do mnie nadawanie nazw ulic nazwiskami osób bardziej lub mniej znanych.
Lepsze są neutralne drzewiaste, kwieciste, zwierzęce itp. Mamy na zawsze spokój, żadnych sporów, nieporozumień.
Lepsze są neutralne drzewiaste, kwieciste, zwierzęce itp. Mamy na zawsze spokój, żadnych sporów, nieporozumień.
Re: Patroni pilskich ulic
Akurat patroni, których proponuje Maciej raczej nie będą generowali sporów. A w dodatku może ktoś się od czasu do czasu zastanowi, kim był Drozdowski, albo Dykiert. W Złotowie uhonorowano nazwami ulic wielu zasłużonych działaczy V Dzielnicy Związku Polaków w Niemczech. W Pile mamy zdecydowany niedobór nazw dedykowanych zasłużonym dla miasta i okolic. I chyba warto spróbować to zmienić. Gorąco popieram pomysł.
Re: Patroni pilskich ulic
Pomysł J23 oczywiście również zdecydowanie popieram. Dodałbym jeszcze do grona potencjalnych patronów kaprala Piotra Konieczkę, który w niedalekich Jeziorkach stał się pierwszą polską ofiarą II wojny światowej. Natomiast co do uwagi, czym "winni się zajmować historycy", a czym nie, to sądzę, że powinni się zajmować przede wszystkim dążeniem do poznania prawdy. Nawet gdy okazuje się ona smutna, jak w przypadku jednego z noblistów.Maksymilian Lenartowicz pisze:Bardzo cenna inicjatywa. Popieram! Takimi sprawami winni się zajmować historycy, a nie - za przeproszeniem - grzebaniem w życiorysach noblistów.
Re: Patroni pilskich ulic
Za patronów piskich ulic może lepiej poszukać tych co pochodzą z Piły, np. Jo Mihaly.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
-
- Posty: 25
- Rejestracja: 30 cze 2011, 00:14
Re: Patroni pilskich ulic
Popieram zdecydowanie propozycje J23, to świetne przykłady budowania polskości w naszym regionie i nie tylko. Dorzuciłbym jeszcze komandora Bolesława Romanowskiego legendarnego dowódcę okrętów podwodnych w okresie II wojny światowej. Wprawdzie mieszkał w pobliskim Grabównie ale to też ziemia pilska. Natomiast Jo Mihaly raczej nie jest łączona z rozwijaniem polskości (chyba że o czymś nie wiem). Tu chodzi o polskich (pilskich w miarę możliwości) i zasłużonych dla ojczyzny patronów ulic. Bądźmy patriotami.
Re: Patroni pilskich ulic
"Jo Mihaly, Dziennik Wojenny Nastolatki - 17 września 1916.
Wczoraj wieczorem przyprowadziłam przynajmniej pięćdziesiąt młodych Polaków i ich dziewczyn na piwo. To poszło tak: Polacy z sąsiedniej wsi Nimtsch (ona jest prawie cała polska) zameldowali się na tańce wieczorem w sobotę u Haenschów. Długa hala taneczna była wystrojona przez Polki girlandami jodłowymi, ognistoczerwonymi papierowymi różami. O godzinie siódmej wieczorem przyjechała połowa Nimtsch na drabiniastych wozach, na pierwszym wozie wszystkie dziewczyny i młode panny, na drugim chłopcy w lśniących nawoskowanych butach z cholewami, ciemnych spodniach i śnieżnobiałych koszulach. Niektórzy nosili ładne kamizelki z obszyciem i guzikami. No, zajęli całe miejsce w sali tanecznej, po prawej stronie w rzędzie krzeseł bez końca dziewczyny, po lewej chłopcy. Zachowywali się tak, jakby siebie nigdy w życiu nie widzieli, tak sztywno i odpychająco. Wielu było całkiem czerwonych z zakłopotania, szczególnie dziewczyny. Chichotały między sobą i rzucały chłopakom jedynie spojrzenia. Pan Haensch stał za ladą z piwem i czekał. Nikomu nie przyszedł pomysł, wstać, podejść do lady i poprosić szklankę piwa. W końcu zaczęła grać muzyka, harmonia, klarnet i skrzypce. Teraz mógł się zacząć taniec. Jak na komendę zerwali się wszyscy chłopcy z prawdziwym łoskotem wzdłuż i wszerz sali i klęknęli przed swoimi wybrankami na lewe kolano. To spodobało mi się ogromnie; całkowicie byłam za tym. Poleciał też już tancerz z tancerką w ramionach, i zaczęło się! Ale całkiem cywilizowanie, czysta lekcja tańca. Najpierw tańczyli rodzaj kotyliona, coraz ładniej w zmiennym kroku dookoła sali. To był polonez. Na koniec wszyscy schwycili się za biodra i rozkraczyli nogi w kroku polki w bok. Potem chłopcy poprowadzili swoje damy z powrotem na miejsce, stuknęli obcasami, ukłonili się i wrócili do swoich krzeseł. Tak szło to przez prawie całą godzinę, raz walc, raz polka, raz korowód (z figurami!), i potem kapela odłożyła instrumenty, zarządziła przerwę i zniknęła.
Tutaj podszedł pan Haensch do mnie i wyszeptał po prostu gniewnie: „Co powiesz tylko Pieta: nie sprzedałem ani jednego piwa! Wieczór – plajta!”
Przyszła mi pewna myśl. Usiadłam za starym fortepianem (O nieba, wytarta skrzynia! Willi byłby pomógł!) i zaczęłam najpierw krakowiaka. Dzienniku, musiałbyś to przeżyć! Chłopcy rzucili się znowu do dziewcząt, znowu klęknęli na kolano, i potem: skok, skok, raz, dwa, trzy, skok, skok, raz, dwa, trzy! – zawsze na trzy czwarte i dookoła sali, i uha i ha! I grzmotanie butami i łoskot obcasów i nagły zwrot dziewczyn i kręcenie i szaleństwo, że drżały lampy i za panem Haenschem szczękały szklanki piwa. Można byłoby pomyśleć: Teraz załamie się podłoga! I grałam, ja zły człowiek i grałam! Wiedziałam, że powinnam przestać; pary były od dawna zmęczone. Ale polscy mężczyźni byli zbyt grzeczni, aby przerwać bez wezwania taniec, i dziewczyny były zbyt wstydliwe, aby samym odmówić. Musieli wytrzymać, tak długo jak muzyka grała. Dopiero, kiedy wszyscy sapali, chłopakom spływał pot z czoła i dziewczyny były prawie omdlałe, przestałam. Teraz tancerze i tancerki rzucili się ku panu Haenschowi do lady z piwem. On nie mógł wystarczająco szybko napełniać szklanek, podczas gdy pani Haensch sprzedawała dziewczętom butelki lemoniady, jedną za drugą. Wkrótce pan Haensch musiał napocząć drugą beczkę piwa. Jule taszczył z piwnicy skrzynkę wody selcerskiej i lemoniady jedną za drugą. Nie odważyłam się więcej kontynuować grania, lecz się przejęłam. Miałam nieczyste sumienie. Kiedy wróciła kapela, nikt nie chciał więcej tańczyć. Kilka par poszło do lasu, aby rozkoszować się nocą. Dopiero godzinę później zaczął się znowu taniec. Przed pójściem spać pan Haensch powiedział do mnie, że jeszcze nigdy nie sprzedał tak wiele napojów. Dora i ja rozmawialiśmy jeszcze długo o tym, jak pięknie było, kiedy Polacy klękali przed dziewczynami. Życzyłabym sobie bardzo, żeby wszyscy pozostali razem w ojczyźnie, Polacy, Żydzi i Prusacy. Nie znałam tego inaczej, to było zawsze tak i tak powinno pozostać. Chopin był też Polakiem, i nikt nie lubi tak bardzo jak Willi i ja jego muzyki. Ale wielu żołnierzy mówi, że będziemy wybijali Polaków. Dlaczego tak? To było prawdziwe szczęście, że przestano przynajmniej besztać Żydów; Żydzi są dzisiaj oficerami w naszej armii."
Wczoraj wieczorem przyprowadziłam przynajmniej pięćdziesiąt młodych Polaków i ich dziewczyn na piwo. To poszło tak: Polacy z sąsiedniej wsi Nimtsch (ona jest prawie cała polska) zameldowali się na tańce wieczorem w sobotę u Haenschów. Długa hala taneczna była wystrojona przez Polki girlandami jodłowymi, ognistoczerwonymi papierowymi różami. O godzinie siódmej wieczorem przyjechała połowa Nimtsch na drabiniastych wozach, na pierwszym wozie wszystkie dziewczyny i młode panny, na drugim chłopcy w lśniących nawoskowanych butach z cholewami, ciemnych spodniach i śnieżnobiałych koszulach. Niektórzy nosili ładne kamizelki z obszyciem i guzikami. No, zajęli całe miejsce w sali tanecznej, po prawej stronie w rzędzie krzeseł bez końca dziewczyny, po lewej chłopcy. Zachowywali się tak, jakby siebie nigdy w życiu nie widzieli, tak sztywno i odpychająco. Wielu było całkiem czerwonych z zakłopotania, szczególnie dziewczyny. Chichotały między sobą i rzucały chłopakom jedynie spojrzenia. Pan Haensch stał za ladą z piwem i czekał. Nikomu nie przyszedł pomysł, wstać, podejść do lady i poprosić szklankę piwa. W końcu zaczęła grać muzyka, harmonia, klarnet i skrzypce. Teraz mógł się zacząć taniec. Jak na komendę zerwali się wszyscy chłopcy z prawdziwym łoskotem wzdłuż i wszerz sali i klęknęli przed swoimi wybrankami na lewe kolano. To spodobało mi się ogromnie; całkowicie byłam za tym. Poleciał też już tancerz z tancerką w ramionach, i zaczęło się! Ale całkiem cywilizowanie, czysta lekcja tańca. Najpierw tańczyli rodzaj kotyliona, coraz ładniej w zmiennym kroku dookoła sali. To był polonez. Na koniec wszyscy schwycili się za biodra i rozkraczyli nogi w kroku polki w bok. Potem chłopcy poprowadzili swoje damy z powrotem na miejsce, stuknęli obcasami, ukłonili się i wrócili do swoich krzeseł. Tak szło to przez prawie całą godzinę, raz walc, raz polka, raz korowód (z figurami!), i potem kapela odłożyła instrumenty, zarządziła przerwę i zniknęła.
Tutaj podszedł pan Haensch do mnie i wyszeptał po prostu gniewnie: „Co powiesz tylko Pieta: nie sprzedałem ani jednego piwa! Wieczór – plajta!”
Przyszła mi pewna myśl. Usiadłam za starym fortepianem (O nieba, wytarta skrzynia! Willi byłby pomógł!) i zaczęłam najpierw krakowiaka. Dzienniku, musiałbyś to przeżyć! Chłopcy rzucili się znowu do dziewcząt, znowu klęknęli na kolano, i potem: skok, skok, raz, dwa, trzy, skok, skok, raz, dwa, trzy! – zawsze na trzy czwarte i dookoła sali, i uha i ha! I grzmotanie butami i łoskot obcasów i nagły zwrot dziewczyn i kręcenie i szaleństwo, że drżały lampy i za panem Haenschem szczękały szklanki piwa. Można byłoby pomyśleć: Teraz załamie się podłoga! I grałam, ja zły człowiek i grałam! Wiedziałam, że powinnam przestać; pary były od dawna zmęczone. Ale polscy mężczyźni byli zbyt grzeczni, aby przerwać bez wezwania taniec, i dziewczyny były zbyt wstydliwe, aby samym odmówić. Musieli wytrzymać, tak długo jak muzyka grała. Dopiero, kiedy wszyscy sapali, chłopakom spływał pot z czoła i dziewczyny były prawie omdlałe, przestałam. Teraz tancerze i tancerki rzucili się ku panu Haenschowi do lady z piwem. On nie mógł wystarczająco szybko napełniać szklanek, podczas gdy pani Haensch sprzedawała dziewczętom butelki lemoniady, jedną za drugą. Wkrótce pan Haensch musiał napocząć drugą beczkę piwa. Jule taszczył z piwnicy skrzynkę wody selcerskiej i lemoniady jedną za drugą. Nie odważyłam się więcej kontynuować grania, lecz się przejęłam. Miałam nieczyste sumienie. Kiedy wróciła kapela, nikt nie chciał więcej tańczyć. Kilka par poszło do lasu, aby rozkoszować się nocą. Dopiero godzinę później zaczął się znowu taniec. Przed pójściem spać pan Haensch powiedział do mnie, że jeszcze nigdy nie sprzedał tak wiele napojów. Dora i ja rozmawialiśmy jeszcze długo o tym, jak pięknie było, kiedy Polacy klękali przed dziewczynami. Życzyłabym sobie bardzo, żeby wszyscy pozostali razem w ojczyźnie, Polacy, Żydzi i Prusacy. Nie znałam tego inaczej, to było zawsze tak i tak powinno pozostać. Chopin był też Polakiem, i nikt nie lubi tak bardzo jak Willi i ja jego muzyki. Ale wielu żołnierzy mówi, że będziemy wybijali Polaków. Dlaczego tak? To było prawdziwe szczęście, że przestano przynajmniej besztać Żydów; Żydzi są dzisiaj oficerami w naszej armii."
Re: Patroni pilskich ulic
Do Krzyżowiec - mowa o patronach Pilskich nie Polskich, dla tych których to była ukochana Ojczyzna a Mihaly była przykładem Niemki - antyfaszystki która zrzekła się niemieckiego obywatelstwa.
Do Piotrw - Dziękuję za te skromne tłumaczenie.
Ja pamiętnik Jo Mihaly czytałem w oryginale.
Danke schön
Do Piotrw - Dziękuję za te skromne tłumaczenie.
Ja pamiętnik Jo Mihaly czytałem w oryginale.
Danke schön
-
- Posty: 25
- Rejestracja: 30 cze 2011, 00:14
Re: Patroni pilskich ulic
Zrzeczenie się niemieckiego obywatelstwa i bycie antyfaszystką to nie to samo co działalność na rzecz umacniania polskości. To troszeczkę za mało. Naprawdę ją porównywać z działaczami wymienionymi przez J23.
Re: Patroni pilskich ulic
Dla mnie działacze spoza Piły, to wyszukani na siłę. Piła powinna mieć swój własny pomysł.
Re: Patroni pilskich ulic
Samuel Targowski doczeka się swojej ulicy na Zielonej Dolinie, co pokazuje poniższy screenshot:
Nawet królowa Konstancja się tam znalazła :)
Nawet królowa Konstancja się tam znalazła :)
- Krzysztof Ju
- MODERATOR
- Posty: 3173
- Rejestracja: 23 sie 2012, 18:40
Re: Patroni pilskich ulic
Dzięki za info. Nie wiedziałem.
Nasuwa mi się pytanie: skoro herb Piły Ona nadała miastu, to kto go wymyślił?
Habsburgowie chyba nie mają jelenia w herbie?
Nasuwa mi się pytanie: skoro herb Piły Ona nadała miastu, to kto go wymyślił?
Habsburgowie chyba nie mają jelenia w herbie?
Re: Patroni pilskich ulic
Dziękuję za dobre słowa i wszelkie wyrazy poparcia. Jeżeli ktoś chciałby jeszcze podpisać się pod listem można to zrobić do 28 lutego.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Utwórz konto lub zaloguj się, aby dołączyć do dyskusji..
Musisz być zarejestrowanym użytkownikiem, aby móc opublikować odpowiedź.
Utwórz konto
Zarejestruj się, aby dołączyć do Nas!
Zarejestrowani użytkownicy, mają dużo więcej przywilejów, związanych z użytkowaniem forum.
Rejestracja i korzystanie z forum jest całkowicie bezpłatne.