Oczywiście, że Cię rozumiem. Sam mam podobne odczucia w stosunku do mojego miejsca urodzenia :wink: .Kreska pisze:Jest jednak cos takiego jak irracjonalne pragnienia Polonusow. Chcieliby wpadac sobie do miejsc, z ktorych wyjechali dawno temu i zastawac je za kazdym razem nienaruszone. To dosc egoistyczne podejscie, ale mam nadzieje, ze do wybaczenia.
Wzgórze Mewisa
- obserwator
- Posty: 320
- Rejestracja: 16 sty 2006, 07:51
- Lokalizacja: Wielkopolska
- Podziękowano: 1 raz
- Kontakt:
Stawki
- obserwator
- Posty: 320
- Rejestracja: 16 sty 2006, 07:51
- Lokalizacja: Wielkopolska
- Podziękowano: 1 raz
- Kontakt:
Droga
A to dla mnie nowość! Cały czas byłem przekonany, że ta ślepa droga jest pozostałością po powojennych przebudowach. Jeszcze do niedawna była bardziej tajemnicza - prowadziła przez las. Droga w kierunku Kotunia i przez skrzyżowanie w lewo na Stobno mogła jednak być wytyczona już "za Niemca".Ikarus pisze:Ktoś wie może kiedy zmienił się przebieg drogi do Trzcianki (na obecny - ul. Siemiradzkiego)? Ja słyszałem, że jeszcze "za Niemca", ale nie wiem na ile to prawda.
Przypuszczam jednak, że droga do Trzcianki prowadząca teraz przez Siemiradzkiego, powstała po wojnie. Jest to przecież związane z nasypami i wiaduktem koło dworca. HEJ!
- BOGDAN
- PRZYJACIEL
- Posty: 1001
- Rejestracja: 11 lut 2006, 22:25
- Lokalizacja: Piła - Staszyce
- Podziękowano: 1 raz
Nasyp łączący wiadukt kolejowy z Karlsbergiem powstał w roku 1939. Szosa na Trzciankę (odcinek od Karlsbergu do starej szosy) w tym samym czasie - figuruje na mapie z 1940 roku. Przedtem nie!!!
Stara szosę - ul. Wyspiańskiego i dalej została "zlikwidowana" skutkiem rozbudowy w tym rejonie stacji rozrządowej. Widać to dokładnie na mapie z roku 1939 i późniejszych.
Rosjanie, a tym bardziej Polacy w okresie powojennym nie mieli z tym nic wspólnego. Czyli sprawa jest wyjaśniona.
Pozdrawiam
Stara szosę - ul. Wyspiańskiego i dalej została "zlikwidowana" skutkiem rozbudowy w tym rejonie stacji rozrządowej. Widać to dokładnie na mapie z roku 1939 i późniejszych.
Rosjanie, a tym bardziej Polacy w okresie powojennym nie mieli z tym nic wspólnego. Czyli sprawa jest wyjaśniona.
Pozdrawiam
-
- PRZYJACIEL
- Posty: 2009
- Rejestracja: 14 maja 2006, 17:32
- Lokalizacja: Piła
- Podziękowano: 2 razy
- Kontakt:
Dla chronologii i trochę nieskromnie dodam, że ów lasek sadził m.in. mój ojciec w latach 60-tych (jeśli dobrze pamiętam to na początku tej dekady).
Co do jeziora Karasiowego to zauważyłem, że podobnie jak ono okresowo pozbawiony jest wody również strumyk, który do niego wpływa. Swój początek bierze gdzieś w okolicach ul. Krzywej. Na jednej ze starych map dostrzegłem nieistniejący zbiornik wodny w okolicy przejazdu na ul. Wyspiańskiego. Być może to kolejny przykład czegoś o czym mawia się stepowaceniem Wielkopolski.
Co do niszczejącej drogi (podobny los spotyka drogę Kalina-Kaczory). Raz spotkałem samochód tuż przy jej krańcu przy jeziorku Karasiowym. Osoby z niego zapytały mnie jak dojechać do nieznanej mi rodziny. Skąd ich błąd. Czy wynikał z tego, że pamiętali drogę nieprzerwaną tego nie wiem. W każdym razie wyglądało to dość sympatycznie.
- obserwator
- Posty: 320
- Rejestracja: 16 sty 2006, 07:51
- Lokalizacja: Wielkopolska
- Podziękowano: 1 raz
- Kontakt:
Masz rację - dziękuję. Z tej mapy wynika też, że równocześnie w tym samym czasie istniała jeszcze owa obecnie "ślepa" droga. Nie było też połączenia ze skrzyżowania z drogi na Kotuń w kierunku Stobna (chyba tylko leśna droga). Fragment mapki z 1940 r.:BOGDAN pisze:Nasyp łączący wiadukt kolejowy z Karlsbergiem powstał w roku 1939. Szosa na Trzciankę (odcinek od Karlsbergu do starej szosy) w tym samym czasie - figuruje na mapie z 1940 roku. Przedtem nie!!!
Dalej trochę. Gdy byłem nieco młodszy, a strumień obfitował w wodę, urządziliśmy wyprawę do jego źródeł. Patrząc od tyłu, po przecięciu linii kolejowej Piła - Wałcz, strumień "wychodzi" z lasu, przecina polną drogę i prymitywne zabudowania, po czym skręca w kierunku zachodnim. Dalej przecina, dziś już asfaltową drogę na działki. Kilkaset metrów dalej jest/było jego źródło. Wypływa(ł) on ze zbiornika wodnego leżącego w pobliżu lasu.ziolek pisze:Co do jeziora Karasiowego to zauważyłem, że podobnie jak ono okresowo pozbawiony jest wody również strumyk, który do niego wpływa. Swój początek bierze gdzieś w okolicach ul. Krzywej
-
- PRZYJACIEL
- Posty: 2009
- Rejestracja: 14 maja 2006, 17:32
- Lokalizacja: Piła
- Podziękowano: 2 razy
- Kontakt:
Słuszna uwaga. Tak właśnie przypuszczałem, ale z braku nazwy tej asfaltowej drogi dla uproszczenia podałem ulicę Krzywą.
Czy masz na myśli tzw. obwodnicę wybudowaną na czas budowy obecnego wiaduktu kolejowego (jest to niedawno wysypana gresem droga za Prefabetem)?Nie było też połączenia ze skrzyżowania z drogi na Kotuń w kierunku Stobna (chyba tylko leśna droga).
- obserwator
- Posty: 320
- Rejestracja: 16 sty 2006, 07:51
- Lokalizacja: Wielkopolska
- Podziękowano: 1 raz
- Kontakt:
Tak - pisałem o tej drodze. Ostatnio została trochę poprawiona. Istnieje jednak od wielu lat. Kiedyś myślałem, że jej powstanie było związane z likwidacją "ślepej" drogi obok jez. Karasiowego. Teraz już nie jestem pewien jak to było... Współczesna mapka tej drogi (łącznik między drogą na Kotuń a drogą do Stobna):ziolek pisze:Czy masz na myśli tzw. obwodnicę wybudowaną na czas budowy obecnego wiaduktu kolejowego (jest to niedawno wysypana gresem droga za Prefabetem)?
Te drugie, mniejsze schody istnieją nadal. Chyba jednak we współczesnym wydaniu. Pokręciłem się jeszcze powyżej nich w okolicy owej "półki" o której piszesz. Teraz to jest blisko ronda Ceglana-Warsztatowa. Powyżej jest trochę bardziej płaski teren zasypany o tej porze liśćmi. Znalazłem tam jednak dziwne dwa doły. Nie wyglądają na tegoroczne ale nie są też stare. Każdy z nich ma jakieś 2x2 metry. Dookoła pełno dzikich pędów samosiejek. Nie mam pojęcia kto to wykopał... Poszukiwacze skarbów, metali? Ciekaw jestem czy widział je BOGDAN - wyżej pisze, że był w tej okolicy. Fotki z tego miejsca:Kreska pisze:Byl to bardzo niewielki obszar wielkosci moze jednego pokoju. Lezal na zboczu, tuz przy ulicy. Zbocze od Ceglanej i Warsztatowej mialo budowe tarasowa, choc nie wszedzie. Tam gdzie zbocze opadalo rowno to np. obecne podejscie schodami naprzeciw skrzyzowania z Buczka. Moze jakies 10m od tych schodow, na zboczu byly drugie schody. Mialy moze 6-8 stopni. Zaraz po wejsciu po nich znajdowalo sie to plato, nazwe to teraz polka ( brak polskich literek ! ), bo byla duzo mniejsza niz nizsze plato od strony Warsztatowej, ktore juz nawet nie istnieje bo je pochlonela nowa droga.
Kto i dlaczego akurat tam zostal pochowany byloby dobrze sie dowiedziec, ale nie jest to chyba mozliwe po, byc moze, nawet 100 latach.
Serdeczne pozdrowionka dla Kolegów i Koleżanek!
Hej, Obserwatorze. Zdjecia ladniutkie, ale to niezupelnie w tym miejscu. Troche za daleko w strone ronda i troszke za wysoko. Smiem przypuszczac, ze ta polka nie istnieje. Gdyby istniala, po moim opisie nie byloby trudno trafic. Nie bylo to dalej jak naprzeciw wejscia do naroznego domu, ale nie tego wejscia na samym rogu, lecz zdecydowanie od Ceglanej. Pozdrowka :)
-
- PRZYJACIEL
- Posty: 2009
- Rejestracja: 14 maja 2006, 17:32
- Lokalizacja: Piła
- Podziękowano: 2 razy
- Kontakt:
Dziś potwierdziły się moje przypuszczenia. Strumyk w okolicy Krzywej zawierał wodę, natomiast przecinający Kotuńską Drogę był suchy. Nie znam się na hydrologii i nie potrafię odpowiedzieć sobie na pytanie coż się z nim dzieje, że na pewnymn odcinku staję się suchy. Czuję, że bez dogłębnej penetracji lasu się nie obędzie. ;)ziolek pisze:Słuszna uwaga. Tak właśnie przypuszczałem, ale z braku nazwy tej asfaltowej drogi dla uproszczenia podałem ulicę Krzywą.
Dzisiaj wraz z Aragornem też pokręciłem się po tej okolicy (te dwa doły także zauważyliśmy). Po grobie i półce raczej nie ma śladu. Zwiedziliśmy resztki internatu. Oprócz "głównej" pozostałości (jak już pisałem zapewne fragment schodów) w pobliżu jest sporo betonowych i ceglanych fragmentów. Znacznie większe fundamenty znajdują się w dalszej części wzgórza, za ul. Reymonta. Są tam pozostałości zapewne domów stojących przed 1945 r. w tym miejscu oraz dwa fundamenty wyglądające jak podstawy kominów.
Myślę, że jest kilka przyczyn zaniku wody w strumieniu. W okolicach linii kolejowej Piła - Wałcz często wylewał na okoliczne łąki. Poza tym jego koryto od wielu lat jest mocno zaniedbane. Słaby prąd nie ma siły przebić się przez coraz większe ilości chwastów. Dość dawno nie byłem nad strumieniem i też myślę, że trzeba by to zbadać.ziolek pisze:Dziś potwierdziły się moje przypuszczenia. Strumyk w okolicy Krzywej zawierał wodę, natomiast przecinający Kotuńską Drogę był suchy. Nie znam się na hydrologii i nie potrafię odpowiedzieć sobie na pytanie cóż się z nim dzieje, że na pewnym odcinku staję się suchy. Czuję, że bez dogłębnej penetracji lasu się nie obędzie. ;)ziolek pisze:Słuszna uwaga. Tak właśnie przypuszczałem, ale z braku nazwy tej asfaltowej drogi dla uproszczenia podałem ulicę Krzywą.
Ps. Przydałby się chyba nowy wątek nt. strumienia, bo nasze rozważania mają raczej luźny związek ze Wzgórzem Mewisa :)
Obiecalam, ze dam znac jak dowiem sie cokolwiek wiecej o grobie na zboczu Wzgorza Mewisa. Brat mojej kolezanki, pan ok. 60 lat, nie pamieta nazwiska, ale pamieta, ze zawieralo "von". Mowilo sie po wojnie, ze jest tam pochowany ktos z rodziny wlascicieli okolicznej fabryki, wiec pewnie cegielni.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
- obserwator
- Posty: 320
- Rejestracja: 16 sty 2006, 07:51
- Lokalizacja: Wielkopolska
- Podziękowano: 1 raz
- Kontakt:
wzgórze Mewisa
Witaj Kresko! Przy okazji jeszcze raz pooglądałem te schodki od ul. Ceglanej. Na fotce na pierwszym planie widać te mniejsze i starsze. W oddali są te wyższe i współczesne (naprzeciw ul. Buczka). Blisko tych pierwszych, niskich jest nadal takie "plato" - dość równy teren stanowiący swego rodzaju półkę. Dziś nie ma tam oczywiście nic prócz liści :wink:
Tak na marginesie - temu "von..." trafiło się dość ładne miejsce na wieczny odpoczynek. Współczesne cmentarze wyglądają jak masówka i mało mają wspólnego z wieczną zadumą...
Tak na marginesie - temu "von..." trafiło się dość ładne miejsce na wieczny odpoczynek. Współczesne cmentarze wyglądają jak masówka i mało mają wspólnego z wieczną zadumą...
- BOGDAN
- PRZYJACIEL
- Posty: 1001
- Rejestracja: 11 lut 2006, 22:25
- Lokalizacja: Piła - Staszyce
- Podziękowano: 1 raz
W rejonie ul. Ceglanej istniały kiedyś dwie cegielnie. Właścicielami ich byli:Kreska pisze:Obiecalam, ze dam znac jak dowiem sie cokolwiek wiecej o grobie na zboczu Wzgorza Mewisa. Brat mojej kolezanki, pan ok. 60 lat, nie pamieta nazwiska, ale pamieta, ze zawieralo "von". Mowilo sie po wojnie, ze jest tam pochowany ktos z rodziny wlascicieli okolicznej fabryki, wiec pewnie cegielni..
1. BRANDT,
2. HERTEL.
Żaden z nich nie używał przedrostka - von.
Ów "nagrobek" musiał dotyczyć kogoś całkiem innego. Na pewno nie był to ktoś znaczny, gdyż nie został ów "obiekt" wzmiankowany w żadnym ze znanych mi opracowaniach niemieckich. Chociażby w książce - Richard Havemann - Die Kreisstadt Schneidemühl. Ein Führer durch Schneidemühl und Umgebung - Schneidemühl 1914.
Pozdrawiam
Witaj Obserwatorze!
Jak milo, ze to miejsce i schodki pozostaly w miare niezmienione. A "von..." ma doskonala lokalizacje, tyle, ze troche straszyl dzieci :).
Jestem wdzieczna za wszelkie fotki ubarwiajace posty. Zbieram je skrupulatnie. Na rok 2007 zredagowalam juz kalendarz na moj wlasny uzytek. Sklada sie z najpiekniejszych obiektow architektury przedwojennej Pily. Na kolejny rok zbieram zdjecia krajobrazowe z pilskich parkow, lasow, jezior, stawow itp. Juz pare mam z tego watku. Gdyby komus chcialo sie zrobic zdjecie w snieznej szacie naszym Gorkom i Stawkom... to och! :)
Pozdrowka.
Jak milo, ze to miejsce i schodki pozostaly w miare niezmienione. A "von..." ma doskonala lokalizacje, tyle, ze troche straszyl dzieci :).
Jestem wdzieczna za wszelkie fotki ubarwiajace posty. Zbieram je skrupulatnie. Na rok 2007 zredagowalam juz kalendarz na moj wlasny uzytek. Sklada sie z najpiekniejszych obiektow architektury przedwojennej Pily. Na kolejny rok zbieram zdjecia krajobrazowe z pilskich parkow, lasow, jezior, stawow itp. Juz pare mam z tego watku. Gdyby komus chcialo sie zrobic zdjecie w snieznej szacie naszym Gorkom i Stawkom... to och! :)
Pozdrowka.
Bogdanie, jestem sklonna przyznac Ci racje. Przekazalam to co mi powiedziano, a powiedziano to bez zadnego udokumentowania historycznego. Taka tam sobie luzna relacja ze wspomnien tego pana. Ogladalam w dziecinstwie wiele grobow niemieckich, m.in. na cmentarzu przy ul. WP., czy w Gorzowie. Fascynowaly mnie. Dlatego troche sama bylam zaskoczona ta wiadomoscia, poniewaz jak na grafa, to jego nagrobek przedstawial sie nader skromnie. Robil wrazenie grobu dziecka (co moze by nie wykluczalo tzw. dobrego pochodzenia) i to grobu baaardzo starego.
Gdybym mieszkala w Niemczech, zajelabym sie wyjasnieniem tej zagadki, bo jest dla mnie coraz bardziej ciekawa.
Obserwatorze, zdjecia sa przeurocze! Dzieki.
Pozdrowienia dla Was :)
Gdybym mieszkala w Niemczech, zajelabym sie wyjasnieniem tej zagadki, bo jest dla mnie coraz bardziej ciekawa.
Obserwatorze, zdjecia sa przeurocze! Dzieki.
Pozdrowienia dla Was :)
- obserwator
- Posty: 320
- Rejestracja: 16 sty 2006, 07:51
- Lokalizacja: Wielkopolska
- Podziękowano: 1 raz
- Kontakt:
Stawki - Wzgórze Mewisa
Tak zwane Stawki obok ul. Ceglanej są nadal miejscem w kórym można czytać historię ze śladów na ziemi. To swego rodzaju oaza w centralnej części miasta. W części bliższej ul. Mickiewicza mało się zmieniło - widać ślady po bombardowaniu - kolejne leje spadających bomb. Doły układają się w linię prowadzącą do dawnych zabudowań kolejowych przy Warsztatowej.
Niedaleko tych lejów jest coś co wygląda jak podstawa komina, pewnie stał tam jakiś budynek:
Pewnie wszystkim znane są spore fundamenty domów bliżej ul. Reymonta; jest tam prawie identyczna podstawa. Niewielkie pozostałości budynków są też w zachodniej części wzgórza, między dawnym przedłużeniem ul. Wyszyńskiego a obwodnicą.
Pewnie wszystkim znane są spore fundamenty domów bliżej ul. Reymonta; jest tam prawie identyczna podstawa. Niewielkie pozostałości budynków są też w zachodniej części wzgórza, między dawnym przedłużeniem ul. Wyszyńskiego a obwodnicą.
Tydzień temu wpadłam na jeden dzień do Piły. Rzecz jasna, odwiedziłam Warsztatową i obejrzałam okrojone Górki. Patrząc okiem Pilanina, można uznać widok za imponujący, elegancki taki, że ho ho. Moje oko widzi to dwojako: naprawdę ładnie, i naprawdę mi żal, że nie jest to już obraz z mojego dzieciństwa. Żeby nam Wzgórze Mewisa vel Górki vel Stawki nie znikało sukcesywnie z pamięci, wraz z przemianami czynionymi na tym terenie, napiszę jeszcze kilka zdań z moich o nim wspomnień.
W latach 50-tych i 60-tych co roku wiosną zjeżdżały się cygańskie wozy i zatrzymywały gromadnie po lewej stronie dużego stawu (patrząc od ul. Ceglanej). Paliły się ogniska, wieczorami w całej okolicy słychać było cygańskie granie i śpiewanie. Mimo, że co niektórzy dorośli twierdzili, że Cyganie porywają polskie dzieci, często chodziliśmy podglądać ich obyczaje, ich tańce. Czasami rozmawialiśmy z cygańskimi dziećmi, także ich rodzicami. Nie było specjalnie żadnych scysji z nimi, ja nie pamiętam. Żal nam było, gdy utopił się w stawie ich chłopiec. Smutno się też zrobiło, gdy zabroniono im wędrować...
W latach 50-60 każde dziecko w promieniu kilometra od wzgórza wiedziało co to jest "Warsztatówa". Warsztatówy już nie ma, a było to piaszczyste zbocze wzgórza, opadające prosto na łuk łączący ulicę Ceglaną z Warsztatową (przy wiekowym kasztanowcu). Po jego obu stronach rosły potężne drzewa m.in. klony i wyyysoka topola srebrzysta. Zbocze Warsztatówa pełniło szczególne, ważne zadanie zimą.
Dzieci z rozległej okolicy zbierały się tam z sankami i zjeżdżały na nich z dziką pasją. Prosto na ulicę. Nie było wtedy żadnego murku wokół wzgórza, a samochód przejeżdżał może ze trzy razy na dzień. Częściej jeździły wozy z końmi, bo przy ZTNK wydawano węgiel.
Wszyscy jednak mieli wzgląd na dzieci na sankach, wszystkim sprawa była znana.
Warsztatówa była dość stroma i nabierając dobrego rozpędu, można było przejechać tę szeroką ulicę i dalej zjechać niższym zboczem na łąkę, zwaną na przedwojennych planach Niwki. Łąka ta bowiem leżała znacznie niżej poziomu ulicy. Została zasypana i zrównana gdzieś koło lat 70 tych. Łąka miała swój urok. Ograniczała ją ulica, domki i ogrody po lewej, odnoga rzeki Farbiarskiej na wprost i rów melioracyjny po prawej, wzdłuż ulicy Krynicznej. Rosła tam piękna wierzba płacząca, której gałąź zakiełkowała mi w Norwegii (dziecko kasztanowca też mi rośnie ochoczo). Pasły się na niej owce. No, a zimą można było pomknąć na sankach z Warsztatówy poprzez całą łąkę, aż do rzeki Farbiarskiej. Warsztatówę widziałam z mojego okna. Kiedy chorowałam i nie wolno mi było wyjść z domu, a i nie mieliśmy jeszcze telewizora, co by sobie bajki pooglądać, siedziałam przy oknie godzinami i patrzałam na szalejące radośnie dzieciaki.
Stawki również służyły za ośrodek sportów zimowych, dokładnie za lodowisko dla łyżwiarzy, zwłaszcza duży staw.
To dla uczczenia pamięci tego wzgórza.
Pozdrówka :)
W latach 50-tych i 60-tych co roku wiosną zjeżdżały się cygańskie wozy i zatrzymywały gromadnie po lewej stronie dużego stawu (patrząc od ul. Ceglanej). Paliły się ogniska, wieczorami w całej okolicy słychać było cygańskie granie i śpiewanie. Mimo, że co niektórzy dorośli twierdzili, że Cyganie porywają polskie dzieci, często chodziliśmy podglądać ich obyczaje, ich tańce. Czasami rozmawialiśmy z cygańskimi dziećmi, także ich rodzicami. Nie było specjalnie żadnych scysji z nimi, ja nie pamiętam. Żal nam było, gdy utopił się w stawie ich chłopiec. Smutno się też zrobiło, gdy zabroniono im wędrować...
W latach 50-60 każde dziecko w promieniu kilometra od wzgórza wiedziało co to jest "Warsztatówa". Warsztatówy już nie ma, a było to piaszczyste zbocze wzgórza, opadające prosto na łuk łączący ulicę Ceglaną z Warsztatową (przy wiekowym kasztanowcu). Po jego obu stronach rosły potężne drzewa m.in. klony i wyyysoka topola srebrzysta. Zbocze Warsztatówa pełniło szczególne, ważne zadanie zimą.
Dzieci z rozległej okolicy zbierały się tam z sankami i zjeżdżały na nich z dziką pasją. Prosto na ulicę. Nie było wtedy żadnego murku wokół wzgórza, a samochód przejeżdżał może ze trzy razy na dzień. Częściej jeździły wozy z końmi, bo przy ZTNK wydawano węgiel.
Wszyscy jednak mieli wzgląd na dzieci na sankach, wszystkim sprawa była znana.
Warsztatówa była dość stroma i nabierając dobrego rozpędu, można było przejechać tę szeroką ulicę i dalej zjechać niższym zboczem na łąkę, zwaną na przedwojennych planach Niwki. Łąka ta bowiem leżała znacznie niżej poziomu ulicy. Została zasypana i zrównana gdzieś koło lat 70 tych. Łąka miała swój urok. Ograniczała ją ulica, domki i ogrody po lewej, odnoga rzeki Farbiarskiej na wprost i rów melioracyjny po prawej, wzdłuż ulicy Krynicznej. Rosła tam piękna wierzba płacząca, której gałąź zakiełkowała mi w Norwegii (dziecko kasztanowca też mi rośnie ochoczo). Pasły się na niej owce. No, a zimą można było pomknąć na sankach z Warsztatówy poprzez całą łąkę, aż do rzeki Farbiarskiej. Warsztatówę widziałam z mojego okna. Kiedy chorowałam i nie wolno mi było wyjść z domu, a i nie mieliśmy jeszcze telewizora, co by sobie bajki pooglądać, siedziałam przy oknie godzinami i patrzałam na szalejące radośnie dzieciaki.
Stawki również służyły za ośrodek sportów zimowych, dokładnie za lodowisko dla łyżwiarzy, zwłaszcza duży staw.
To dla uczczenia pamięci tego wzgórza.
Pozdrówka :)
Utwórz konto lub zaloguj się, aby dołączyć do dyskusji..
Musisz być zarejestrowanym użytkownikiem, aby móc opublikować odpowiedź.
Utwórz konto
Zarejestruj się, aby dołączyć do Nas!
Zarejestrowani użytkownicy, mają dużo więcej przywilejów, związanych z użytkowaniem forum.
Rejestracja i korzystanie z forum jest całkowicie bezpłatne.