Strumień na zachodnich obrzeżach Piły
Strumień na zachodnich obrzeżach Piły
W wątku na temat Wzgórza Mewisa rozwinął się dość mocno podwątek o strumyku, płynącym na zachodnich obrzeżach Piły. Niewiele to miało wspólnego ze Wzgórzem Mewisa, wiec zakładam nowy temat.
Strumień dopływał kiedyś do jeziora Karasiowego (dziś wyschniętego). Obecnie na pewnym odcinku, kilkaset metrow po przecięciu linii kolejowej Pila-Wałcz, zanika. Tak sie złożyło, że wczoraj byłem na świątecznym spacerze w tych okolicach. Oto dwie fotki, przedstawiąjace koryto owego strumyka.
Jak widać koryto strumyka zostało oczyszczone. Wygląda całkiem nieźle. Sęk w tym, że w tym miejscu nie ma już w nim wody.
Woda zanika w tym miejscu. Dalej, w górę strumienia, nie szedłem, ale podejrzewam, że jego wody rozlewają się na łaki i dlatego traci on swój impet.
Strumień dopływał kiedyś do jeziora Karasiowego (dziś wyschniętego). Obecnie na pewnym odcinku, kilkaset metrow po przecięciu linii kolejowej Pila-Wałcz, zanika. Tak sie złożyło, że wczoraj byłem na świątecznym spacerze w tych okolicach. Oto dwie fotki, przedstawiąjace koryto owego strumyka.
Jak widać koryto strumyka zostało oczyszczone. Wygląda całkiem nieźle. Sęk w tym, że w tym miejscu nie ma już w nim wody.
Woda zanika w tym miejscu. Dalej, w górę strumienia, nie szedłem, ale podejrzewam, że jego wody rozlewają się na łaki i dlatego traci on swój impet.
-
- PRZYJACIEL
- Posty: 2009
- Rejestracja: 14 maja 2006, 17:32
- Lokalizacja: Piła
- Podziękowano: 2 razy
- Kontakt:
Hm... Ekspertem z zakresu hydrologii nie jestem, ale odnoszę wrażenie, iż strumień ten został mocno uregulowany, a być może nawet sztucznie przedłużony tak by wpadał do jeziora Karasiowego. Jak pamiętam tuż przy tym jeziorze biegnie podziemną metalową rurą. Być może to co uwieczniłeś na fotografii to naturalny koniec tego strumienia, który to koniec występował przed "wydłużeniem" strumienia, a być może na skutek czegoś strumień znalazł swoje nowe "rozlewisko", inne niż jezioro Karasiowe.
Rzeczywiście, w końcowym odcinku, po minięciu gospodarstwa przy Kotuńskiej Drodze, strumień płynął podziemną rurą, ale do rury z miejsca w którym robiłem te zdjęcia jest jeszcze około kilometra.
Czy strumyk został sztucznie wydłużony? Raczej wątpię. Moim zdaniem są dwie przyczyny dla których strumyk się urywa. Pierwsza to rozlewanie się jego wód na okoliczne łąki, na skutek sztucznego przerwania jego brzegów. Druga - ujemny bilans wodny. Wysychają Płotki, Piaszczyste, Stobno, wysycha i strumyk.
Czy strumyk został sztucznie wydłużony? Raczej wątpię. Moim zdaniem są dwie przyczyny dla których strumyk się urywa. Pierwsza to rozlewanie się jego wód na okoliczne łąki, na skutek sztucznego przerwania jego brzegów. Druga - ujemny bilans wodny. Wysychają Płotki, Piaszczyste, Stobno, wysycha i strumyk.
Nie sądzę, żeby strumyk był sztucznie połączony z Jez. Karasiowym.
Jego wydajność jest niewielka i póki płynął spokojnie do jeziora było ok. Później, na początku lat 90-tych ktoś wpadł na radosny pomysł wykopania stawów na łąkach w okolicach ulicy Wypoczynkowej, które zasilane były wodami strumyka i tak doprowadzono do zaniku J. Karasiowego - po prostu całość wody wlewała się do stawów i to co z nich wypływało nie starczało już by zasilić naturalny zbiornik.
Ostatnio swoją cegiełkę do całej sprawy dołożyli leśnicy przerywając groblę oddzielającą strumień od łąk, w pobliżu miejsca z którego drugą fotkę zrobił drstein. Chodziło o utworzenie zbiornika w tym rejonie, a przynajmniej czegoś na kształt wilgotnej łąki. Niestety, nie pomyślano o jeziorze i o tym, że strumień ma ograniczoną, a przy tym niewielką wydajność. Oczywiście nie bez znaczenia jest wspomniane obniżanie wód gruntowych, ale jednak w dużej mierze zanik Jez. Karasiowego zawdzięczamy bezmyślnej działalności ludzi. Niestety.
Jego wydajność jest niewielka i póki płynął spokojnie do jeziora było ok. Później, na początku lat 90-tych ktoś wpadł na radosny pomysł wykopania stawów na łąkach w okolicach ulicy Wypoczynkowej, które zasilane były wodami strumyka i tak doprowadzono do zaniku J. Karasiowego - po prostu całość wody wlewała się do stawów i to co z nich wypływało nie starczało już by zasilić naturalny zbiornik.
Ostatnio swoją cegiełkę do całej sprawy dołożyli leśnicy przerywając groblę oddzielającą strumień od łąk, w pobliżu miejsca z którego drugą fotkę zrobił drstein. Chodziło o utworzenie zbiornika w tym rejonie, a przynajmniej czegoś na kształt wilgotnej łąki. Niestety, nie pomyślano o jeziorze i o tym, że strumień ma ograniczoną, a przy tym niewielką wydajność. Oczywiście nie bez znaczenia jest wspomniane obniżanie wód gruntowych, ale jednak w dużej mierze zanik Jez. Karasiowego zawdzięczamy bezmyślnej działalności ludzi. Niestety.
Jedna rzecz mnie jednak zastanawia. Kto i po co oczyścił koryto strumienia? Nawet tam, gdzie nie ma od dawna wody.RR pisze:Ostatnio swoją cegiełkę do całej sprawy dołożyli leśnicy przerywając groblę oddzielającą strumień od łąk, w pobliżu miejsca z którego drugą fotkę zrobił drstein. Chodziło o utworzenie zbiornika w tym rejonie, a przynajmniej czegoś na kształt wilgotnej łąki. Niestety, nie pomyślano o jeziorze i o tym, że strumień ma ograniczoną, a przy tym niewielką wydajność. Oczywiście nie bez znaczenia jest wspomniane obniżanie wód gruntowych, ale jednak w dużej mierze zanik Jez. Karasiowego zawdzięczamy bezmyślnej działalności ludzi. Niestety.
Rów najprawdopodobniej czyszczą leśnicy. W nadziei, że woda popłynie, co w świetle faktów które opisałem powyżej może budzić zastanowienie.
Przeanalizowałem archiwalne mapy i rzeczywiście wiele wskazuje, że rów jest sztucznie wykopany. Co prawda jego charakter na to wskazuje, ale myślałem, że jest po prostu uregulowany i wyprostowany, a jednak wygląda na to, ze ma zupełnie sztuczny charakter. Na mapie z początku XIX w. widać system kanałów nie mających połączenia z Jez. Karasiowym, podobnie na mapie WIG z lat 30-tych (w skali 1:100 000), ale już na mapie w skali 1:25 000 (rok 1940) strumień wpływa do jeziora.
Oto mapki:
Tym samym, można podejrzewać, że zanik strumienia nie jest pierwotną przyczyną wysychania Jez. Karasiowego, aczkolwiek korelacja jest wyraźna. W latach kiedy strumyk dopływał, ten płytki zbiornik szybko wypełniał się wodą.
Pozdrawiam,
Rafał
Przeanalizowałem archiwalne mapy i rzeczywiście wiele wskazuje, że rów jest sztucznie wykopany. Co prawda jego charakter na to wskazuje, ale myślałem, że jest po prostu uregulowany i wyprostowany, a jednak wygląda na to, ze ma zupełnie sztuczny charakter. Na mapie z początku XIX w. widać system kanałów nie mających połączenia z Jez. Karasiowym, podobnie na mapie WIG z lat 30-tych (w skali 1:100 000), ale już na mapie w skali 1:25 000 (rok 1940) strumień wpływa do jeziora.
Oto mapki:
Tym samym, można podejrzewać, że zanik strumienia nie jest pierwotną przyczyną wysychania Jez. Karasiowego, aczkolwiek korelacja jest wyraźna. W latach kiedy strumyk dopływał, ten płytki zbiornik szybko wypełniał się wodą.
Pozdrawiam,
Rafał
Ciekawostka! :) "Nasz" strumień odradza się. W miejscu, w którym tydzień temu było sucho, dziś płynie woda.
Oto fotka z 25 grudnia:
I to samo miejsce dzisiaj (31 grudnia):
Sprawdziłem jak daleko strumyk daje radę dopłynąć. W porównaniu z 25 grudnia woda pokonała jakieś 400 metrów. Pewnie popłynęłaby dalej, ale opadłe liście, gałęzie i chwasty utworzyły tamę, która skutecznie osłabia nurt. Kilkanaście metrów za tamą strumień zanika. Mimo to sprawa wygląda całkiem obiecująco.
Tama hamuje nurt strumienia.
Na dzień dzisiejszy strumień kończy się w odległości około 600 metrów od Kotuńskiej Drogi.
Oto fotka z 25 grudnia:
I to samo miejsce dzisiaj (31 grudnia):
Sprawdziłem jak daleko strumyk daje radę dopłynąć. W porównaniu z 25 grudnia woda pokonała jakieś 400 metrów. Pewnie popłynęłaby dalej, ale opadłe liście, gałęzie i chwasty utworzyły tamę, która skutecznie osłabia nurt. Kilkanaście metrów za tamą strumień zanika. Mimo to sprawa wygląda całkiem obiecująco.
Tama hamuje nurt strumienia.
Na dzień dzisiejszy strumień kończy się w odległości około 600 metrów od Kotuńskiej Drogi.
-
- PRZYJACIEL
- Posty: 2009
- Rejestracja: 14 maja 2006, 17:32
- Lokalizacja: Piła
- Podziękowano: 2 razy
- Kontakt:
Strumien niedaleko od Kotuńskiej Drogi przepływał przez coś, co przed kilkoma laty można było nazwać polaną. W tej chwili teren ten zarośnięty jest trzciną i inną roślinością bagienną. Traw jakie można było tu zobaczyć już nie ma. Wynika z tego, że w wyniku braku oczyszczania strumienia woda znalazła swoje ujście w gruncie, a nie w jeziorze Karasiowym.
Słów kilka i kilka fotografii z mojej sobotniej wycieczki nad strumień. Widok, który zastałem w sobotę 13 stycznia, bardzo mnie zaskoczył. W porównaniu z niedzielną wyprawą z 7 stycznia woda "cofnęła" się o ładnych kilkaset metrów. Strumień "umierał" jeszcze przed zwalonym drzewem. Dokonałem pierwszego ciekawego odkrycia. Otóż na pewnym odcinku zauważyłem, że dno strumienia jest wyłożone sześciokątnymi betonowymi płytami.
Wyruszyłem na poszukiwanie przyczyny tak słabej kondycji strumienia. Moje przypuszczenia się sprawdziły. W odległości około 150 metrów od linii kolejowej znalazłem rozkopany, zniszczony brzeg. Przez wyrwę na pola wylewało się na moje oko przynajmniej 2/3 płynącej wody.
Cóż było robić? :) Podwinąłem rękawy i zabrałem się do pracy :) Taki oto był jej efekt. Udało mi się w 90 procentach zatamować wyciek. Strumień od razu odzyskał wigor :)
Byłem ciekaw, jakie będą efekty w dalszym biegu. Gdy dotarłem do miejsca, w którym na początku wycieczki zastałem koniec strumienia, po betonowych płytach śmigała już woda.
W ciągu kolejnych kilkudziesięciu minut woda pokonała dalszych kilkaset metrów, aż za ambonę myśliwską. Musiałem już się zbierać, ale pomyślałem, że pojadę jeszcze sfocić mostek na Kotuńskiej Drodze. Tam niestety zastałem widok nieciekawy. O ile strumień dopłynie do drogi, a jest prawdopodobne, że to już się stało, o tyle dalej raczej nie popłynie. Jego koryto po drugiej stronie szosy jest kompletnie zapuszczone. Nie ma szans, aby woda sforsowała te chaszcze.
Na koniec coś mnie jeszcze podkusiło, żeby zajrzeć czy rura pod szosą nie jest zapchana. Stanąłem w korycie strumienia od strony lasu. Rura okazała się czysta, ale gdy podszedłem bliżej dokonałem nie lada odkrycia!!!
Wcześniejsze rozważania RR-a, który postawił tezę, że strumień został przekopany pomiędzy rokiem 1930 a 1940 potwierdziły się. Był to rok 1933 - "Erbaut Ano 1933".
Na ścianie mostku widać również w dolnym rzędzie napis "Schneidemuhl", a powyżej "Dt. Krone" - zapewne skrót od Deutsch Krone. Oprócz tego "Kr. Bauamt" i "Dr. Bez" albo "Jr. Bez". Może to nazwiska osób, które budowały mostek?
Pozdrawiam!
Wyruszyłem na poszukiwanie przyczyny tak słabej kondycji strumienia. Moje przypuszczenia się sprawdziły. W odległości około 150 metrów od linii kolejowej znalazłem rozkopany, zniszczony brzeg. Przez wyrwę na pola wylewało się na moje oko przynajmniej 2/3 płynącej wody.
Cóż było robić? :) Podwinąłem rękawy i zabrałem się do pracy :) Taki oto był jej efekt. Udało mi się w 90 procentach zatamować wyciek. Strumień od razu odzyskał wigor :)
Byłem ciekaw, jakie będą efekty w dalszym biegu. Gdy dotarłem do miejsca, w którym na początku wycieczki zastałem koniec strumienia, po betonowych płytach śmigała już woda.
W ciągu kolejnych kilkudziesięciu minut woda pokonała dalszych kilkaset metrów, aż za ambonę myśliwską. Musiałem już się zbierać, ale pomyślałem, że pojadę jeszcze sfocić mostek na Kotuńskiej Drodze. Tam niestety zastałem widok nieciekawy. O ile strumień dopłynie do drogi, a jest prawdopodobne, że to już się stało, o tyle dalej raczej nie popłynie. Jego koryto po drugiej stronie szosy jest kompletnie zapuszczone. Nie ma szans, aby woda sforsowała te chaszcze.
Na koniec coś mnie jeszcze podkusiło, żeby zajrzeć czy rura pod szosą nie jest zapchana. Stanąłem w korycie strumienia od strony lasu. Rura okazała się czysta, ale gdy podszedłem bliżej dokonałem nie lada odkrycia!!!
Wcześniejsze rozważania RR-a, który postawił tezę, że strumień został przekopany pomiędzy rokiem 1930 a 1940 potwierdziły się. Był to rok 1933 - "Erbaut Ano 1933".
Na ścianie mostku widać również w dolnym rzędzie napis "Schneidemuhl", a powyżej "Dt. Krone" - zapewne skrót od Deutsch Krone. Oprócz tego "Kr. Bauamt" i "Dr. Bez" albo "Jr. Bez". Może to nazwiska osób, które budowały mostek?
Pozdrawiam!
Ciekawe odkrycie
Pomogę w rozszyfrowaniu:
Tu jest trochę gotyk pomieszany z teraźniejszym pismem. /żadnych nazwisk/
ERBAUT ANO 1933 - Wybudowano w 1933
Kr.BAUAMT Dt Krone - (Kr.) - Kreis Bauamt - Powiatowy Urząd Budowy Wałcz
Gr.Bez.Schneidemühl - (Gr. Bez) - Grenz Bezirk - Granicznego okręgu/dzielnicy/Piła
To "D" albo "J" to - Gotyckie "G"
ANO - tu nie ma błędu, w gotyku podłużna kreska nad literą to podwójna litera - "ANNO"
Tak, pamiętam ten most przed ponad 25 laty. Wtedy płynął głęboki strumień.
Pozdrawiam
Tom
Pomogę w rozszyfrowaniu:
Tu jest trochę gotyk pomieszany z teraźniejszym pismem. /żadnych nazwisk/
ERBAUT ANO 1933 - Wybudowano w 1933
Kr.BAUAMT Dt Krone - (Kr.) - Kreis Bauamt - Powiatowy Urząd Budowy Wałcz
Gr.Bez.Schneidemühl - (Gr. Bez) - Grenz Bezirk - Granicznego okręgu/dzielnicy/Piła
To "D" albo "J" to - Gotyckie "G"
ANO - tu nie ma błędu, w gotyku podłużna kreska nad literą to podwójna litera - "ANNO"
Tak, pamiętam ten most przed ponad 25 laty. Wtedy płynął głęboki strumień.
Pozdrawiam
Tom
Dodam jeszcze, że podczas pamiętnej wyprawy 7 stycznia strumień dopływał do łąki zarośniętej trzcinami o której pisał Ziolek, a kończył się tuż przed Kotuńską Drogą. Najbardziej nas zdziwiło to, że przed przepustem obok tej łąki płynął bardzo wartko, a za przepustem całkowicie tracił nurt.
Ciekawe odkrycie z tym mostkiem ;) Przechodziliśmy wtedy obok niego, nawet zrobiłem zdjęcie, ale nie pomyślałem o tym, żeby zajrzeć na drugą stronę...
Ciekawe odkrycie z tym mostkiem ;) Przechodziliśmy wtedy obok niego, nawet zrobiłem zdjęcie, ale nie pomyślałem o tym, żeby zajrzeć na drugą stronę...
Wiem dlaczego tak się dzieje, bo w sobotę widziałem, jak to miejsce wypełnia się wodą. Zaraz za przepustem jest wyraźne zagłębienie w korycie. Można powiedzieć, że strumyk musi popłynąć kawałek pod górę. Oczywiście jest to niemożliwe :) więc zagłębienie musi się najpierw wypełnić, a woda dopiero później z wolna rusza dalej.SA108 pisze:Dodam jeszcze, że podczas pamiętnej wyprawy 7 stycznia strumień dopływał do łąki zarośniętej trzcinami o której pisał Ziolek, a kończył się tuż przed Kotuńską Drogą. Najbardziej nas zdziwiło to, że przed przepustem obok tej łąki płynął bardzo wartko, a za przepustem całkowicie tracił nurt.
- obserwator
- Posty: 320
- Rejestracja: 16 sty 2006, 07:51
- Lokalizacja: Wielkopolska
- Podziękowano: 1 raz
- Kontakt:
W latach 30-tych poprzedniego wieku włożono dużo pracy w zasilanie wodą jez. Karasiowego. Teraz zasilanie jeziorka już nie istnieje - strumyk do niego wpadający to tylko ślad. Mimo ostatnich obfitych deszczy - tak wygląda blisko jeziorka.drstein pisze:Rzeczywiście, w końcowym odcinku, po minięciu gospodarstwa przy Kotuńskiej Drodze, strumień płynął podziemną rurą, ale do rury z miejsca w którym robiłem te zdjęcia jest jeszcze około kilometra.
W części, gdzie teren przebiegał wyżej wodę poprowadzono rurą. Dość łatwo ją odszukać idąc przy korycie dawnego strumyka bezpośrednio od jez. Karasiowego. Nad tą rurą wchodzącą do ziemi leży dużo rozwalonego betonu. Skąd się tu wziął?
Idąc dalej można znaleźć otwarty właz do owej rury w miejscu gdzie skręca ona o 90 stopni w kierunku gospodarstwa i Kotuńskiej Drogi. Rura nadal jest w dobrym stanie i nie wygląda na zapchaną. Wody jednak nie uświadczysz.
Ciekawi mnie jedna sprawa. Gdyby udrożnić koryto strumienia na odcinkach za Kotuńską Drogą, czy możliwe byłoby ponownie wypełnienie wodą jeziora Karasiowego :?: Wizja może trochę fantastyczna, ale widać, że strumyk ma ambicje ;) i dzielnie pokonuje kolejne metry. W sobotę był już 50 metrów od Kotuńskiej Drogi.
-
- PRZYJACIEL
- Posty: 2009
- Rejestracja: 14 maja 2006, 17:32
- Lokalizacja: Piła
- Podziękowano: 2 razy
- Kontakt:
Kilka przepisów Prawa wodnego. ;)
Art. 22. 1. Utrzymywanie śródlądowych wód powierzchniowych polega na zachowaniu lub odtworzeniu stanu ich dna lub brzegów oraz na konserwacji lub remoncie istniejących budowli regulacyjnych w celu zapewnienia swobodnego spływu wód oraz lodów, a także właściwych warunków korzystania z wody.
Art. 25. Zabrania się niszczenia lub uszkadzania brzegów śródlądowych wód powierzchniowych, tworzących brzeg wody budowli lub murów niebędących urządzeniami wodnymi oraz gruntów pod śródlądowymi wodami powierzchniowymi.
Art. 26. Do obowiązków właściciela śródlądowych wód powierzchniowych należy:
1) zapewnienie utrzymywania w należytym stanie technicznym koryt cieków naturalnych oraz kanałów,
2) dbałość o utrzymanie dobrego stanu ekologicznego wód,
3) regulowanie stanu wód lub przepływów w ciekach naturalnych oraz kanałach stosownie do możliwości wynikających ze znajdujących się na nich urządzeń wodnych oraz warunków hydrologicznych,
4) zapewnienie swobodnego spływu wód powodziowych oraz lodów,
5) współudział w odbudowywaniu ekosystemów zdegradowanych przez niewłaściwą eksploatację zasobów wodnych,
6) umożliwienie wykonywania obserwacji i pomiarów hydrologiczno-meteorologicznych oraz hydrogeologicznych.
Art. 22. 1. Utrzymywanie śródlądowych wód powierzchniowych polega na zachowaniu lub odtworzeniu stanu ich dna lub brzegów oraz na konserwacji lub remoncie istniejących budowli regulacyjnych w celu zapewnienia swobodnego spływu wód oraz lodów, a także właściwych warunków korzystania z wody.
Art. 25. Zabrania się niszczenia lub uszkadzania brzegów śródlądowych wód powierzchniowych, tworzących brzeg wody budowli lub murów niebędących urządzeniami wodnymi oraz gruntów pod śródlądowymi wodami powierzchniowymi.
Art. 26. Do obowiązków właściciela śródlądowych wód powierzchniowych należy:
1) zapewnienie utrzymywania w należytym stanie technicznym koryt cieków naturalnych oraz kanałów,
2) dbałość o utrzymanie dobrego stanu ekologicznego wód,
3) regulowanie stanu wód lub przepływów w ciekach naturalnych oraz kanałach stosownie do możliwości wynikających ze znajdujących się na nich urządzeń wodnych oraz warunków hydrologicznych,
4) zapewnienie swobodnego spływu wód powodziowych oraz lodów,
5) współudział w odbudowywaniu ekosystemów zdegradowanych przez niewłaściwą eksploatację zasobów wodnych,
6) umożliwienie wykonywania obserwacji i pomiarów hydrologiczno-meteorologicznych oraz hydrogeologicznych.
Odwiedziłem rurę wczoraj. W uzupełnieniu fotek obserwatora ujęcia przedstawiające początek podziemnej części strumienia. Jak na moje oko strumień płynie rurą na odcinku około 150 metrów.obserwator pisze:W części, gdzie teren przebiegał wyżej wodę poprowadzono rurą. Dość łatwo ją odszukać idąc przy korycie dawnego strumyka bezpośrednio od jez. Karasiowego. Nad tą rurą wchodzącą do ziemi leży dużo rozwalonego betonu. Skąd się tu wziął?
Idąc dalej można znaleźć otwarty właz do owej rury w miejscu gdzie skręca ona o 90 stopni w kierunku gospodarstwa i Kotuńskiej Drogi. Rura nadal jest w dobrym stanie i nie wygląda na zapchaną. Wody jednak nie uświadczysz
A propos gruzu. Przyjrzałem mu się trochę. Widać, że beton był zbrojony. Pręty są mocno powyginane. Gdybym miał zgadywać to wydaje mi się, że to pozostałości po jakimś budynku, który zapewne podczas walk wojennych został zniszczony.
- obserwator
- Posty: 320
- Rejestracja: 16 sty 2006, 07:51
- Lokalizacja: Wielkopolska
- Podziękowano: 1 raz
- Kontakt:
jez. Karasiowe
Resztki uzbrojonego betonu wyglądają na tak dobrze zbrojone metalem, że albo to jest pozostałość po jakimś bunkrze albo była to jakaś mocno uzbrojona podstawa na potrzeby kolejowe (rampa?).
Utwórz konto lub zaloguj się, aby dołączyć do dyskusji..
Musisz być zarejestrowanym użytkownikiem, aby móc opublikować odpowiedź.
Utwórz konto
Zarejestruj się, aby dołączyć do Nas!
Zarejestrowani użytkownicy, mają dużo więcej przywilejów, związanych z użytkowaniem forum.
Rejestracja i korzystanie z forum jest całkowicie bezpłatne.