Strona 1 z 1

Hans Paasche - epizod pilski w rocznicę śmierci

: 28 maja 2020, 12:08
autor: wojtaq
Niedawno minęła rocznica mordu politycznego na osobie Hansa Paasche zastrzelonego przez niemieckich żołnierzy 4. Reichswehrschützen Regiment stacjonującego w Deutsch Krone (ob. Wałcz). Postać ofiary jest mało znana w Polsce, choć Paasche zasłużył sobie choćby na wzmiankę biograficzną w setną rocznicę śmierci. Trzeba też dodać, że nie należy on do panteonu niemieckich bohaterów. To o tyle dziwne, że był prekursorem demokratycznych prądów społeczno-politycznych, których obrazem są obecne, nowoczesne Niemcy.

Obrazek

Urodził się w roku 1881 w Rostocku, w środowisku wpływowych polityków i bankowców. Lata młodzieńcze starał się wypełnić, realizując ambicje rodziców widzących w synu przyszłego naukowca, jednak przerwał szkołę i zaciągnął się do cesarskiej Reichsmarine. Został oficerem m.in. na okręcie wojennym strzegącym niemieckich interesów kolonialnych w Afryce Wschodniej. Epizod udziału w krwawym tłumieniu lokalnych rozruchów zaważył na dalszej karierze wojskowej, czego skutkiem kilka lat później było przejście w stan spoczynku. Zwyciężyły pobudki antywojenne, humanistyczne oraz naciski dowództwa i tak, dobrze zapowiadający się żołnierz został pacyfistą, zarazem gorącym przeciwnikiem niemieckiego militaryzmu oraz kolonializmu.

Będąc jeszcze na służbie Paasche poślubił Gabrielle Witting, która pozostała wierną towarzyszką życia i matką kilkorga dzieci. Osiedli w majątku Waldfrieden w pobliżu Hochzeit (ob. Stare Osieczno) niedaleko Schloppe (ob. Człopa) i dzisiejszego Krzyża. W trakcie służby młody porucznik dzielił życie między marynarkę wojenną, a obowiązki rodzinne. Kiedy zrzucił mundur, były oficer zajął się rozrastającą rodziną, zarządzaniem majątkiem oraz... działalnością polityczną i publicystyczną. Jej kierunek nie był na rękę władzy, szczególnie po 1918 roku borykającej się ze społecznymi niepokojami wzbudzanymi przez soldateskę rozczarowaną klęską wojenną i nieprzychylnymi dla Niemiec rozstrzygnięciami politycznymi, ekonomicznymi oraz terytorialnymi.

Z powodu przekonań i prowadzonej działalności stał się obiektem zainteresowania ówczesnego wymiaru sprawiedliwości i, co gorsza, także wojskowych dążących do utrzymania niemieckiej supremacji w Europie. Dla wielu środowisk obecność takiej jednostki była realnym zagrożeniem prowadzonej polityki lub interesów. W efekcie kilka razy stawał przed sądami, pod zarzutem szerzenia idei rewolucjonistycznych był aresztowany i osadzony m.in. w więzieniu sądowym w Schneidemühl. Razem z nim zatrzymano francuskich jeńców wojennych, których Paasche zatrudniał w majątku. Wśród nich znalazł się sierżant Armand Chouffet, autor jednego z pamiętników opublikowanych w książce o obozie jenieckim Kriegsgefangenenlager Schneidemühl.

Niestety, obrana droga nie była jego świetlanym przeznaczeniem, gdyż krzyżowała się z interesami ludzi, rozpoczynającymi w drugim/trzecim dziesięcioleciu XX wieku budować nowe, ale niekoniecznie lepsze Niemcy. Nie było im po drodze z takimi postaciami jak Rose Luxemburg czy Karl Liebknecht, którzy ze względu na poglądy marksistowskie zostali zamordowani przez bojówkarzy w 1919 roku. Z takiego samego powodu 21.05.1920 roku, we własnym majątku, na oczach dzieci zastrzelono Hansa Paasche. Opisując wydarzenie, ówczesna prasa podała oficjalne okoliczności, lakonicznie informując o tragicznych skutkach 'próby ucieczki'... Oczywiście, odbyło się dochodzenie z wynikiem potwierdzającym zasadność użycia broni. Sprawę prowadziła prokuratura w Schneidemühl.

Pogrzeb miał miejsce w Waldfrieden i wzięły w nim udział czołowe osobistości świata polityki oraz liczna reprezentacja lokalnej społeczności, w dużej mierze oburzonej bezwzględnym potraktowaniem szanowanego człowieka. Grób Hansa Paasche ulokowano w miejscu śmierci i przykryto granitowym kamieniem z okolicznościową inskrypcją. Oryginalnej płyty dzisiaj nie ma, bo za zgodą polskich władz została przewieziona przez córkę Helgę do Niemiec i stanowi eksponat w zamku Burg Ludwigstein. Jest za to oznaczone miejsce pochówku z jakże trafną sentencją: 'Ich habe mehr gesät als geschnitten' (pol. 'Więcej posiałem niż zebrałem')

Dzisiaj po majątku Waldfrieden zostały ruiny, ledwo czytelne pozostałości budynków gospodarczych i młyna, kilka nagrobków na dwóch pobliskich cmentarzykach oraz... wymowne, samotne schody. 'Schody do nieba', tak nazwano trakt prowadzący kiedyś od młyna do pałacu, a dzisiaj wiodący donikąd, gdzieś w górę, gdzie nie ma już nic, prócz lasu i resztek budowli. Wokół rośnie starodrzewie, a niektóre z okazów uzyskały miano pomników przyrody, pamiętających zapewne tamte czasy. Za młynówką rozpościera się tajemniczy leśny zakątek o klimacie i walorach, jak z baśni braci Grimm - naprawdę!

Poznałem to miejsce będąc wielokrotnie gościem Leśnego Zacisza i mam propozycję wspólnego wyjazdu. Jeśli ktoś będzie mieć ochotę na poznanie okolic Waldfrieden, to serdecznie zapraszam do kontaktu. W okolicy jest niezwykle ciekawy i doskonale zachowany artyleryjski schron obserwacyjny wchodzący w skład Pommernstellung, ruiny umocnień odcinka o randze nie mniejszej, jak np. w Strzalinach oraz kilka intrygujących pamiątek rozsianych w lesie, których topografia jest znana, lecz lokalizacja w terenie już nie taka oczywista, prócz znawców tematu :D Numer do kontaktu 502sześćjedensześć990.

PS. W pisanym naprędce tekście znalazło się pierwotnie kilka błędów, które mam nadzieję poprawiłem, oddając szacunek faktom.