Strumyk płynie w kierunku domu, ale w najbliższym czasie nie należy spodziewać się wody w tym miejscu.nati69 pisze:Dziś wybrałam się z cłlopakiem nad ten strumyk a dokładnie na mostek, na drodze do Kotunia i chciałam zapytać, w którą stronę płynie ten strumyk - czy od mostku w kierunku tego domu czy na odwrót - bo już wody nie było i nie mogliśmy ocenić. :?:
Strumień na zachodnich obrzeżach Piły
- obserwator
- Posty: 320
- Rejestracja: 16 sty 2006, 07:51
- Lokalizacja: Wielkopolska
- Podziękowano: 1 raz
- Kontakt:
Też mnie to zaskoczyło... W takim razie bagniska w okolicy torów wałeckich stanowiłyby coś w rodzaju zbiornika retencyjnego dla strumyka. Wydaje mi się to jednak utopią. Strumyk jest za słaby. Większa powierzchnia rozlewiska to i większa powierzchnia wsiąkania i parowania. Mam wątpliwość czy w ogóle strumyk jest w stanie napełnić tak duże rozlewisko, tak aby nadal przepływał przez nie dalej. Dlaczego w takim razie wiele lat temu ukształtowano drogę strumyka przez te bagniska koło torów wałeckich? Wystarczyło wykopać odpływ na jego krańcu. Nie jestem jednak fachowcem od tych spraw. Gratuluję drstein konkretnego działania. Wiemy nareszczie, że leśnictwo trzyma pieczę nad tym strumieniem. Niestety od tego wody w strumyku nie przybędzie.drstein pisze:(...) W pierwszym momencie takie działanie może się wydawać bez sensu. Ja sam pisałem nie tak dawno, że rozkopanie brzegów strumienia to bardzo kiepskie rozwiązanie. Ale to ma sens. Ja przynajmniej zostałem przekonany przez nadleśniczego. Zresztą o ile sobie przypominam, wiele lat temu te łąki były już zatopione. I wtedy Karasiowe jeszcze istniało...
Z tego, co się dowiedziałem, leśnicy podobne rozwiązania z powodzeniem stosowali na innych leśnych strumykach i kanałach. Myślę, że trzeba się zdać na ich fachowość w tym względzie. Trudno określić jak długo potrwa zatapianie łąki. Może to być kilka tygodni, może miesiąc, może dwa. Sam jestem bardzo ciekawy jak to wszystko będzie się rozwijać. Dodam, że plan leśników zakłada jeszcze jedną ważną operację, która ma wzmocnić nasz strumień. Jest koncepcja zakładająca doprowadzenie do naszego strumyka części wody ze znacznie bardziej zasobnego strumyka kotuńskiego, który znajduje się kilkaset metrów dalej na zachód. Ale to bardziej odległa przyszłość.
Witajcie!
Bardzo zaciekawiły mnie efekty spotkania z nadleśniczym. Dwa lata temu byłem jednym z członków zespołu przygotowującego waloryzację przyrodniczą mokradeł dla Nadleśnictwa Zdrojowa Góra. Pozwolę sobie zacytować dwa fragmenty odnoszące się do "naszego" strumyka.
O Jeziorze Karasiowym:
"Trudno jednoznacznie stwierdzić czy okresowość tego zbiornika jest jego cechą, czy powstała za przyczyną ograniczenia dopływu wody do jeziora z rowu biorącego swój początek na łąkach pomiędzy Kośnem, a Gładyszewem. Być może jest to także efekt przerwania rowu i podnoszenia poziomu wód w ramach obiektu nr 18. W związku z powyższym, proponuje się w miarę możliwości poprawić warunki wodne jeziora Karasiowego i przywrócić funkcjonowanie rowu i jego szczelność w obrębie obiektu nr 18, co może przedłużyć funkcjonowanie jeziora w sezonie wegetacyjnym."
I o samym strumyku, a właściwie miejscu w którym leśnicy przerwali groblę:
"przerwanie grobli rowu, którego rzędna dna znajduje się powyżej brzegów torfowiska w celu podniesienia zwierciadła wód gruntowych wydaje się być mniejszą korzyścią niż zapewnienie dopływu wody do Jeziora Karasiowego (obiekt nr 17) i zagwarantowanie siedlisk dla entomofauny strumienia płynącego w rowie. Prawdopodobnie bardziej pierwotnym układem były wiosenne zalewy omawianego torfowiska, lecz po wielu latach funkcjonowania rowu wpadającego do jeziora Karasiowego, układ wtórny wydaje się cenniejszy. Postuluje się więc powrót do poprzednich układów hydrologicznych."
Dodam, że w opracowaniu brało kilku fachowców, którzy z mokradłami mają do czynienia niemal na co dzień. Dziwi mnie w tym kontekście decyzja Nadleśnictwa. Oczywiście, waloryzacja ma być dla nich jedynie pomocą i wskazówką, ale pozwolę sobie wyrazić wątpliwości co do sensowności podjętych obecnie działań. Każdy, kto w ostatnich tygodniach "poznał" strumyk widzi, że on po prostu nie będzie w stanie zalać trwale łąk i dziarsko popłynąć dalej. Obawiam się, że jedyne czego można oczekiwać to to, że rozleje się na łąkę i będzie wsiąkał w podłoże. A pamiętajmy jeszcze o zbiornikach kopanych w okolicach ul. Wypoczynkowej. Niestety, mam złe przeczucia.
Pozdrawiam,
Rafał
Bardzo zaciekawiły mnie efekty spotkania z nadleśniczym. Dwa lata temu byłem jednym z członków zespołu przygotowującego waloryzację przyrodniczą mokradeł dla Nadleśnictwa Zdrojowa Góra. Pozwolę sobie zacytować dwa fragmenty odnoszące się do "naszego" strumyka.
O Jeziorze Karasiowym:
"Trudno jednoznacznie stwierdzić czy okresowość tego zbiornika jest jego cechą, czy powstała za przyczyną ograniczenia dopływu wody do jeziora z rowu biorącego swój początek na łąkach pomiędzy Kośnem, a Gładyszewem. Być może jest to także efekt przerwania rowu i podnoszenia poziomu wód w ramach obiektu nr 18. W związku z powyższym, proponuje się w miarę możliwości poprawić warunki wodne jeziora Karasiowego i przywrócić funkcjonowanie rowu i jego szczelność w obrębie obiektu nr 18, co może przedłużyć funkcjonowanie jeziora w sezonie wegetacyjnym."
I o samym strumyku, a właściwie miejscu w którym leśnicy przerwali groblę:
"przerwanie grobli rowu, którego rzędna dna znajduje się powyżej brzegów torfowiska w celu podniesienia zwierciadła wód gruntowych wydaje się być mniejszą korzyścią niż zapewnienie dopływu wody do Jeziora Karasiowego (obiekt nr 17) i zagwarantowanie siedlisk dla entomofauny strumienia płynącego w rowie. Prawdopodobnie bardziej pierwotnym układem były wiosenne zalewy omawianego torfowiska, lecz po wielu latach funkcjonowania rowu wpadającego do jeziora Karasiowego, układ wtórny wydaje się cenniejszy. Postuluje się więc powrót do poprzednich układów hydrologicznych."
Dodam, że w opracowaniu brało kilku fachowców, którzy z mokradłami mają do czynienia niemal na co dzień. Dziwi mnie w tym kontekście decyzja Nadleśnictwa. Oczywiście, waloryzacja ma być dla nich jedynie pomocą i wskazówką, ale pozwolę sobie wyrazić wątpliwości co do sensowności podjętych obecnie działań. Każdy, kto w ostatnich tygodniach "poznał" strumyk widzi, że on po prostu nie będzie w stanie zalać trwale łąk i dziarsko popłynąć dalej. Obawiam się, że jedyne czego można oczekiwać to to, że rozleje się na łąkę i będzie wsiąkał w podłoże. A pamiętajmy jeszcze o zbiornikach kopanych w okolicach ul. Wypoczynkowej. Niestety, mam złe przeczucia.
Pozdrawiam,
Rafał
- obserwator
- Posty: 320
- Rejestracja: 16 sty 2006, 07:51
- Lokalizacja: Wielkopolska
- Podziękowano: 1 raz
- Kontakt:
strumien
No to będziemy obserwowali jak to zatapianie postępuje, no i rezultaty. Zobaczymy...drstein pisze:Z tego, co się dowiedziałem, leśnicy podobne rozwiązania z powodzeniem stosowali na innych leśnych strumykach i kanałach. Myślę, że trzeba się zdać na ich fachowość w tym względzie. (...)
Idea zasilania strumieniem kotuńskim też jest ciekawa. Strumień ten płynie w kierunku stawów rybnych w okolice Stobna. Fachowcy pewnie to jednak dobrze przeanalizują, tym bardziej, że to odległe plany. Wody jest tam rzeczywiście dużo.
Hm, przyznam, że fakty przedstawione przez RR są dość zaskakujące. Opisana tam teoria ma się dokładnie odwrotnie do tego, co postanowiono obecnie. Cóż, być może warunki hydrologiczne w rejonie obiektu nr 17 (czyli łąki przy torach wałeckich) zmieniły się na tyle, że trzeba było obrać inną strategię działania. Pozostaje nam obserwować dalszy rozwój wydarzeń.
Jestem przekonany, że przez te niecałe 2 lata nic nie zmieniło się radykalnie, a już na pewno nie podniósł się poziom wód gruntowych na tyle, żeby układy hydrologiczne zaczęły powracać do stanu sprzed lat. Interpretuję poczynania Nadleśnictwa jako nie do końca przemyślany eksperyment. A w połączenie z drugim strumieniem nie wierzę, zresztą uważam że byłoby to działanie nieuzasadnione i potencjalnie szkodliwe. Zastanawiam się tylko po co Nadleśnictwo zamawia opracowania, z których nie korzysta.warunki hydrologiczne w rejonie obiektu nr 17 (czyli łąki przy torach wałeckich) zmieniły się na tyle, że trzeba było obrać inną strategię działania
- obserwator
- Posty: 320
- Rejestracja: 16 sty 2006, 07:51
- Lokalizacja: Wielkopolska
- Podziękowano: 1 raz
- Kontakt:
Połączenie różnych zlewni obu strumyków nie pachnie mi dobrze. Tylko wnikliwe opracowanie specjalistów może zapobiec katastrofie. Mam nadzieję, że niemożliwe jest zebranie grupy ludzi, którzy by sobie pokopali połączenia strumyków "na dziko". Całe szczęście nie jest to fizycznie łatwe i entuzjazm "nati69" pozostanie tylko dobrą wolą.RR pisze:(...) A w połączenie z drugim strumieniem nie wierzę, zresztą uważam że byłoby to działanie nieuzasadnione i potencjalnie szkodliwe. Zastanawiam się tylko po co Nadleśnictwo zamawia opracowania, z których nie korzysta.
Ciekawi mnie, czy leśnictwo ma również inne opracowania dotyczące "naszego" strumyka? Może były różne grupy i różniące się od siebie wnioski? drstein pisze też o innych, pozytywnych doświadczeniach leśnictwa w podobnych przypadkach. Może wiadomo o jakie konkretnie przykłady chodzi?
Z powyższego też wynika, że do końca nie wiadomo kto rozkopuje brzegi strumienia. Może to nie leśnicy lecz ktoś komu nie zależy na końcowym jeziorku. Jako hydrologiczny laik mogę tylko obserwować czy z czasem coś się zmieni i czy do Karasiowego coś dopłynie.drstein pisze:(...) Być może więc to leśnicy rozkopali brzegi. Dowiedziałem się, że wkrótce w tym rejonie ma zostać postawiona zastawka, po to by całość wody wypływała na łąkę.
Szczegółów dotyczących innych prac nie znam, ale z tego co pamiętam akcje związane z zatapianiem łąk przeprowadzano między innymi w okolicach Plecemina i w kilku innych miejscach. Nie chcę teraz strzelać, bo po prostu nie zapamiętałem innych miejsc. Akcję przeprowadzano zawsze na łąkach podmokłych, bagiennych. Z tego co mówił nadleśniczy zawsze kończyło się to tym, że po zalaniu łąki dany ciek był skutecznie "wskrzeszany".obserwator pisze:drstein pisze też o innych, pozytywnych doświadczeniach leśnictwa w podobnych przypadkach. Może wiadomo o jakie konkretnie przykłady chodzi?
Nie wiem na 100%, czy ostatnią akcję rozkopania brzegów przeprowadzili leśnicy, ale jak pisałem, mieli plany związane z zatopieniem łąki. Robotę wykonano szpadlem, było widać wyraźne ślady. Nie sądzę, żeby jakiemuś "cywilowi" chciało się przyjść z łopatą nad strumień po to tylko, aby go rozkopać. Spróbuję skontaktować się z nadleśnictwem i się dowiedzieć, czy to ich dzieło.obserwator pisze:Z powyższego też wynika, że do końca nie wiadomo kto rozkopuje brzegi strumienia. Może to nie leśnicy lecz ktoś komu nie zależy na końcowym jeziorku. Jako hydrologiczny laik mogę tylko obserwować czy z czasem coś się zmieni i czy do Karasiowego coś dopłynie.drstein pisze:(...) Być może więc to leśnicy rozkopali brzegi. Dowiedziałem się, że wkrótce w tym rejonie ma zostać postawiona zastawka, po to by całość wody wypływała na łąkę.
Byłem wczoraj w rejonie wałeckiej łąki. Zatapianie łąki przebiega w ekspresowym tempie. W tej chwili wylewa się na nią cała woda ze strumienia. Przewidywanie dalszego rozwoju wydarzeń jest trudne, ale na oko wydaje się, że za tydzień, dwa, łąka nie będzie już w stanie przyjmować wody. W takim układzie strumień powinien znów popłynąć dalej. Wieczorem wrzucę kilka świeżych fotek.
- obserwator
- Posty: 320
- Rejestracja: 16 sty 2006, 07:51
- Lokalizacja: Wielkopolska
- Podziękowano: 1 raz
- Kontakt:
Witam. Przyglądam się sprawie strumienia od niedawna. Jego dokładnej historii nie znam, ale z pewnością mogę powiedzieć w jakim celu prowadzi się prace w obrębie strumienia w dniu dzisiejszym. Mianowicie Spółka Wodno-melioracyjna prowadzi wspólnie z Lasami Państwowymi konserwację tego cieku wodnego w celu poprawy i stabilizacji warunków klimatycznych oraz lepszej kontroli poziomu wód gruntowych pobliskich terenów. Wiadomości te posiadam od mojej matuli, która nadzoruje prace przy owym strumieniu.
W weekend mi się nie udało, ale dziś po południu wybrałem się nad strumień. Wiele zmieniło się od ubiegłego tygodnia! Wody na łące znów wyraźnie przybyło. Grobla strumienia wciąż jest przerwana w dwóch miejscach. Najciekawsze rzeczy dzieją się jednak za drugim wyłomem. Mimo iż w tym miejscu jest ziemna zapora i strumień w całości wypływa na łąkę, dalej, w korycie zalega woda! Nie ulega żadnej wątpliwości, że woda wybija z gruntu. Świadczy to o tym, że cały teren jest już bardzo podmokły. Najbardziej zadziwił mnie jednak widok na skraju zatapianej łąki. W pewnym miejscu, przy zwalonym drzewie, woda z łąki spływa z powrotem do koryta strumienia! Nie jest to co prawda silne zasilenie, ale jest. Zabrzmi to dziwnie, ale mimo faktu, że cała woda ze strumienia wylewa się na łąkę, strumień trwa i dopływa prawie do mostku na leśnej ścieżce.
Wydaje się, że zatapianie łąki już niebawem dobiegnie końca. Może jeszcze tydzień?
Wydaje się, że zatapianie łąki już niebawem dobiegnie końca. Może jeszcze tydzień?
- obserwator
- Posty: 320
- Rejestracja: 16 sty 2006, 07:51
- Lokalizacja: Wielkopolska
- Podziękowano: 1 raz
- Kontakt:
Byłem przy Kotuńskiej Drodze 3 marca. Tu jednak było zupełnie sucho... Karasiowe to raczej pustynia... Zobaczymy jaki będzie efekt tych hydrologicznych zabiegów. Oby były skuteczne. Trzymam kciuki.
Z innej beczki - ciekawy kolor, o tej porze roku, ma kora drzew nad tym strumieniem.
Z innej beczki - ciekawy kolor, o tej porze roku, ma kora drzew nad tym strumieniem.
W takim razie pewnie wiesz od mamy jakie są dalsze plany co do strumienia. Czy potwierdzają się wyżej opisane przez "drstein" plany Leśnictwa Zdrojowa Góra? Strumień popłynie dalej po napełnieniu okolic torowiska na Wałcz?SŁOWIANIN pisze:(...) Mianowicie Spółka Wodno-melioracyjna prowadzi wspólnie z Lasami Państwowymi konserwację tego cieku wodnego w celu poprawy i stabilizacji warunków klimatycznych oraz lepszej kontroli poziomu wód gruntowych pobliskich terenów. Wiadomości te posiadam od mojej matuli, która nadzoruje prace przy owym strumieniu.
Kolejny meldunek znad strumienia. Woda nadal rozlewa się na pola, ale mimo to sam strumień powoli zyskuje na sile. W korycie strumienia, w okolicach mostku kolejowego zaobserwowałem małe rybki! Zapora, o której pisałem ostatnio została zlikwidowana. Zdjęcia są z niedzielnego wieczoru. Koryto było udrożnione już w czwartek. Wczoraj strumień docierał w okolice oddalone ok. 70 metrów od charakterystycznego zwalonego drzewa. W porównaniu z sobotą 10 marca woda pokonała na oko 140 metrów.
- obserwator
- Posty: 320
- Rejestracja: 16 sty 2006, 07:51
- Lokalizacja: Wielkopolska
- Podziękowano: 1 raz
- Kontakt:
Po dłuższym czasie sprawdziłem jak wygląda "nasz" strumień prowadzący do jeziorka (byłego) Karasiowego. Przy Kotuńskiej Drodze, obok gospodarstwa - susza kompletna. Jednak idąc jego brzegiem (pod prąd) woda jest już po ok. 100 metrach, za 90 stopniowym za zakrętem, przy brzegu leśnego (teraz zabronowanego) pola. W tym miejscu przechodzi przez rów sporo zwierzyny i jest on trochę spłycony. Woda tu zanika. Idąc dalej pod prąd wody jest dużo, już po parunastu metrach. Im bliżej trzcinowiska koło wałeckich torów tym wody więcej. Przy przepuście koło torów strumyk aż rwie. Strumień nadal jest rozkopany na wysokości trzcinowiska koło torów w kierunku Wałcza. Sporo wody nadal tam wypływa na bagno mimo, że wody dookoła jest tak dużo, iż przejść można tylko brzegiem strumienia.
Dziwna ta działalność leśnictwa. Z jednej strony utrzymuje rów strumienia w jako takim stanie, z drugiej niszczy swoją pracę rozwalając jego brzegi w połowie długości... Gdyby nie te "zabiegi" z pewnością, przez tak długi zimowy czas, woda dotarłaby do końcowego jeziorka. Może gdyby Karasiowe posiadało jakiegoś właściciela miałoby szansę na istnienie?
Dziwna ta działalność leśnictwa. Z jednej strony utrzymuje rów strumienia w jako takim stanie, z drugiej niszczy swoją pracę rozwalając jego brzegi w połowie długości... Gdyby nie te "zabiegi" z pewnością, przez tak długi zimowy czas, woda dotarłaby do końcowego jeziorka. Może gdyby Karasiowe posiadało jakiegoś właściciela miałoby szansę na istnienie?
Niedługo miną dwa miesiące od rozkopania grobli strumienia w okolicy torów wałeckich. Systematycznie, raz w tygodniu bywam w tym rejonie i obserwuję sytuację. Moje wnioski są następujące. Wydaje mi się, że jeżeli obecny stan będzie utrzymywany, niestety nie ma szans na wypełnienie łąki do tego stopnia, żeby nie była ona w stanie przyjmować więcej wody. Zauważyłem, że wraz ze wzrostem temperatury zwiększyła się chłonność gruntu. Na przestrzeni ostatnich dwóch tygodni, mimo stałego zasilania ze strumienia, wody na łące nie przybyło, ale ubyło! To oczywiście odbiło się na samym strumieniu, który jakiś czas temu był już na ostatniej prostej przed mostkiem na kotuńskiej drodze.
Jeżeli już teraz ilość wody, która wsiąka w ziemię na łące, jest większa od ilości wody zasilającej łąkę, to zapewne wraz z upływem czasu te dyspropocje będą jeszcze większe. Będzie coraz mniej opadów. Można przypuszczać, że ilość wody w strumieniu, w ciągu najbliższych miesięcy będzie się raczej zmniejszać, a chłonność łąki będzie coraz większa. Nie wróży to dobrze strumieniowi, nie mówiąc już o jeziorku Karasiowym.
Jeżeli już teraz ilość wody, która wsiąka w ziemię na łące, jest większa od ilości wody zasilającej łąkę, to zapewne wraz z upływem czasu te dyspropocje będą jeszcze większe. Będzie coraz mniej opadów. Można przypuszczać, że ilość wody w strumieniu, w ciągu najbliższych miesięcy będzie się raczej zmniejszać, a chłonność łąki będzie coraz większa. Nie wróży to dobrze strumieniowi, nie mówiąc już o jeziorku Karasiowym.
Czas "podlać" wątek :) A jest o czym pisać, bo w ostatnim czasie wiele się działo z naszym strumyczkiem. Kilka dni po moim poprzednim poście strumień wyraźnie osłabł. Było wtedy dość sucho, przez dłuższy czas nie padało. Ubyło wody w korycie, ubyło jej na łące. 23 kwietnia ku mojemu zdziwieniu stwierdziłem niespodziewanie, że strumyk kończy się kilkadziesiąt metrów za amboną myśliwską. Okazało się, że przyczyną nagłego przypływu sił strumienia jest załatanie dwóch wyrw we wschodniej grobli w rejonie łąki przy torach wałeckich. Pozostała tylko zachodnia wyrwa, najbliższa torów. Nie udało mi się ustalić, kto tę operację przeprowadził. Wiem tylko, że na pewno nie leśnicy.
Fotki z 23 kwietnia:
Zakopanie grobli spowodowało szybkie wysychanie wschodniej części łąki, ale specjalnie nie poprawiło bystrości strumienia. W ostatnich dniach natomiast w rejonie łąki przeprowadzona została prawdziwa rewolucja. Przypuszczam, że dokonali jej leśnicy. Tuż za pierwszą zachodnią wyrwą została usypana zapora ziemna, która spowodowała, że cały strumień wylewa się obecnie na łąkę po prawej stronie patrząc zgodnie z nurtem. Kiedy łąka się wypełni (a wypełnia się dość szybko) pierwsza zapora zostanie zapewne zlikwidowana, ale za nią czeka druga zapora, jeszcze potężniejsza, która jak należy przypuszczać ma na celu skierowanie wody na łąkę po lewej stronie. W tym celu zlikwidowany już został kilkumetrowy odcinek grobli.
Fotki z 13 maja:
Fotki z 23 kwietnia:
Zakopanie grobli spowodowało szybkie wysychanie wschodniej części łąki, ale specjalnie nie poprawiło bystrości strumienia. W ostatnich dniach natomiast w rejonie łąki przeprowadzona została prawdziwa rewolucja. Przypuszczam, że dokonali jej leśnicy. Tuż za pierwszą zachodnią wyrwą została usypana zapora ziemna, która spowodowała, że cały strumień wylewa się obecnie na łąkę po prawej stronie patrząc zgodnie z nurtem. Kiedy łąka się wypełni (a wypełnia się dość szybko) pierwsza zapora zostanie zapewne zlikwidowana, ale za nią czeka druga zapora, jeszcze potężniejsza, która jak należy przypuszczać ma na celu skierowanie wody na łąkę po lewej stronie. W tym celu zlikwidowany już został kilkumetrowy odcinek grobli.
Fotki z 13 maja:
- obserwator
- Posty: 320
- Rejestracja: 16 sty 2006, 07:51
- Lokalizacja: Wielkopolska
- Podziękowano: 1 raz
- Kontakt:
Po długim czasie wracam do tematu. W okolicy Kotuńskiej drogi strumyk jest suchy jak pieprz. Dziś można już chyba pokusić się o bardziej jednoznaczne określenie działań Nadleśnictwa. Jednoznacznie, działając przez lata, Nadleśnictwo przyczyniło się do zlikwidowania jeziorka Karasiowego.drstein pisze: (...) Prawdopodobnie więc strumień przez następne miesiące będzie się kończył za torami wałeckimi. W pierwszym momencie takie działanie może się wydawać bez sensu. Ja sam pisałem nie tak dawno, że rozkopanie brzegów strumienia to bardzo kiepskie rozwiązanie. Ale to ma sens. Ja przynajmniej zostałem przekonany przez nadleśniczego. Zresztą o ile sobie przypominam, wiele lat temu te łąki były już zatopione. I wtedy Karasiowe jeszcze istniało...
Utwórz konto lub zaloguj się, aby dołączyć do dyskusji..
Musisz być zarejestrowanym użytkownikiem, aby móc opublikować odpowiedź.
Utwórz konto
Zarejestruj się, aby dołączyć do Nas!
Zarejestrowani użytkownicy, mają dużo więcej przywilejów, związanych z użytkowaniem forum.
Rejestracja i korzystanie z forum jest całkowicie bezpłatne.