Kanclerz (także inni oczekujący), przepraszam za zwłokę i dokonam próby rehabilitacji. Sami zapewne to znacie, jak długo niekiedy trzeba czekać na wenę. Wreszcie przyszła!
Większą część moich przygód z historią rozpoczynam od... cmentarzy. Czyli od d**y strony, jak można byłoby zrazu pomyśleć. Wbrew pozorom jednak, miejsca gdzie coś się kończy, stanowić mogą o początku czegoś innego. Poza tym, gdzie jak gdzie, ale cmentarze najdłużej opierają się dewastacjom i rabunkom, o zmianach urbanistycznych wsi nie mówiąc. Ale do rzeczy!
Inspiracją dla eksploracji Wiesiółki była magia tej miejscowości i... plan Wissulke odtworzony na dzień 27.01.1945 przez jednego z dawnych mieszkańców, zaprezentowany w niniejszym wątku przez
pilota. Pozwoliłem sobie scalić szkic do jednego arkusza dla jego pełnej czytelności. Mam nadzieję, że kiedyś będzie okazja do zeskanowania oryginału, ponieważ część bezcennej treści dokumentu pozostaje nieczytelna. Poza tym, korzystam także z map zawierających wiele interesujących danych, prezentowanych na
stronie Narodowego Instytutu Dziedzictwa. Za szczególnie cenną właściwość tego źródła uważam nakładanie warstw, w tym skanowanie lidar.
Cmentarz jest malowniczo położony na wzgórzu w południowej części wsi, przy rozstajach dróg wiodących do Tarnowa, Skrzatusza i Wałcza. Powierzchnia zabytku na stronie NID jest wyraźnie poszerzona w stosunku do rzeczywistości, lecz nie będziemy się czepiali szczegółów, kiedy czytelne są zarówno lokalizacja, jak układ przestrzenny cmentarza. Jak widać na fragmencie Messtischblatt, topografia cmentarza dokładnie odpowiada konturom na warstwie lidar.
Jak można się przekonać, warstwa lidar względnie dokładnie oddaje układ przestrzenny cmentarza z podziałem kwater, główną aleją, bramą i większymi obiektami. Widoczna jest pozostałość drogi dojazdowej na wzgórzu Totenberg, a także lokalizacja posterunku policji i jednocześnie domu wachmajstra Hinza. Wgryzając się w niezbyt natrętną rozdzielczość mapy, namierzyć można miejsce posadowienia Kriegerdenkmal, czyli pomnika poległych 1914-1918, po którym nie znajdziemy już żadnego fizycznego śladu. No, gdyby może poszukać w okolicy... Ale czy kogoś to obchodzi? Najczęściej tożsamość obecnych mieszkańców sięga nie dalej, jak budowa nowego Dino w sąsiedztwie...
Wizja lokalna potwierdza zachowane artefakty cmentarnej architektury, w tym niskiego ogrodzenia z polnych kamieni spojonych zaprawą oraz ceglanych filarów bramy wejściowej z żelaznymi okuciami. Po samej furcie nie pozostało już nic! Cała przestrzeń założenia przez dziesiątki lat pozbawiona troskliwej ręki, wypełniła się dziką roślinnością broniącą doń dostępu. Jeśli próba przedarcia przez naturalne zasieki zostanie zakończona powodzeniem, należy uważać na wyłomy w sklepieniach sprofanowanych grobowców. Zamaskowane zielenią na poziomie gruntu, mogą stanowić niebezpieczną pułapkę dla eksploratorów czy zwykłych odwiedzających. To efekty zwyczajowych praktyk dokonywanych przez ludzkie hieny dla osiągnięcia możliwych korzyści na zmarłych, których zgodnie z literą prawa pozbawiono bezpiecznego spoczynku! Pokonując zarośla możemy zakłócić pobyt zwierzyny, w tym dzików znęconych pobliskimi użytkami rolnymi. Sam miałem bliski na dwa- trzy metry kontakt z dorodnym kabanem, lecz obaj uszliśmy cało.
Jeżeli już pokonamy trudności i wylądujemy w centrum tego dziwnego świata, bez wątpienia czeka nas nagroda w postaci kilku, całkiem dobrze zachowanych artefaktów z przeszłości. Szkoda tylko, że ludzka pamięć nie obejmuje troskliwymi ramionami symboli przemijania. Mam na myśli cienie tych, którzy gospodarowali przed nami i materialne ślady ich fizycznej obecności. Do dzisiaj mieszkamy w ich domach, uprawiamy rolę, która rodziła plony także dla nich. Ludzie przemijają, ale ziemia w której topimy swoje marzenia, radości, nadzieje, pot i krew pozostanie na zawsze ta sama. Dlaczego więc nie pamiętać?
Szczęściem, są wśród anonimowych resztek także imienne destrukty pochówków, o nazwiskach jakże dobrze znanych z przeszłości Wissulke! Odnalazłem tablicę nagrobną Alberta Nasta ur. 24.5.1869, zm. 11.1.1942 - prawdopodobnie pochodzącego z rodziny ostatnich właścicieli tutejszych dóbr rycerskich. To nie jedyny przedstawiciel tej klasy, bo w pobliżu przełamana co prawda, ale dalej czytelna tablica Hedwig Helene Elisabeth von Ploetz ur. 22.11.18xx, zm. 21.11.1848. Pomimo dobrze zachowanych połówek płyty, trudno odczytać rok urodzin Hedwig z powodu wykruszeń materiału. Po użyciu kontrastowego, mineralnego wypełniacza umieszczonego we wgłębieniach napisu ukazał się zarys znaków, które można interpretować jako 1845. To może oznaczać, że zmarłą jest trzyletnia dziewczynka urodzona zaledwie rok po przejęciu wsi przez rodzinę von Ploetz w 1844.
Pobieżne odpytanie internetu dla klucza "von ploetz + wissulke + kreis deutsch krone" dało skromny wynik w postaci danych o Adelheid Louise Charlotte von Ploetz ur. 8.02.1842 w Wissulke, zm. 30.01.1918 w Oberwitz (Kreis Krappitz), jako Gräfin Adelheid Louise Charlotte von Hardenberg. Data i miejsce urodzin świadczy, że rodzina von Ploetz zamieszkiwała Wissulke co najmniej dwa lata przed wejściem w posiadanie wsi. Być może rodzicami zmarłej byli Gustav von Ploetz i Henriette von Gerlach - prawdopodobnie właściciele Wissulke od 1844. Czyżby upamiętniona na cmentarzu Hedwig Helene Elisabeth była przedwcześnie zmarłą siostrzyczką Adelheid Louise Charlotte?
Na koniec rodzynek w postaci lapidarium poświęconego właścicielom majątku z prostą sentencją upamiętniającą zmarłych. Nie wiadomo, kogo dokładnie upamiętnia zapis i kto oraz kiedy ufundował ten pomnik:
Ruhestätte
der Gutsherrschaften
den Adl. Wissulke
czyli
Miejsce spoczynku
właścicieli dóbr
szlecheckiej (wsi) Wissulke
To już koniec, a właściwie nigdy nie zakończony epilog części raportu będącego efektem kilkunastu wyjazdów do Wiesiółki, a w tym akapicie poświęconego staremu, wiejskiemu cmentarzykowi. Nie ukończony, bo wierzę w innych, którzy poświęcą czas na zbadanie własnych wątków dla wypełnienia obszernej historii kawałka ziemi, gdzie żyjemy tylko przez chwilę. Życzyłbym sobie, aby kolejni historycy amatorzy wypełniali ramy tego Forum zapisami, które nie muszą podlegać naukowej weryfikacji. Ważne, że pochodzą z potrzeby i autentycznego zaangażowania.
Ponawiam informację umieszczoną w innym wątku, że okolice Wałcza, w tym także Wiesiółkę obszernie potraktował Jarosław Leszczełowski w książce pt. Wałeckie wędrówki - część pierwsza, wydanej w roku 2018. Treść obejmuje miejscowości Iłowiec, Dobrzyca, Ostrowiec,
Wiesiółka, Czapla, Czechyń, Głowaczewo, Szwecja, Zdbice, Prusinówko, Prusinowo, Rutwica, Nakielno i Strączno.
Cdn...